34. Aurora

223 23 10
                                    

Minęło parę tygodni.. Ślub był piękny, pomimo że wszystko było prawie w czarnych kolorach. No cóż. Czarna rodzina nie bez powodu jest tak nazywana. Między mną a Asherem było w miarę spokojnie. Powiedzmy. Pieprzyliśmy się, ale oficjalnie nie wróciliśmy do siebie. Nie chciałam go dopuścić do siebie bardziej..
Aktualnie siedziałam na podłodze w łazience. Ryczałam. Jak głupia ryczałam trzymając pozytywny test ciążowy. Nie mogłam i nie chciałam powiedzieć o tym Jonesowi. To będzie około siódmego tygodnia. Ja głupia miałam nadzieję, że jednak się nie udało. Może powinnam zagrać na jakieś loterii mając takie szczęście. Wybrałam numer do mojego ginekologa.

-Dzień dobry doktorze. Mam awaryjną sytuację, mogę dzisiaj wpaść?

-Dzień dobry Auroro, co się stało?

-Ciąża.

-Przyjedź. Napisz mi jak będziesz w poczekalni, wezmę Cię poza kolejnością.

-Dzięki.

Dobrze mając takiego lekarza. Nałożyłam korektor na sińce pod oczami i wyruszyłam do przychodni. Usiadłam na jedynym wolnym krześle. Dzisiaj był zdecydowanie tłum.

Ja: “Jestem pod gabinetem.”

Po paru minutach wyszła pacjentka, a za nią od razu młody lekarz.

-Przepraszam drogie panie ale teraz muszę przyjąć pilny przypadek. Aurora?

Łzy zaczęły płynąć a ja jeszcze nic nie wiem.

-Ostatnia miesiączka?

-Dwudziesty siódmy lipca.

-Wejdź do łazienki, przygotuj się do badania na fotelu, później zrobimy usg.

Badanie nie różniło się od normalnego. Później położyłam się na kozetce. Cały czas płakałam.

-Wsunę teraz głowicę do pochwy, rozluźnij się.

Przymknęłam oczy. Może to był stres. Dużo miałam nerwów ostatnio, to na pewno to. A pozytywne testy zdarzają się też błędne.

-Popatrz na ekran.

Podniosłam powoli powieki, skupiając wzrok na małej, podskakującej żabce.

-Ma już półtora centymetra. Chcesz posłuchać serduszka?

Mój szloch rozniósł się po całym pomieszczeniu. Zasłoniłam twarz dłońmi jednak skinęłam głową. Po chwilę usłyszałam szybki rytm, przypominający galop. Jestem w ciąży z Aniołem śmierci. Doigrałam się.

-Co się dzieje?

Zapytał gdy już usiadłam ubrana przy jego biurku trochę spokojniejsza.

-Ktoś cię skrzywdził?

-Nie.. Po prostu… Ja nie wiem czy my jesteśmy dobrym materiałem na rodziców.

-Przestań, będziesz cudowną matką, a ojciec…

-Jest nim kurwa Asher Jones… Jeden z czarnych braci.

Zamilknął.

-Jeśli on cię zmusił….

-Do niczego mnie nie zmusił… To skomplikowane, ale wszystko co z nim robiłam jest dobrowolne.

Oczywiście, że tak było. Mój lekarz był z tych którzy nie przechodzili obojętnie obok problemów kobiet. Ich problemów i krzywd. Często interweniował. Nie chciałam by on pomyślał, że coś mi groziło lub grozi dalej. Z odpowiednimi dokumentami udałam się do pracy. Nie chciałam wolnego. Od razu wydałoby się że jestem w ciąży a nie chciałam by ktoś wiedział. Kolejny raz ukryłam przed nią prawdę.

-Dziękujemy, zapraszamy ponownie.

Pożegnałam kolejnego klienta. Wyszłam do łazienki. Gdy już miałam wyjść, położyłam dłoń na podbrzuszu. Moja mała fasolka. Mam nadzieję, że będę dobrą mamą i nie pójdę w ślady swojej.
Zaczęłam sprawdzać asortyment gdy do środka wszedł pijany Noah. Jeszcze tego mi brakowało.

-Noah? Co Ty tu kurwa robisz?

-Aurora… Straciłem wszystko. Pracę… Dziewczynę… Wszystko przez Ciebie…

-Proszę idź stąd, jesteś pijany…

Jones: “Aurora wyjdź na zaplecze. Widzę, że jest pijany”

-Odebrałaś mi wszystko… Więc ja odbiorę wszystko tobie…

Sięgnął do kieszeni, by wyciągnąć nóż, a mi serce podeszło do gardła. Kurwa mać…
Klienci z piskiem skryli się w kącie kawiarni.

Jones: “Już jadę. Wyjdź na zapleczę!”

-Proszę odłóż ten nóż.

Jak mogłam wyjść zostawiając ich samych z tym psychopatą.

Jones: “Nie bądź taka uparta. Wyjdź na to pieprzone zaplecze.”

Dziecko. Ono jest najważniejsze. Chciałam zrobić krok w stronę drzwi jednak zagrodził mi drogę.

-Pięć lat temu, wydawałaś się taka idealna. Młoda, piękna, ciągle zawstydzona. Teraz? Jesteś zimną suką niszczącą ludziom życie.

-Mówiłam Ci byś odszedł. Nie odpuszczałeś. Sam jesteś sobie winien.

Zatoczył się do tyłu. Nie chciałam umierać. Nie chciałam umierać przez żabkę w moim podbrzuszu. Oczy zaczęły mnie piec… Traciłam nadzieję.

-Noah proszę cię. Zostaw mnie.

-Najpierw Cię zabiję. Później zabiję tego chuja.

-Zabij mnie, ale jego zostaw.

Nie chciałam by Asher zginął. Moje życie nie było nic warte. Kochałam go. Wiele rzeczy sobie nie wyjaśniliśmy. Wiele słów padło między nami. Mieliśmy być ze sobą na zawsze. Nie spodziewałam się, że to na zawsze będzie takie krótkie.

-Chcesz poświęcić się dla tego potwora?

-Nie jest święty, ale nie jest potworem… To miano należy do Davida Palmera.

-Oni są wszyscy siebie warci.

Gdy czarne auto zatrzymało się z piskiem pod kawiarnią, poczułam ulgę. Ten wykorzystał moje rozproszenie, zrobił parę kroków i wbił mi nóż w brzuch. Ostatnie co pamiętam to strzał.

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz