Justin i Melanie od dziecka byli najlepszymi przyjaciółmi. Znali siebie nawzajem lepiej, niż ktokolwiek inny, a ich przyjaźń była jedną z tych "od zawsze i na zawsze". Do momentu, gdy w jej miejsce wkroczyło uczucie o wiele silniejsze, którego nie m...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Melanie
Kiedy muzyka zaczęła cichnąć, nasze ruchy zwolniły, aż w końcu zupełnie się zatrzymaliśmy. Justin wciąż trzymał mnie blisko, a nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Patrzyliśmy na siebie, jakby świat dookoła nie istniał. Serce waliło mi jak szalone, a oddech zdawał się zatrzymywać w mojej piersi.
Justin przełknął ślinę, jego oczy przesunęły się z moich oczu na usta i z powrotem. Przez moment już byłam pewna, że zrobi to, czego tak rozpaczliwie pragnęłam i mnie pocałuje. W jego spojrzeniu było coś, co sprawiło, że moje nogi niemal się ugięły.
– Boję się – wyszeptał nagle, jego głos był ledwo słyszalny, ale pełen emocji.
Wstrzymałam oddech. Nigdy wcześniej nie słyszałam go w takim tonie. Był bezradny i pełen niepokoju, powodując, że spokój atmosfery prysnął niczym bańka mydlana.
– Czego się boisz? – zapytałam ostrożnie, próbując zrozumieć, co ma na myśli — Że... coś zepsujemy? Że to wszystko to pomyłka?
Wypowiedziałam na głos obawy, które wciąż siedziały gdzieś w głębi mnie. Może on dzielił je ze mną. Justin jednak potrząsnął głową. Przez chwilę milczał, jakby szukał odpowiednich słów. Potem spojrzał mi w oczy.
— Boję się, że bez ciebie nie będę nic wart – wychrypiał – Boję się, że jeśli cię stracę, nie będę miał już nic.
Moje oczy się rozszerzyły, aż zamarłam na moment, czując, jak jego słowa przeszywają moje serce. Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć ciężar tego wyznania.
– Nie stracisz mnie, Justin – odpowiedziałam zdecydowanie, po czym wskazałam na miasto pod nami — Widzisz to? Wolałabym stąd skoczyć, niż cię stracić.
Uśmiechnął się słabo, ale w jego oczach wciąż widziałam niepewność.
– Przestań… – mruknął, jakby nie chciał wierzyć w moje słowa. Przekrzywiłam głowę, próbując rozgryźć, co dokładnie chodzi mu po głowie.
– Mówię serio. Czemu tak myślisz?
Justin zwiesił głowę, jakby bał się spojrzeć mi w oczy.
– Bo mój ojciec miał rację – zaczął cicho. – Jestem wszystkim, czego on nienawidzi, chociaż nigdy nie chciałem taki być.
Westchnęłam bezradnie, próbując powstrzymać emocje. Oczywiście, że chodziło o jego ojca. Niezależnie ile razy ja, Pattie czy ktokolwiek z naszych rodzin mówił mu, jak bardzo go doceniamy, nie ważne, że miał zainteresowanie co drugiej dziewczyny w szkole, że nauczyciele i każda osoba, która go poznawała, wszyscy go lubili. To nigdy nie było wystarczająco, gdy wiedział, że ojciec go nie akceptuje.
Justin patrzył na mnie, smutny i pełen wątpliwości, a potem zwiesił głowę. Czułam, że coś w moim sercu pęka. Nienawidziłam widzieć go w takim stanie. Wiedziałam, jak bardzo to go boli. Ile razy słyszałam te same obawy w jego głosie.