35. Asher

272 23 9
                                    

Kurwa mać. Pędziłem do kawiarni łamiąc wszystkie możliwe przepisy. Noah pierdolony Travis stał z nożem na przeciwko Aurory.
Nie odbierała. Na telefonie cały czas wyświetlał mi się aktualny obraz z kamer. Ona stała przed wszystkimi klientami. Czemu nie uciekasz na zaplecze jak Cię prosiłem. Serce waliło mi jakbym zamiast niego miał ogromny dzwon. Nie przejmowałem się parkowaniem. Z piskiem opon zatrzymałem się na środku ulicy. W momencie w którym wbiegłem do środka, mężczyzna dźgnął Aurorę. Upadła na kolana. Wyciągnąłem broń zza paska spodni i strzeliłem mu prosto w głowę.
W ostatniej chwili chwyciłem jej głowę przed zderzeniem z ziemią. Trzęsącymi dłońmi przycisnąłem ranę z której tryskała krew.
Aurora położyła dłoń na moim policzku zostawiając mokry, czerwony ślad. Jej dolna warga drżała, a wzrok powoli stawał się nie obecny. Słyszałem jak zbliżała się do nas karetka na sygnale.

-Już niedługo kochanie. Dasz radę.

Delikatnie uniosła kąciki ust.

-Hej, Aurora nie zamykaj oczu. Kochanie proszę Cię patrz na mnie.

Jej ręka opadła na ziemię, a moje ciało zalał ból. Ogromny, niemal pozbawiający życia ból.

-Nie! Nie! Kurwa nie!!!!

Do środka wpadli sanitariusze. Od razu mnie odsunęli i zaczęli ją ratować. Uparłem się by z nimi jechać. Nie mogłem pozwolić by była sama.

-Aurora… Proszę…

Upadłem na kolana. Upadłem na kolana błagając ją o to by została. By mnie nie opuszczała. Drzwi sali operacyjnej zatrzasnęły się z hukiem.

-Aurora kochanie proszę Cię walcz.

Wyszeptałem. Na dłoniach miałem jej krew. Pierwszy raz w życiu po moich policzkach płynęły łzy. To nie mogło się tak skończyć. Nie mogłem zostać sam. Nie mogła mnie zostawić.
Do szpitala wpadł Lucas z Victorią. Nie zamierzałem się podnosić. W dupie miałem to co o mnie pomyślą. To powinienem być ja.
Blondynka klęknęła przede mną biorąc mnie jednocześnie w swoje ramiona. Również płakała.
Oboje rozumieliśmy ból który przetaczał się przez nasze ciała. Jej przyjaciółka a moja miłość życia właśnie walczyła o życie przez pierdolonego gnoja który dźgnął ją nożem. Nie, nie czułem się lepiej po tym że go zabiłem . Czułem się kurwa okropnie. Gdybym dotarł tam wcześniej.. Gdybym tylko dotarł tam kurwa wcześniej…
Jeśli ona umrze sam popełnię samobójstwo. Ona była moim światłem. Nadawała sens mojemu życiu. Bez niej sobie nie poradzę.
Nie wiem ile tak trwaliśmy. Po jakimś czasie przenieśliśmy się na krzesła, dalej trzymając za ręce. Lucas poszedł się zorientować jak wygląda sytuacja, niestety operacja jeszcze trwała, stan był krytyczny.
Boże ocal ją a zabierz mnie. W tym momencie byłem gotowy podpisać nawet pieprzony cyrograf byleby przeżyła. Jej życie za moje.
Minęła godzina. Potem kolejna. Patrzyłem w ścianę a w głowie miałem pustkę. Odciąłem się od rzeczywistości. Tak brutalnej. Tak bolesnej.

-Przepraszam.

Podniosłem głowę. Przede mną stał lekarz. Zerwałem się na równe nogi.

-Państwo są rodziną Aurory Davis?

-Tak.

Para przyjaciół zbliżyła się do nas.

-Pani Aurora straciła dużo krwi. Musiała mieć ją przetaczaną. Krwawienie udało się zatrzymać.

Lekarz spuścił głowę.

-Ale?

-Proszę przygotować się na najgorsze. Musieliśmy wprowadzić ją w śpiączkę. Nie wiemy czy się wybudzi. Przykro mi.

Patrzyłem jak odchodzi. Dłońmi zacząłem szarpać włosy.

-Nie! Nie!

Podszedłem do ściany i uderzyłem pary razy w nią pięścią. Nie obchodziło mnie czy robię szkody, ani że być może właśnie złamałem rękę. Nie kiedy ona tam walczyła o życie. Patrzyłem jak Lucas przytula płaczącą Victorie. Były jak siostry. To nie mogło się tak skończyć..

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz