Rozdział 9.2

189 47 50
                                    

-Gdzie Ty byłaś?- Mirabella zaczęła ją wypytywać od wejścia. -Aether napisał mi przed chwilą, że Soren zgubił swoje rzeczy w bibliotece i nie chce po nie wrócić a przecież mieliście się uczyć razem!

-Zaraz powiem- westchnęła Scarlett. -Ale to nie był najlepszy wieczór, lepiej zacznij od opowiedzenia o swojej randce.

-Scarlet...- Mirabella użyła tonu Celeste jak szatynka coś przeskrobała.

-Naprawdę, to nic takiego- dziewczyna poszła po kosmetyki do zmywania makijażu i usiadła na łóżku. -Mów jak było.

-No dobrze- Mirabella spojrzała na nią uważnie. -Zwiedziliśmy masę rzeczy, pokażę Ci zdjęcia.

Aether i Mirabella w starożytnym kościele bogów natury (religia wyznawana w stolicy łącząca wierzenia innych landów), oni na tle zabytkowej fontanny, na ławce w parku, pod gigantycznym pomnikiem słynnego Wojownika Thorna, w eleganckiej restauracji, w najbardziej popularnym centrum handlowym w Eryndorze, w muzeum starych modeli automobili i jeszcze w kilku innych miejscach.

-Wow, nieźle się spisał- oceniła Scarlett, przeliczając że Aether musiał dość dużo wydać na tę randkę. Ale jeżeli pochodzi z rodziny Uzdrowicieli to jego kieszeń pewnie nawet tego nie odczuła. -Zostaliście oficjalnie parą?

-Jeszcze nie- Mirabella wyciągnęła zakupy z centrum, które Aether również im zafundował. -Zobacz jaką bransoletkę mi kupił!

-Całowaliście się chociaż?- roześmiała się szatynka, przyglądając się złotej bransoletce. -Pozłacana czy prawdziwa?

-Nie nie całowaliśmy się a bransoletka prawdziwa- odpowiedziała zadowolona blondynka. -Spodobała mi się na wystawie i Aether zaproponował...

-Biedny chłopak, wydasz wszystkie jego kieszonkowe a nawet się nie całował- parsknęła Scarlett a zirytowana Mirabella rzuciła w nią poduszką.

-Próbował, ale powiedziałam mu, że jeszcze nie znamy się tak dobrze- zaczerwieniła się jak burak. -Ale bardzo dużo rozmawialiśmy.

-To dobrze, że chociaż ja się dzisiaj całowałam- mruknęła jej przyjaciółka.

-Z KIM?- Mirabella krzyknęła tak głośno, że na pewno złamała właśnie zasadę o ciszy nocnej. -I z czego się tak śmiejesz?!

Scarlett szybko opowiedziała jej historię z Sorenem w bibliotece.

-Jak mogłaś?- blondynka była niezwykle oburzona. -To dlatego nie chciał wrócić po swoje rzeczy? -Scarlett, tak nie można... 

-Chciałam tylko, żeby mi pomógł w ściąganiu, skąd miałam wiedzieć, że się zacznie rwać do całowania?- szatynka zaczęła się bronić.

-Przecież jak on się zorientuje co zrobiłaś to przestanie Ci ufać- Mirabella załamała ręce. -A na pewno coś go tknie, skoro wie, że masz indywidualny tok nauczania z Uroków...

-Wątpię, żeby tak szybko połączył fakty- Scarlett wzruszyła ramionami. -W końcu żaden z jego kolegów nie chodzi na ten przedmiot, a dziewczyny o tym nie rozpowiadają chłopcom na prawo i lewo. Skąd niby ma wiedzieć jak to dokładnie działa?

Mirabella zawahała się. Argumenty jej przyjaciółki miały sens.

-No dobrze, ale nie rób tego więcej- powiedziała z grobową miną. -Poza tym Neria ma oczy z tyłu głowy i jeszcze by Ci wlepiła szlaban za ściąganie. Myślałam, że po wczorajszej imprezie zaczniesz bardziej przestrzegać zasad...

-O właśnie, a co do wczoraj popatrz na to- Scarlett pokazała jej chat z Nathanielem i pokrótce opowiedziała, co robiła na nie swoim piętrze.

-Zack i reszta dostali szlabany?- Mirabella była bardziej poruszona konfliktem z kadrą nauczycielską niż historią z chłopakiem z wyższego rocznika. -Ty masz więcej szczęścia niż rozumu, naprawdę.

Szatynka roześmiała się i przyznała jej rację. Blondynka za to jeszcze raz przeczytała chat.

-Stalker i kretyn- zawyrokowała. -To dziwne, że Cię tak szybko zidentyfikował na tyle uczniów w szkole. I jeszcze pisze jakieś głupoty.

-Z tym kretynem to się zgadzam, ale czy to są głupoty...- Scarlett zrzuciła następną bombę, pokazując jej maila z wynikami predyspozycji.

-Na Boginię- Mirabella zaczęła chodzić w tę i z powrotem po pokoju, zbierając myśli. -Zupełnie zapomniałam o tym dopisku. Mogli Cię wpisać za sam poziom mocy i predyspozycje?

-Mam teorię, że pewnie taką informację dostało więcej uczniów niż nam się wydaje- powiedziała szatynka, która od wczoraj nad tym myślała. -Tylko nikt się tym nie chwali. -Może jesteśmy kimś w stylu wstępnych kandydatów? Wiesz, taka informacja od nauczycieli: wykaż się wynikami a będziesz mieć szansę na przyjęcie w następnym semestrze.

-To ma sens- blondynka zmieniła kierunek swojego nerwowego spaceru. -Chciałabyś się dostać?

-Niby po co?- Scarlett wzruszyła ramionami. -Żeby być tam z takimi osobami jak Brett i Lyra?- skrzywiła się. -Rozmawiałam dzisiaj przez chwilę z Ethanem i dowiedziałam się, że najbardziej pożądani są tam Wojownicy, Alchemicy i Ci od Zgłębiania Umysłów. Dali mnie na listę wstępnych kandydatów, bo mam 91 z Walki i Obrony i 75 z Alchemii, to wszystko. Ale skoro na to pierwsze nie chodzę to pewnie szybko mnie wykreślą.

-Lyra?- Mirabella uniosła brwi, widząc z jaką goryczą Scarlett wymawia jej imię.

-Ta wojowniczka w kucyku, co się koło niego kręci- burknęła szatynka. -Jeszcze udowodnię temu głupkowi, że jestem od niej lepsza.

-Już jej współczuję- pomyślała Mirabella, wiedząc jak bardzo jej przyjaciółka potrafi być zdeterminowana, jeżeli chodzi o miłość.

-I możesz napisać Aetherowi, że mamy rzeczy Sorena i może je jutro zabrać- szatynka wstała i przeciągnęła się. -Chociaż moim zdaniem powinien sam się ogarnąć do jutra skoro i tak wszyscy siedzimy razem na śniadaniu. Chyba, że zamierza zgrywać primadonnę i mnie ignorować- powiedziała bezlitośnie, bo w swojej głowie wciąż miała wizję roześmianej Lyry u boku Ethana.

                                                                                       ***

Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz