ERNA
Nie miał pojęcia, jak to się stało, że przysnęła. Przecież nie potrzebowała wiele snu, jak była dobrze odżywiona to niemal wcale. Jasne, ostatnio ciągle była w ruchu, ale nie sądziła, żeby to miała na nią aż taki wpływ. To sprawdzała z Elżbietą „zaginionych", którzy faktycznie zazwyczaj okazywali się wyszczekanymi dupkami, co za nic mają ostrzeżenia i zagrożenie. Potem patrolowała z Leonem Mazowieckim oraz jego latawcami, co było nawet przyjemne, nawet jeśli bezowocne. W międzyczasie meldowała się rogaciźnie, pokazując, że wciąż żyje. No i był Ósema, bo przecież musiała się jakoś odstresować.
Zazwyczaj spotykali się o świcie, bo szybko zorientowała się, że on też pracował głównie nocami. Nie rozmawiali zbyt wiele. Po ciężkim dniu rzucali się na siebie jak dwa niełazki brunatne, kończąc gdzie akurat zaszli. Potem na drugą rundę lądowali pod prysznicem lub w wannie i było to dużo spokojniejsze, zmysłowe zbliżenie, mówili sobie do widzenia i tak do następnego spotkania. Była zadowolona z tego układu. Był przyjemny, niezobowiązujący i anonimowy. Bawiło ją to, że celowo unikali przedstawienia się sobie, dzielenia się informacjami, które pozwoliłyby im się nawzajem zidentyfikować.
Ten poranek jednak trochę się różnił, bo zaraz po przekroczeniu progu mag jednym ruchem poderwał ją z ziemi i zmysłowym tonem zapytał:
— Co myślisz o sznurach?
Potem wszystko potoczyło się jakby samo. Wreszcie zawędrowali do sypialni, gdzie stało masywne, staromodne, częściowo zabudowane łóżko zdobione różnymi abstrakcyjnymi Szymańskimi motywami. Łóżko, które dobrze wykorzystali. Zajebiście dobrze. Niemniej, rutyna się zmieniła i ostatnie co pamiętała, to jak leżała zdyszana w pościeli z głową opartą o ramię nekromanty. Czuła jak oddech maga powoli się uspokajał, nozdrza miała pełne jego zapachu i kadzidlanego dymu. Było jej tak cholernie przyjemnie, ciało całe miała ciężkie, zmęczone. No i widocznie zasnęła.
Teraz leżała w ciszy, wpatrując się w baldachim spływający po bokach łóżka, drewno rzeźbione w hipnotyzujące spirale, geometryczne mozaiki, pajęczyny. Przeciągnęła się, przesuwając wzrok po zadaszeniu, do którego przyczepiony był hak, lina zwisła z niego leniwie. Uśmiechnęła się do siebie, przetarła zesztywniałe, obtarte nadgarstki. Spojrzała w bok, ale pościel była pusta, chociaż definitywnie ktoś w niej był jakiś czas temu.
Odetchnęła wolno. Może tak było lepiej? Nie chciała się za bardzo rozgaszczać w jego łóżku, nawet jeśli było im w nim razem wygodnie. Zwlekła się wolno, przeciągając plecy. Wciąż czuła się ciężka, trochę zesztywniała, ale zadowolona. Dlatego w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na to, że pod stopami ma trawę. Przez chwilę czułą dziwny dysonans, bo była niemal pewna, że kiedy Ósemka wniósł ją do sypialni, na ziemi był dywan. Nawet chwilę stała na tym dywanie, kiedy zrywali z siebie ciuchy, rzucając nimi na wszystkie strony. Lekko zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu. Regały z książkami zapamiętała, tak samo masywną gablotę z eliksirami i maściami. Jednak zaskoczyło ją, że meble przeplatane były przez drzwi. Każde inne, drewniane, kamienne, zdobione, proste, zupełnie jakby te urwały się z zupełnie innych bajek lub stylów.
Zanim zdążyła wyciągnąć jakieś wnioski, dostrzegła swoje ubranie, ułożone w zgrabną kostkę na krześle stojącym koło szafy. Był tam też jej plecak. Powitała ten widok z ulgą. Był znakiem, że czas przestać się zastanawiać i zacząć zbierać.
Plan dobry i sprawdzony, jednak szybko napotkał drobną przeszkodę. Nigdzie nie mogła znaleźć stanika. Ani na stercie ubrań, ani gdzieś w pokoju, na szafie, na łóżku, nie zawieruszył się wysoko, kiedy ciskali ciuchami jak szaleni po całej okolicy. Specjalnie zmieniła się na chwilę w ptaka i obleciała różne zakamarki.

CZYTASZ
Magowie robią, co chcą
HorrorZapraszam na drugą stronę lustra, do świata pełnego strzyg, biesów i innych, znanych nam upiorów. Powieść urban-fantasy z motywami słowiańskimi, z morderstwem w tle i poszukiwaniami sprawcy. A tak naprawdę? Politycznymi rozgrywkami między potężnymi...