Naprawdę starałem się się wybuchnąć. Słuchałem tego jak na początku próbowała łagodnie się go pozbyć. Później gdy już zostaliśmy sami, podniosła głos i zmieniła taktykę lecz typ był nie ugięty. Nie wiem co on sobie w ogóle wyobrażał. Wpierdalał się w związek kogoś, dla którego on był już nikim. W dniu kiedy on ją zranił, stał się nikim. Ona mu zaufała, oddała całą siebie. On wziął co chciał i potraktował jak śmiecia.
Nie byłem święty. Sam ją zraniłem kilkanaście dni temu. Jednak różnica między nami polegała na tym, że ja chciałem jej dobra i szczęścia. Dawałem tyle ile ona. Podarowałem jej też wsparcie i obecność podczas walki z depresją. To było coś co złączyło nas taką niewidzialną nicią, która nigdy nie strzeli. Zawsze będzie nas trzymać razem.
Musiałem użyć siły. Inaczej nie ma szans, by ten debil stąd wyszedł.-Masz tu zostać. Rozumiesz?
Wyszeptałem. Oczywiście, że była zaskoczona. Zaraz po tym przerażenie pojawiło się na jej twarzy gdy zabrałem rękę z jej biodra. Dość bezczynności. Skoro słowa nie docierają, może moja pięść zdoła. Oczywiście wiedziałem, że Cooper będzie musiał wkroczyć. Napaść na funkcjonariusza policji. Pewnie wyląduje na komisariacie, ale miałem to aktualnie w dupie. Gość narzucał się mojej dziewczynie. A na to pozwolenia nie ma.
-Słuchaj Travis. Powiem to ostatni raz. Wyjdź stąd. Aurora jest po całym dniu pracy i chce wrócić do domu i odpocząć.
-Kim Ty jesteś? Nazwisko. Chcę Cię sprawdzić.
Podniosłem brew patrząc na dziewczynę. Ta jedynie się uśmiechnęła. Cwaniara.
-Nie powiedziałaś mu?
-Nie.
Jej uśmiech, jeszcze bardziej się poszerzył.
-Jakie podstawy prawne masz do tego by tu być?
Myślał, że zaatakuje. Tu jednak miałem przewagę. Skoro nie wiedział kim jestem miałem większe możliwości zabawy. Dziękuję Kotku.
-Chcę wiedzieć z kim zadaje się Aurora. Martwię się o nią.
-Podstawy prawne.
Wycedziłem przez zęby. Ruszał ustami jednak, żadne słowo ich nie opuściło. Zrobiłem krok w jego stronę, na co wyciągnął pistolet celując we mnie. Zaśmiałem się kręcąc głową. Brunetka wciągnęła powietrze, a następnie przyłożyła dłoń do ust. Zrobiła krok w naszą stronę.
-Zostań tam.
Popatrzyłem w jej kierunku. Była naprawdę przerażona. Pierwszy raz widziałem taki strach o mnie w czyiś oczach.
-Nie bój się. Nic mi nie będzie.
-Nie byłbym tego taki pewny.
-Mówisz idioto, że się o nią martwisz, a teraz straszysz ją, że zrobisz mi krzywdę... Oddychaj głęboko Aurora.
-Staram się. Jak na razie jest dobrze.
-Wołaj mnie gdyby coś się działo.
Przekrzywiłem głowę uważnie przyglądając się glinie przede mną. Ten drugi był całkowicie zdezorientowany. Nie dziwię się bo nie mając podstawy prawnej, stał tu jak debil. A teraz dodatkowo stał za trzymającym broń osłem. Nie miał oczywiście powodów by wyciągnąć ganata przed siebie. Nie chciałem pokazywać, że sam miałem broń. Wiedziałem, że za chwilę zostanę zakuty w kajdanki i przeszukany. Dojdzie kolejny zarzut posiadania broni. Cóż dla niej warto pakować się w kłopoty.
-Odłóż broń, bo nie masz podstawy, by we mnie celować.
-Nie zrobię tego.
-Czyli się mnie boisz. Kłamczuszek. W tej postawie, w dwóch krokach ten pistolet będzie mój.
CZYTASZ
The Devil's Dark Care Tom 2
RomanceŻycie nie jest sprawiedliwe. Życie nie jest proste. Ona w dniu 18-stych urodzin została wyrzucona z domu przez wierzących rodziców, którzy wyrzekli się jej, bo przespała się z chłopakiem. Dzięki dobrym ludziom, przetrwała. Dziewczyna z depresją i...