KORDIAN
Kordian winił szczoteczkę do zębów. Slipy, skarpetki i koszula też dołożyły swoje, ale szczoteczka była w jego głowie głównym symbolem tego, że zrobiło się poważnie. Jasne, wszystko od dłuższego czasu w tym kierunku zmierzało. Sypiali ze sobą już od trzech lat, w tym rok właściwie na wyłączność i zawsze tak jakoś wychodziło, że to Kordian zostawał u Felixa. Więc własna szuflada i cholerna szczoteczka w szafce łazienkowej to był po prostu kolejny krok. Tak oto zaczęli już zupełnie oficjalnie nazywać się parą, a zaskoczony Kordian odkrył, że nie ma nic przeciwko temu. Felix był zabawny, troskliwy, przystojny z tymi swoimi ciemnymi oczami, w których zawsze wydawał się kryć nieopisane tajemnice. Minęła faza permanentnego napalenia i potrafili już jak cywilizowani magowie zjeść kolację zanim skończyli w łóżku, a Kordian wciąż szczerzył się jak idiota do każdej wiadomości jaką dostawał od Felixa, mógł z nim godzinami gadać o wszystkim, przywykł nawet do zasypiania obok drugiego, ciepłego ciała. Zgodził się więc na tę cholerną szczoteczkę, w duchu cieszył się, że wreszcie mógł emocjonalnie i fizycznie zacumować gdzieś na stałe. Zapomniał przy tym zupełnie o czymś takim jak pozycja społeczna. Nie było to zbyt trudne u Nieznanych, gdzie wszyscy byli ze sobą na ty, a dziewiątki zamiast wiecznie rywalizować o tytuł przywódcy po prostu umiały się dogadać. Umknęło mu, że teraz, kiedy został oficjalnym partnerem jednej z tych dziewiątek na zewnątrz jest postrzegany inaczej i niestety kwalifikuje się do funkcji urzędowych.
Dlatego tego poranka, kiedy siedzieli przy stole nad tostami, omletem i pastą z avocado niczego się nie spodziewał, a sygnały przecież miał przed nosem. Felix był poważny i zupełnie rozbity, Kordianowi wydawało się, że rozumie dlaczego.
- Potwierdziło się? - zapytał łagodnie.
Felix skrzywił się, niedbale pogładził łuskowaty łeb Akani, żmija zawinęła się wokół nadgarstka swojego maga i wślizgnęła na jego ramię.
- Tak - Felix odparł ciężko, spuszczając wzrok, złote loki opadły mu na czoło, zasłoniły oczy. - To była dobra dziewczyna, zdolna, charakterna... Nie zasłużyła na taki koniec.
- Przykro mi - Kordian dotknął delikatnie dłoni kochanka.
Sandra Nieznana była niesamowicie bystrą maginką, jedną z tych, które Kordian sam odnalazł i przygotował do połączenia. Terminowała u Felixa od roku, wykazała się talentem i zaangażowaniem. Mogła wyrosnąć na kolejnego mistrza artefaktów. Została karmą dla strzygi.
- To już trzecia ofiara, znów osuszona z krwi. Głodne są.
„Uważaj, coś się kroi" - głos Marlowa rozbrzmiał ostrzegawczo w głowie Kordiana, sam chowaniec siedział napuszony na krawędzi otwartego okna i udawał, że śpi.
Mag nie wziął tego ostrzeżenia na poważnie. Bo w sumie co to miało znaczyć? Wiedzieli, że w mieście grasują strzygi, które złamały pakt, a magistrat miał problem z szybkim ich schwytaniem. Mogło się jeszcze bardziej skomplikować?
- W ogóle nie powinny być żywe - zauważył sucho.
Strzygi jak większość potworów mogły zabić maga, ale nie żywić się nim, owszem jeden taki przypadek bestia mogła przeżyć, zatrucie w końcu ustępowało. Ale trzy zatrucia w ciągu mniej niż tygodnia?
Felix westchnął cicho.
- Maurycemu znowu odbiło, tylko teraz to my musimy posprzątać. - Podniósł wzrok na Kordiana. - Rada powołuje zespół śledczy, każda frakcja musi wystawić jedną osobę, dziś mamy zebranie w tej sprawie.
Wciąż nie podejrzewał niczego, ot zwykłe zwierzenia nad kawą, Felix ostatnio coraz częściej wentylowanał mu na sprawy służbowe.
- Kogo posyłacie? Elizę?

CZYTASZ
Magowie robią, co chcą
HorrorZapraszam na drugą stronę lustra, do świata pełnego strzyg, biesów i innych, znanych nam upiorów. Powieść urban-fantasy z motywami słowiańskimi, z morderstwem w tle i poszukiwaniami sprawcy. A tak naprawdę? Politycznymi rozgrywkami między potężnymi...