30. Aurora

272 19 7
                                    

Było dobrze, ale jak zwykle musiał zjebać. Dla niego to wydawało się proste. Nie dla mnie. Praca ratowała mnie od natrętnych myśli. Przecież ja muszę z czegoś opłacać mieszkanie. Na pewno nie będę brać od niego pieniędzy. Po moim trupie.
Sama potrafiłam o siebie zadbać. Nikt nie będzie mi mówić co mam robić. Nawet jeśli to był mój chłopak.

-Wracajmy już.

-Do mnie czy do Ciebie?

-Do mnie.

Cały dobry nastrój wyparował. Przynajmniej Asher miał tyle rozumu i się więcej do mnie nie odezwał. Kurwa. Skończyły mi się tabletki. Nie brałam ich od okresu. A on skończył we mnie.
Weszłam do łazienki i sprawdziłam w aplikacji dni płodne. Kurwa jego mać.
To nie może być takie proste. Przecież ludzie miesiącami się starają o dziecko. Na pewno jeszcze poprzednie działają. Na pewno… Gdybym zaszła teraz w ciążę nie wiem co bym zrobiła. To nie miejsce i czas… To zdecydowanie nie miejsce i czas…
Z łazienki poszłam od razu do sypialni unikając go. Gdyby mnie zapytał dlaczego jestem taka roztrzęsiona, nie wiem czy byłabym wstanie go okłamać.
Parę głębokich oddechów, leżąc w ciemnej sypialni pomogło opanować moje ciało.

-Wiem, że nie śpisz. Przepraszam za to w klubie.

-Nie zmuszaj mnie do niczego Asher. Nie rzucę pracy, bo ona w jakikolwiek sposób pomaga mi zająć myśli których oboje nie chcemy.

W odpowiedzi tylko mnie przytulił. Ciepło jakie biło od niego dało mi ukojenie. Przymknęłam oczy i przyjechałam kolejną dawkę którą oferował Morfeusz.
Wstałam parę minut przed budzikiem. Asher jeszcze spał.
Wzięłam głęboki oddech i delikatnie wstałam z łóżka. Ubrałam czarną marszczoną sukienkę z krótkim rękawem. Zrobiłam sobie kawę, z którą stałam w oknie wychodzącym na ulicę. Ludzie zbierali się do pracy, jak zwykle panował większy ruch.

-Co się dzieje?

Podskoczyłam oblewając ręce kawą.

-Kurwa.

-Chodź pod letnią wodę.

-Nie była aż tak gorąca.

Było to delikatne kłamstwo w które oczywiście nie uwierzył. Trzymałam dłonie pod strumieniem wody, a jego uważne spojrzenie nawet na chwilę nie odpuściło mojej twarzy. Wzięłam głęboki oddech i podniosłam wzrok.

-Co?

-Co się stało?

-Nic.

-Nie okłamuj mnie Aurora. Widzę, że coś się dzieje.

-Nic się nie dzieje. Na prawdę.

Boje się że wpadliśmy, ja nie nadaje się na matkę a Ty tym bardziej nie nadajesz się na ojca… dodałam w myślach.

-Nie patrz tak na mnie.

Wzięłam dłonie i wytarłam je ręcznikiem.

-Musimy się zbierać.

-Jasne.

Wzięłam torebkę i klucze od mieszkania. Bez słowa udaliśmy się do samochodu, a następnie pod komisariat.
Gdy chciałam wysiąść jego ręka zablokowała mi ruch.

-Aurora… Zwykle buzia Ci się nie zamyka, a teraz milczysz… Zrobiłem coś?

-Nie.

-To o co chodzi?!

-O nic. Nie przejmuj się.

-Jak się mam kurwa nie przejmować jak widzę, że coś się dzieje! Ty mi nie chcesz powiedzieć co mnie doprowadza do szału.

The Devil's Dark Care Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz