18. Aurora

383 28 2
                                    

Stresowałam się. Nie chciałam wyjść na jakąś wariatkę. Poniekąd nią jestem, ale…
To jest najlepsza specjalistka w naszym stanie. Terminy do niej są długie, cena za wizytę wysoka. Byłam wdzięczna Asherowi za wszystko. Za to że mnie wspierał, choć tak naprawdę nie musiał. Za to, że załatwił u niej wizytę. Za to, że dawał mi czas. Nie naciskał. Nie wyśmiewał. Dał mi to czego potrzebowałam. Dał mi siebie. Całego. Bez wyjątków.
Dziękowałam mu w duchu, gdy wziął mnie w ramiona gdy Katie siedziała naprzeciwko mnie, a serce było znowu na wysokich obrotach. Oczywiście, że mnie oceniała. Pod każdym względem. Czy spali ze sobą? Czy byłam zazdrosna?

-Aurora, powiesz mi co się dzieje?

-Mam nawrót depresji. Pięć lat temu w wieku osiemnastu lat  moi rodzice wyrzucili mnie z domu. Przespałam się z chłopakiem. Oni z racji, że są bardzo religijni, nie mogli się pogodzić, że ich jedyna córka sprzeciwiła się ich zasadom i wierzeniom.

Przed oczami pojawił się obraz matki i ojca. Ich zawiedzionych twarzy.

-Wtedy po raz pierwszy pojawiła się depresja i myśli samobójcze.

-Co wtedy czułaś?

Patrzyłam gdzieś przed siebie. Wargi zacisnęłam w wąską linię. Asher kciukiem gładził wierzch mojej dłoni.

-Niechęć do życia. Cały czas. Liam, mój szef namówił mnie bym poszła na terapię. Udało mi się z tego wyjść.

-Przeszłaś bardzo wiele Auroro.

-Teraz znowu to wszystko wróciło. Ataki gdzie boli mnie całe ciało. Gdy serce wali mi w piersiach jakby miało z nich wyskoczyć. Wróciły myśli samobójcze. W poniedziałek próbowałam skoczyć z parkingu na Market Place.

-Ale tego nie zrobiłaś.

Zaprzeczyłam ruchem głowy. Wzrok przesłoniły mi łzy.

-Jestem za słaba by to zrobić.

-Powiesz mi, co się dzieje przed tym atakiem?

Wzruszyłam ramionami.

-To były normalne dni. Nic niezwykłego.

-Sytuacje stresowe.

Powiedział cicho Jones na co podniosłam na niego wzrok.

-Wtedy w poniedziałek dostałaś ataku paniki gdy Gary chwycił cię za rękę i nie chciał puścić, a ja pojawiłem się za tobą. Wczoraj, gdy Isa machała ci nożem przed twarzą.

Nie zauważyłam tego. Może faktycznie to było powodem? Wszystko zaczęło się w dniu kiedy postanowiłam dać nam szansę. Czy gdyby nie on, czy wszystko byłoby po staremu? Tylko on był moim lekarstwem. Dzięki niemu tak szybko moje serce wracało na swój rytm, a ból przechodził. On dawał mi poczucie bezpieczeństwa, którego nie mógł mi dać, żaden inny mężczyzna.

-Auroro? O czym myślisz?

Nie zauważyłam, że się wyłączyłam. Popatrzyłam na nią, a następnie na Ashera. Opuściłam ramiona zrezygnowana.

-Jesteś moim lekarstwem i jednocześnie osobą, przez którą wróciła zabójczyni.

Poczułam jak łzy zaczęły mi płynąć po policzkach.

-Przez Ten tydzień dałeś mi więcej niż wszyscy faceci razem wzięci. Wsparcie, obecność, bezpieczeństwo w twoich ramionach.

Uśmiechnęłam się smutno.

-W dniu kiedy zgodziłam się dać nam szansę, wszystko się zmieniło. Nie chcę tego tracić. Nie chcę tracić Ciebie. Jednak wiem, że nikt na dłuższą metę nie wytrzyma z osobą która…

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz