Rozdział 2.2

341 58 96
                                    

-Słyszałam, że z Vesperii zawsze pochodzą potężne wiedźmy- wtrąciła Scarlett, żeby pokazać, że nie jest znowu taką całkowitą ignorantką.

-Tak, podobno większość uczniów z ich landu wybiera specjalizację wojowników i jakąś dodatkową np.: Alchemię. Wychodzi z tego potężna mieszanka- Mirabella wydawała się być we wszystkim bardzo dobrze poinformowana. Ale w końcu w Szkole Podstawowego Wykształcenia była wzorową uczennicą. Scarlett nie po raz pierwszy ucieszyła się, że przyjaźni się z kimś kto uważał na lekcjach.

Dziewczyny z podekscytowaniem dzieliły się wszystkimi szczegółami. Zgodnie stwierdziły, że najbardziej ciekawią ich nowi uczniowie z Arcanisa i Vesperii.

Milczący pracownicy Kolei Pyłkowej donosili im jedzenie i napoje a potem wycofywali się z szacunkiem. Scarlett coraz bardziej błyszczały oczy od tego specjalnego traktowania i pomyślała, że już kocha bycie uczennicą Akademii Czarów. Coraz bardziej pragnęła poznać nowych uczniów, z którymi będzie mieszkać przez następne 4 lata. Był to znacznie dłuższy czas nauki niż ten, który czekał jej rówieśników w Szkołach Powszechnych, który trwał tylko 2 lata.

Obie przyjaciółki wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, kiedy na przystanku Lunethii wreszcie pracownik Kolei przyniósł walizki ich pierwszej współpasażerki.

Dziewczyna wyglądała jak z innej planety. Miała szare skośne oczy i srebrzyste włosy z białymi pasemkami. Scarlett nigdy wcześniej nie widziała kogoś takiego. Pocieszała się, że mimo wyjątkowej urody nie jest ona znowu taka ładna. Była sztywno wyprostowana i miała minę tak poważną, że przyjaciółki natychmiast ucichły.

-Jestem Sylvia- odezwała się cichym dystyngowanym tonem i usiadła naprzeciwko dziewczyn.

-Scarlett

-Mirabella

Zapanowała niezręczna cisza.

-W tej Lunethiance jest coś niepokojącego- pomyślała Scarlett. Jej szare oczy zdawały się przenikać człowieka do głębi, badając każdy zakamarek.

-Więc... Czym zajmują się Twoi rodzice?- Mirabella zawsze pamiętała o dobrym wychowaniu nawet jeżeli ktoś wydawał się niezainteresowany nawiązaniem znajomości.

-Na pewno nie opowiadają o tym obcym- odpowiedziała wyniośle Sylvia.

Scarlett tylko uniosła brwi. Już nie przepadała za tą nową. Zachowywała się jak arystokratka przyzwyczajona do wydawania rozkazów wszystkim naokoło.

-Czy to dlatego że ukończyli "Zgłębianie myśli"?- zapytała uprzejmie Mirabella. Jej przyjaciółka nie po raz pierwszy była pod wrażaniem jej opanowania. Sama nie miała ani trochę cierpliwości do impertynencji.

-Zgadza się- odpowiedziała Sylvia z cieniem uznania. -Moja rodzina od pokoleń wybiera tę profesję. -Jest najtrudniejsza ze wszystkich- dodała z uśmieszkiem wyższości.

Scarlett ledwo powstrzymała się od przewrócenia oczami.

-Zgłębianie myśli to coś jak uroki?- zapytała od niechcenia.

-Uroki?- Lunethianka najeżyła się z oburzenia. -Masz na myśli przedmiot dla ignorantek przyjeżdżających złapać męża?- skrzywiła się z obrzydzeniem. -Zgłębianie myśli polega na odczytywaniu intencji i ukrytych zamiarów Twojego przeciwnika. Uroki to tylko zabawa w iluzje, hipnozę i inne głupoty. Nikt nie bierze tego kierunku na poważnie.

Krezynki wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia.

-Skoro tak mówisz- odpowiedziała Scarlett obojętnym tonem. Na zewnątrz zdołała utrzymać pozory opanowania, ale w środku zaczynało się w niej gotować ze złości.

Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz