Czary Użytkowe okazały się drugim najprzyjemniejszym przedmiotem zaraz po Zaklinaniu Pogody- przynajmniej według Scarlett. Sala lekcyjna była wypełniona prawie wyłącznie Zenefijkami, Krezynkami i Sylvariankami. Na szczęście była w grupie z Mirabellą, obie przywitały się też z Isolde i Anabelle.
Dziewczyny szybko zorientowały się, że ten kierunek to tak naprawdę praktyczny kurs magicznego sprzątania i gotowania. Nie mogły się doczekać, kiedy nauczą się dyrygować wszystkimi sprzętami domowymi, żeby ugotować obiad bez wstawania z kanapy. Oczywiście technologia na Wschodnim Kontynencie i tak była bardzo zaawansowana i ułatwiała prowadzenie domu, ale korzystając z Czarów Użytkowych można było osiągnąć zupełnie inny poziom.
-Dajecie wiarę, że jak to ukończymy to nie będziemy musiały nigdy więcej nawet podnieść brudnych naczyń?- zapytała Mirabella koleżanki, kiedy po skończonych zajęciach szły do sali jadalnej.
-Brzmi kusząco- uśmiechnęła się Isolde. -Prawdopodobnie wybiorę Czary Użytkowe i Uzdrawianie na przyszły semestr.
-Ja tak samo- odpowiedziała jej blondynka.
-Ja wezmę Uroki i Czary Użytkowe- wtrąciła Anebelle.
Zenefijka odłączyła się, żeby usiąść ze swoimi znajomymi z landu a Krezynki i Isolde podeszły do Aethera i Sorena.
Wczorajsza wspólna nauka poszła im całkiem nieźle. Sylvarianie i Mirabella przerabiali materiał z Biologii i Uzdrawiania a Scarlett w tym czasie ćwiczyła się w sztuce iluzji. Wyczarowanemu przez nią kanarkowi udało się nawet przelecieć kilka metrów, co cała reszta nagrodziła cichymi brawami.
Obaj chłopcy zgodnie stwierdzili, że to bardzo imponujące i to świetna sprawa, że nauczycielka zauważyła Scarlett i zadała jej bardziej zaawansowane rzeczy niż reszcie grupy. Szatynka miała ochotę powiedzieć, że wcale nie czuje się zaszczycona tylko zmęczona, ale ugryzła się w język. Nie chciała wyjść na leniwą albo mało ambitną.
-Podskakujący ananas- zerknęła na kolejne zadanie na liście. -Czy ta Margaret nie jest przypadkiem stuknięta? Jednak humor jej się trochę poprawił, kiedy pod koniec sesji wspólnego uczenia iluzja owocu zaczęła śmiesznie podrygiwać.
Scarlett przyglądając się Aetherowi podczas obiadu uznała, że coraz bardziej jest skłonna uznać go za dobrą partię dla swojej przyjaciółki. Nie był nachalny jak Francis lub krzykliwy i mało subtelny w swoim podrywie jak Liam. Sylvarian wydawał się spokojny i ułożony jak Zenefijczyk, ale zdecydowanie mniej nudny i mdły niż oni. Mirabella nie potrzebowała do szczęścia krewkiego wojownika. Zdecydowanie bardziej pasował do niej ktoś bardziej stonowany taki jak Aether.
Szatynka uznała, że posłucha przyjaciółki i nie będzie dzisiaj w ogóle patrzeć w stronę Ethana.
-Poczekam do weekendu- powiedziała sobie w duchu i faktycznie ani razu nie zerknęła w jego kierunku. Zamiast tego poświęciła całą swoją uwagę Isolde i Sorenowi, starając się ich bliżej poznać. Może nawet by jej się udało wytrwać w swoim postanowieniu, gdyby nie sytuacja na następnej lekcji.
Gdy tylko zobaczyła przed salą Brett i jej koleżanki przysunęła się bliżej Sorena. Vesperianka posłała jej spojrzenie wyrażające całkowite obrzydzenie i wyszeptała coś do drugiej wiedźmy. Scarlett cieszyła się, że ma jako obstawę chociaż Sylvariana, bo reszta znajomych rozeszła się na inne zajęcia. Z ulgą powitała też obecność Zacka i Liama, którzy usiedli w ławce tuż za nią. Po sytuacji w Kolei Pyłkowej szatynka uznała, że najbezpieczniej będzie omijać Brett szerokim łukiem.
W tym momencie drzwi się otworzyły i przeszli przez nie Ethan z kolegą oraz Eryndorianką, której wczoraj pozazdrościła kombinezonu. Scarlett otworzyła szerzej oczy, ale natychmiast się opanowała, powtarzając sobie lekcje Celeste, że żaden chłopiec nie lubi desperatek.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...