12. Aurora

320 23 1
                                    

Walczyłam. Dla niego. Gdy na zapleczu wziął mnie w objęcia, czułam jak ściąga ze mnie brzemię. Musiałam o tym powiedzieć Liamowi. Chciałam by wiedział.

-On mnie uratował. Uratował i robi to dalej.

Powoli podniosłam wzrok na jego twarz.

-On sprawia, że moje serce jest spokojne. On sprawia, że nie mam tych myśli.

-Powiedziałaś mu?

Pokręciłam głową.

-Wie tylko tyle, że dzięki niemu jest dobrze Nie wie, że on jest kimś więcej. Może się domyśla, ale ja mu tego nie powiedziałam.

Zamilkłam.

-Nie wiem, czy chcę by wiedział.

-Aurora…

-On jest mordercą Liam. Nie jest zwykłym księgowym.

-Ale to on jest lekarstwem.

-Nie chcę by czuł się wykorzystany.

-Widzę, że mu na Tobie zależy. On pierwsze co zrobił gdy dołączyłaś to zbadał Ci puls, na pewno był za wysoki bo wziął Cię w ramiona. Masz w nim wsparcie. Gdyby tak nie było, on właśnie nie siedziałby na sali pilnując, czy czegoś sobie nie zrobisz.

Uśmiechnęłam się smutno.

-Może i masz rację…

Wyciągnął ramiona a ja się do niego przytuliłam. Byłam spokojniejsza, gdy wiedziałam, że jemu jako jedynemu nie groziła śmierć gdy mnie dotykał. No i pewnie Lucas ale on to inna sprawa.

-Nie będzie Ci przeszkadzało, że on tu dzisiaj będzie siedzieć?

-Absolutnie. Nie gdy w grę wchodzi twoje dobro.

Moje serce ponownie dzisiaj zalało ciepło. Miałam w nich wsparcie. Bardzo to doceniałam. Mijały kolejne minuty. Jones co chwilę odrywał wzrok od telefonu by namierzyć moją osobę.

-Co czytasz?

Zapytałam gdy położyłam przed nim szklankę z kawą.

-Chcę jak najlepiej zrozumieć z czym walczysz kochanie.

Chwycił mnie za ręce.

-Muszę Ci coś powiedzieć, ale to w domu.

Wyprostował się.

-Spokojnie. Jest dobrze.

Wyszeptałam. A co jeśli on po tych słowach będzie chciał odejść? Jeśli go to przerośnie? Jeśli mu się znudzę? Powinnam zająć się jego potrzebami. Bardziej go poznać, a nie skupiać się tylko na sobie.
Gdy przyszła pora na przerwę, wzięłam dwa pudełka z jedzeniem które naszykowałam rano i usiadłam przy stoliku gdzie siedział brunet.

-Smacznego.

Podałam mu jeden, na co podniósł brew.

-Myślałeś, że będziesz dzisiaj na samej kawie? Nie ma takiej opcji.

Uśmiechnęłam się.

-Mrugasz chociaż? Czy przynieść Ci krople nawilżające.

Przechylił głowę nie przerywając wpatrywania się we mnie. Przygryzłam dolną wargę, na co jego wzrok skupił się na niej. On prowokował mnie, więc nie pozostałam mu dłużna. Wypuściłam trzymaną w zębach wargę, by przejechać po niej językiem. Nie przerywając spojrzenia zanurzyłam palec w miodzie którym były polane pancakes i ostentacyjnie wsadziłam do ust zasysając go.

-Rób tak dalej, a wyniosę Cię na zaplecze i zerżnę.

Zacisnęłam uda.

-To jest nie fair…

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz