32. Aurora

261 20 0
                                    

Miałam dobry humor. Dzięki niemu. Nie mogłam żyć bez niego. Nie chciałam też od razu do niego wracać, pomimo że oboje bardzo tego chcieliśmy. Przerwa dobrze nam zrobi. Naprawdę cieszyłam się że on gdzieś był. Mój Anioł. Czarny anioł śmierci. Otworzyłam kawiarnię. Dzisiaj wydawało mi się, że to będzie dobry dzień. Energia mnie roznosiła. Wszystkie problemy zniknęły.
Pierwsi klienci weszli, nawet Julia powiedziała, że promienieje.

Lucas: “Vici się wybudziła. Jest słaba. Będę Cię informować gdyby się coś zmieniło.”

Ja: “Świetnie! Dzięki za informację.”

Schowałam telefon do kieszeni. Dwa tygodnie. Prawie dwa tygodnie była w śpiączce przez tego śmiecia. Chrząknięcie ściągnęło mnie na ziemię.

-Dzień dobry, przepraszam. Co dla Ciebie?

Przede mną stała dziewczyna w moim wieku, może trochę młodsza. Liam jakby miał jakiś czujnik, pojawiał się gdy coś było nie tak.

-Jestem Debra.

Zmarszczyłam brwi nie znając żadnej Debry… O kurwa. Rozszerzyłam oczy w szoku.

-Hardy? Debra Hardy? Dziewczyna Noaha?

-Tak! Jak śmiałaś zniszczyć mu karierę w policji!

-Gdyby odpuścił jak prosiłam, dalej by służył. Zadarł z nieodpowiednimi ludźmi.

-Myślisz, że się ciebie boję?

Uśmiechnęłam się. Idiotka.

-Powiedział Ci to jak bardzo się o mnie martwił? Jak groził mojemu chłopakowi, bezpodstawnie bronią?

-Martwił?! O Ciebie?

-Mhm… Widzisz ja i Noah byliśmy kiedyś razem. Ponad tydzień temu przyszedł tu błagając mnie o powrót do niego. Nie chciał wyjść dopóki nie sprawdzi mojego chłopaka, bo chciał być pewien że jestem bezpieczna.

-Kłamiesz!

Podniosłam prowokująco brodę do góry, a uśmiech stał się jeszcze szerszy.

-Aurora, wszystko dobrze?

-Tak, szefie. Coś dla Ciebie?

-Wrócę tu.

-Będę czekać.

Patrzyłam jak wkurzona dziewczyna opuszcza kawiarnie.

-Kto to był?

-Dziewczyna Noaha. Byłoby za nudno, będąc w rodzinie czarnych braci.

-Wróciłaś do niego?

-To skomplikowane. Nie wróciłam, ale porozmawiałam z nim i jesteśmy w zgodzie. Wiesz jak raz wejdziesz do ich rodziny to zostajesz w niej na zawsze.

-No tak.

Nieznany numer: “Zjebałaś mi życie.”

Zmarszczyłam brwi. Noah?

-Coś się stało?

Pokazałam smsa Liamowi, który zareagował tak samo. To był początek problemów. Wiedziałam, że ta dwójka zniszczy mi życie. Dzisiaj nie pojechałam do Vici. Nie chcę naciskać, na pewno jest zmęczona. Z kilkoma siatkami zakupów, weszłam do mieszkania. Na razie samochód odpuścił ciągłe awarie, mogłam uzupełnić zapasy.

Vici: “Żyję.”

Boże święty. Mam zawał. Serce waliło mi jeszcze bardziej.

Ja: “Ja pierdole!”
Ja: “Doprowadzisz mnie kiedyś do zawału!”

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz