-Gdzie byłaś?- zapytała ją Mirabella półgłosem. Scarlett usiadła między nią a Sorenem.
-Podobno przechodzę z Uroków na indywidualny tryb nauczania- szatynka umyślnie spuściła bombę. -Margaret uznała, że oprócz tego co Wy będę przerabiać z nią rzeczy spoza programu.
-Ale chyba nie dostałaś się od razu do grupy W?- Sylvarianie wymienili zszokowane spojrzenia.
-Do czego?- zapytała Scarlett. -Nic nie mówiła o żadnej grupie. Będę mieć tylko zajęcia indywidualne. Co to jest ta W?
-Elita Akademii- odpowiedziała Isolde. -Przegapiłaś przemówienie Dyrektora to nie wiesz. Noszą przypinkę W na ubraniach i mają zupełnie inny tryb nauczania niż my. Niektórzy dostają też indywidualne lekcje... Spojrzała na nią wymownie.
-Dalej nic nie rozumiem- odpowiedziała zmieszana Scarlett.
-Bo Isolde nie umie tłumaczyć- wyjaśnił Aether, zarabiając kuksańca od Sylvarianki. -Na drugim semestrze Wybrańcy dołączają do elitarnej grupy W. Czasami dalej chodzą na zajęcia z resztą rocznika a czasami nie. Mogą mieć częściowo indywidualny tok nauczania i dodatkowe zajęcia w gronie członków W. Uczą się nadprogramowo i mogą mieć więcej niż dwa rozszerzenia a nauczyciele dbają o ich przyszłą ścieżkę kariery. Mówiąc w skrócie, elita.
-Dlatego nas zdziwiłaś, że w dzień kiedy dowiadujemy się o W Ty dostajesz zajęcia indywidualne- wyjaśnił Soren.
-Eee tam- Scarlett wzruszyła ramionami. -Moim zdaniem Margaret po prostu nie znosi swojego programu i chce kogokolwiek nauczyć czegoś więcej. I trafiło na mnie- uśmiechnęła się z dozą skromności. -Z tego co mówiła już wcześniej wybierała jedną uczennicę z rocznika, żeby ją uczyć indywidualnie.
-No tak i przecież do W można się dostać dopiero na drugim semestrze- powiedział Soren. -Scarlett nie dostałaby toku indywidualnego już teraz.
-Dokładnie- szatynka ziewnęła, bo dwie lekcje pod rząd bardzo ją zmęczyły. -Wybaczcie, ale dzisiaj odpuszczam bibliotekę, bo nie mam już siły.
-Zrozumiałe, jutro możemy powtórzyć Uzdrawianie- zgodził się Soren.
-Jak myślicie, co trzeba zrobić, żeby Cię przyjęli do W?- zapytała Isolde. -Najlepsze wyniki?
-Wyniki, predyspozycje, poziom mocy- podsunęła Mirabella. -Ale ja na przykład nie zamierzam próbować. Uczysz się w małej grupie do końca szkoły i nie uczęszczasz na normalne lekcje. Brzmi ciężko.
-I nudno- Scarlett roześmiała się. -Wiadomo gdzie oni siedzą?
Mirabella dyskretnie wskazała jej kierunek głową. Wybrani mieli osobny stół dla siebie i każdy miał ciemnozieloną literę wyszytą lub przypiętą na piersi. Można było naliczyć 24 osoby.
-Arcanis, Vesperia, Lunethia- powiedziała półgłosem Isolde. -Ich jest najwięcej.
-To musi tam być niesamowicie wesoło- odpowiedziała z przekąsem Scarlett i wszyscy się roześmiali.
Krezynka trafiła w punkt. Stwierdzenie, że Wybrańcy wyglądają na mało zintegrowanych byłoby niedopowiedzeniem.
Jeden chłopak najbardziej zwrócił jej uwagę. Miał czarne zmierzwione włosy i czarną koszulkę podkreślającą wyrzeźbione mięśnie pleców. Jego aurę można było nazwać magnetyczną, ale nie taką jaką emanował Ethan. Chęć patrzenia na niego była raczej podobna do wpatrywania się w miejsce wypadku lub w przedramię, kiedy pobierają Ci krew. Jesteś niespokojny i zafascynowany jednocześnie, upajasz się bólem i nie odwracasz wzroku, mimo że wiesz, że to nie wypada.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...