11. Asher

292 26 0
                                    

Zaskoczyłem ją swoim wyznaniem. Przyznałem się jej, że pierwszy raz coś czuję. Absolutnie nie czułem złości. Na pewno nie na nią. Bardziej na siebie. Może gdyby nie moja chorobliwa zazdrość to nie byłaby teraz w takim stanie?
Widocznie ją zszokowałem, bo zaniemówiła.

-Nie jesteś dla mnie obojętna. Może i nie znamy się dobrze, mamy za sobą jedno prawdziwe spotkanie, ale gdyby coś Ci się stało, odczułbym to.

Jej ramiona unosiły się w szybszym tempie ale nie był to jeszcze atak paniki.

-Po prostu ja inaczej nie umiem. Nie potrafię tak bez reakcji patrzeć, gdy inni Cię dotykają. Czuję się zazdrosny. Boję się.

-Czego?

-Że ktoś mi Cię odbierze. Że uznasz mnie za potwora. I w sumie nie będę się dziwić. Jestem nim.

-Nie uważam Cię za takiego.

Tym razem to ja zostałem zaskoczony.

-Nie uważam Cię za potwora. Nie po tym co dla mnie robisz. Potwór by nie rzucił wszystkiego i nie szukał na mieście. Potwór nie stanąłby w mojej obronie gdyby ktoś mi się narzucał. Potwór nie byłby tu ze mną gdy depresja powróciła z jeszcze większą mocą. Dziękuję, że tu jesteś i mnie nie zostawiłeś. To wiele dla mnie znaczy.

Podeszła do mnie wtulając się w klatkę piersiową. Na czubku jej głowy złożyłem pocałunek. Nie miała nawet pojęcia, że te słowa wziąłem sobie głęboko do myślenia. Kolejny raz. Najpierw Lucas teraz ona.

-Dla mnie już nigdy nie będziesz obcy.

-I Ty dla mnie też, Auroro.

Złączyłem nasze usta, ale nie był on z podtekstem seksualnym. Był on wyrażeniem naszej obietnicy.

-Wypij herbatę póki jest ciepła.

Uśmiechnęła się. Był to ledwo zauważalny gest ale ja go nie olałem. Teraz gdy wiem, że jej depresja wróciła muszę uważać. To jest największe skurwysyństwo jakie może być. Każdy najdrobniejszy sygnał muszę zauważyć.
Resztę wieczoru spędziliśmy na kanapie, przytuleni. Nie rozmawialiśmy. Potrzebowała po prostu mojej obecności. Zasnęła z głową na moim ramieniu. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Przykryłem ją i chciałem wyjść.

-Zostań. Proszę.

-Oczywiście.

Rozebrałem się i zająłem miejsce obok niej. Jej galopujące serce zaczęło się uspokajać. Czułem się niczym tarcza, która odpycha złe myśli. Mogłem być kim tylko chciała, jeśli sprawi to że będzie czuła się bezpiecznie.
Gdy rano obudziłem się na łóżku byłem zdezorientowany. Na początku nie wiedziałem gdzie jestem. Kurwa. Druga połowa łóżka była pusta.

-Aurora?!

-W kuchni!

Od krzyknęła. Ubrałem tylko spodnie. Dziewczyna robiła śniadanie. Rozszerzyłem oczy. Była uśmiechnięta a biodrami kręciła w rytm muzyki. Byłem zdezorientowany.

-Co robisz?

-Śniadanie, nie widać?

Zaśmiała się. Z kubkami w dłońmi podeszła do stołu, a w drodze powrotnej skradła mi buziaka w usta.

-Wszystko dobrze?

-Jak najbardziej. Wiem, że wczoraj wyglądało to źle, ale dzisiaj jest dobrze.

Stałem jak wryty w miejscu.

-Mam na dziesiątą do pracy.

-Boże, chwila co?

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz