Szkło upada i rozbija się na drobne kawałeczki,które są w całej kuchni.Serce zamiera mi w jednej sekundzie ale szybko odzyskuję przytomność i sprawdzam czy ojciec się obudził.Tata próbuje wstać z kanapy ale nie wychodzi mu to najlepiej.Po chwili siada łapie się za głowę.
-Eleanor!Przynieś mi jakiś lek.-Pośpiesznie sięgam do półki i szukam tabletek przeciwbólowych.Staram się to robić jak najciszej i jak najszybciej bo wiem,że wkurzony ojciec nie wróży niczego dobrego.Kiedy wreszcie znajduję lek nalewam do szklanki wody i wszystko podaję ojcu.Tata praktycznie rzuca się na tabletkę i wypija do dna pełną szklankę. Szybko wycofuję się i kończę sprzątać odłamki szkła.Po chwili do kuchni wchodzi tata.A ja siedzę na podłodze.
-No tak co mogło mnie obudzić jak nie moja kochana córcia-mówi z ironią-Nic nie potrafisz zrobić dobrze.Zastanawiam się po co cię tu trzymam.Powinnaś być mi wdzięczna.
-Ciekawe za co-mówię cicho pod nosem.
-Co tam mruczysz?
-Nic-odpowiadam ale ojciec nie daje za wygraną. Schyla się i podnosi mnie za włosy
-Zapytałem co mówiłaś.-mówi po czym mnie puszcza.Jestem tak przerażona,że mówię coś co ciąży mi na sercu od dłuższego czasu.
-Mówię,że to dzięki mnie żyjesz.Dzięki mnie komornik nigdy nie zapukał do tych drzwi. Ale przecież to nie ma znaczenia.-stoimy naprzeciwko siebie.
-Ty gówniaro.-mówi po czym robi zamach i uderza mnie w policzek.Kiedy upadam nie przestaje.Zaczyna mnie kopać.
Kiedy kończy podnosi mnie i mówi :-Na górę.-po schodach praktycznie biegnę. Wpadam do pokoju i zamykam go na klucz i padam zapłakana na łóżko."Musisz być silna"-powtarzam sobie ale to nic nie daje.
Czuję się przez to słabsza.Kiedy wreszcie udaje mi się zasnąć budzi mnie koszmar. Budzę się tak parę razy aż do rana. Podchodzę do lustra i przeraża mnie widok który tam widzę.Podkrążone oczy,siniak na policzku i kilka ran jak po bójce.(Wczoraj nawet nie miałam głowy żeby je oczyścić).Próbuję zakryć siniaka Alę bezskutecznie.Postanawiam,że nie pójdę dziś do szkoły.Załatwiam poranną toaletę i wracam do pokoju i zamykam drzwi.Sięgam po książkę gdy nagle słyszę walenie w drzwi.
-Eleanor,do szkoły!Natychmiast!-to są jakieś żarty?Od wielkiego święta tata przypomni sobie,że jego jedyna córka chodzi do szkoły i to musiało być akurat dziś?-Za 5 minut cię tu nie widzę.-szybko podchodzę do lustra i staram się jak najdokładniej zakryć rany.Włosy zostawiam rozpuszczone i zakładam bluzę z kapturem.Łapię torbę i wybiegam z domu.Gdy wchodzę do szkoły czuję wibrację telefonu.Ashley."Hej jakby co nie będzie mnie dziś w szkole :D".Odpisuję :"Hej, ok."po czym wchodzę do sali i siadam przy ścianie aby zakryć prawy policzek.Chwilę potem do Sali wchodzi nauczycielka.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry-odpowiadamy chórem.Pani Watson siada za biurkiem i zajmuje się swoimi sprawami.Ja robię to samo.Kilka minut później do klasy wpadają Louis,Niall i Zayn.
-Dzień dobry pani profesor-mówią i uśmiechają się miło.
-Horan,Tomlinson i Malik jak miło,że przyszliście.-mówi i wskazuje ręką na sale- usiądźcie.Zayn i Niall zajmują jakąś wolną ławkę na końcu sakli a Louis zaczyna iść w moją stronę.Jedyna myśl w mojej głowie: "Nie siadaj tu.Błagam, nie siadaj tu."
CZYTASZ
Salvation *L.T*
RandomEleanor jest piękną brunetką, która mieszka sama z ojcem alkoholikiem. Pewnego dnia poznaje Louisa, który żyje chwilą. Chłopak założył się, że pozna Eleanor i złamie jej serce jednak kiedy ją pozna nie będzie w stanie tego zrobić.