33. Asher

236 17 0
                                    

Nie była oschła, ale trzymała mnie na dystans. Korzystałem z każdego jego skrócenia. Ciężko miałem nazwać to co nas łączyło. Mijały dni. Nasza sytuacja się nie zmieniała. Czasami wymieniliśmy kilka wiadomości, byłem raz w kawiarni na kawie, ale nie pod koniec zmiany. Dalej ją obserwowałem. To się nie zmieni. Nigdy.

Aurora: “Jadę do galerii poszukać jakieś sukienki. Tam też zhakujesz kamery?”

Ja: “Pojadę tam osobiście.”

Przygryzła wargę, ewidentnie walcząc ze sobą.

Aurora: “Będziesz moim tragarzem?”

Ja: “Kimkolwiek zechcesz”

Nawet twoich chłopakiem. Ponownie. Nie chcę być tylko nikim. Każda inna opcja mi się podoba. Cokolwiek, byle być blisko niej.
Czekałem przy wejściu do galerii z parkingu kiedy z piskiem opon wjechał jej samochód.
Zmarszczyłem brwi.

-Przepraszam za spóźnienie.

-Ktoś Cię śledził? Ścigał?

-Nie, czemu?

-Bo wjechałaś na parking jak jakaś wariatka.

W odpowiedzi posłała mi czarujący uśmiech. Ona zdecydowanie kiedyś doprowadzi mnie do zawału.

-Wejdziemy tylko do jednego sklepu, panie ochroniarzu.

Przewróciłem oczami. Pogrywa sobie. To jest dobry znak. Ostatnio gdy tak robiła zostaliśmy parą.
Weszliśmy do jakiegoś butiku gdzie były tylko sukienki. Kilkadziesiąt sukienek w różnych odcieniach.

-Jaki kolor Ci się podoba? Oprócz czarnego?

-W sumie tylko czarny. Jest uniwersalny.

-Idziemy na ślub nie na pogrzeb.

-Jak kto uważa.

-Myślisz, że ślub to jakieś utrapienie?

-Pogrzeb stanu kawalerskiego. Diabeł zostaje usidlony. To pogrzeb.

W odpowiedzi tylko pokręciła głową. Zgarnęła kilka sukienek w fioletowych odcieniach. Przymierzalnia była całkiem spora, z zamykanymi drzwiami, nie tak jak w większości sklepów marny zasuwany materiał.

-Usiądź tutaj a jak przymierzę to Ci się pokażę.

Opadłem na kanapę. Chociaż z jednym pomyśleli. Koło mnie po chwili stanęła jakaś dziewczyna z obsługi przesadnie się do mnie uśmiechając.

-W czymś pomóc?

-Nie dzięki. Moja dziewczyna przymierza sukienki. Jeśli będzie coś potrzebować to zawołamy.

-Może jednak…

-Nie potrzebujemy pomocy.

Ekspedientka wyraźnie westchnęła.

-Trochę słabo narzucać się klientowi, nie uważasz kochanie?

Popatrzyłem prosto w oczy dziewczynie z wysokim kokiem, jeszcze bardziej zmieszanej całą tą sytuacją.

-Przepraszam.

Uciekła tak szybko jak się pojawiła. Tym razem popatrzyłem na Aurorę. Uśmiechnąłem się. Trudno będzie wybrać mi sukienkę, bo według mnie we wszystkim wyglądała cudownie.

-I jak?

-Jesteś piękna.

-Mówie o sukience.

-Kochanie, ciężko będzie mi ci doradzić bo we wszystkim wyglądasz cudownie.

Prychnęła w odpowiedzi i weszła do środka. Gdy wyszła w czwartej sukience, rozszerzyłem usta. Idealnie opinała jej kształtne ciało. Była uszyta właśnie dla niej.

-Idealna.

Podniosłem się z kanapy, podchodząc do niej jak lew do ofiary, jednak moja nie była przestraszona. Położyłem dłonie na jej biodrach, przyciągając do siebie. Nie mogłem się kurwa powstrzymać.

-Asher…

-Ciii…

Brutalnie zaatakowałem jej wargi, wpychając ją jednocześnie do przymierzalni. Jak mi jej brakowało. Jej miękkich warg. Jej dłoń na moim ciele. Przycisnąłem ją do ściany, na co cicho jęknęła. Położyłem dłoń na jej gardle… Nasze języki walczyły o dominacje. Jarało ją to. Zdecydowanie. Mnie też. Kilka dni przerwy, a poza tym miejsce publiczne. Oderwałem wargi od niej tylko po to, by ściągnąć z niej sukienkę. Została w czarnej, koronkowej bieliźnie.

-Jesteś taka piękna…

Wyszeptałem i ponownie ją pocałowałem. Moje dłonie sunęły przez jej talię, powodując gęsią skórkę. Wysunąłem je pod jej tyłek unosząc ją. Jej nogi od razu oplotły mnie w biodrach, a ręce zarzuciła na mój kark, chcąc przyciągnąć mnie jeszcze bliżej. Pociągnąłem za materiał jej majtek, nie przejmowałem się że zostanie bez. Sięgnąłem do swoich spodni. Już po chwili wsuwałem się w jej cipkę. Jej jęki wpadały do moich ust. Gdy wszedłem w nią cały na moment wstrzymała powietrze. Rytmicznie opuszczałem ją na moje penisa. Jej włosy wpadają na jej twarz, jednak ona się tym nie przejmuje. Pożera moje usta, spragniona. Nie przerywam wbijania się w nią. Pocałunkami zszedłem na szyję. Wiem, że sprawia jej to przyjemność, bo odrzuciła głowę do tyłu dając mi lepszy dostęp.
Ona jest idealna. Byliśmy sobie przeznaczeni.

-O Boże Ash…

Wysapała dochodząc. Postawiłem ją na ziemi.

-Ręce na ścianę.

Obróciła się do mnie tyłem, jednocześnie wypinając tyłek. Cudownie. Wplotłem palce w jej włosy przy tym ponownie w nią wchodząc. W przymierzalni było słychać tylko uderzanie ciał o siebie. Z każdym kolejnym pchnięciem używałem więcej siły.

-Ja pierdole Aurora… Jesteś jebanym marzeniem.

-Mocniej.

Położyłem dłoń na jej łechtaczce dodatkowo ją stymulując. Nasze oddechy były coraz bardziej urywane.
Wiedziałem, że mi ulegnie. Może według niej nie byliśmy razem, jak dla mnie ciągle byliśmy w związku.
Doszliśmy razem. Przytrzymałem jej ciało którym wstrząsnął orgazm tak silny, że nogi odmówiły jej posłuszeństwa.

-Trzymam Cię.

-I tak nie jesteśmy razem.

Parsknąłem śmiechem. Oczywiście, takie bzykanko poza związkowe może być. Po chwili ciche pukanie dobiegło zza drzwi.

-Halo? Proszę natychmiast wyjść z przemierzalni!

Zaśmiałem się. Aurora oczywiście się zarumieniła. Szybko się ogarnęła. Resztki jej majtek wsadziłem sobie do kieszeni.

-Już. Przepraszamy, zamek się zaciął.

Posłałem ekspedientce niewinny uśmiech, której policzki również zapłonęły.

-Wybrała pani coś?

-Tak. Ta.

Podała jej ostatnią przymierzaną sukienkę.

-Ja zapakuję. Zapraszam do kasy.

Poczekałem na brunetkę przed drzwiami i razem podeszliśmy do kasy. Wyciągnąłem portfel by zapłacić. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Nie spodziewałem się jednak tego co zaraz powie.

-Jeszcze raz przepraszamy za przymierzalnie.

Chwyciła za torbę z sukienką.

-Musiałam się odwdzięczyć mojemu sponsorowi.

Palcem przeleciała po kącikach ust, tak jakby z nich chciała coś zebrać i wsadziła sobie go do ust, a potem wyszła. Patrzyłem na nią w szoku. Skubana.

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz