Rozdział 39

225 12 0
                                    


    Kiedy kończymy jeść postanawiamy obejrzeć jakiś film.Nasz wybór nie jest za ciekawy i już po kilkunastu minutach zaczynamy gadać i się wygłupiać.

-Jesteś głupi.-Louis robi oburzoną minę i zaczyna mnie całować.Czuję jego ręce pod swoją koszulką a on zaczyna pogłębiać nasz pocałunek.Myślę,że powinniśmy to przerwać. Nie twierdzę,że mi się nie podoba ale boję się co może wydarzyć się jeśli tego nie zakończę.

-Idziemy się przejść?-pyta nagle. Jego pytanie jest dość zaskakujące ale kiwam głową.Co z tego,że jest 23 a on chce iść na spacer.

   Wychodzimy na zewnątrz a Lou łapie mnie za rękę.Idziemy  w stronę jeziora a chłopak zatrzymuje się i zaczyna ściągać bluzę.Oooo chce mi oddać bluzę jakie to słodkie.Uśmiecham się ale gdy widzę jak jego koszulka ląduje na ziemi...

-Nie żeby coś ale jest zimno...I co ty wyprawiasz?!-pytam gdy Louis pozbywa się swoich spodni. Zamiast odpowiedzi otrzymuję uśmiech a potem chłopak robi chyba najgłupszą rzecz na świecie. Zaczyna biec i wskakuje do wody.

-Teraz ty!-krzyczy do mnie z jeziora a ja stukam się palcem w czoło aby pokazać jakim jest idiotą.-Jak nie przyjdziesz tu sama to zaciągnę cię siłą!-zaczyna wychodzić z wody i staje na brzegu.

-Dobra!-ściągam bluzę i spodnie.

-Koszulka też.

-Mogłam się rozebrać w domu.

-Ciekawa propozycja.

-To nie była propozycja!-krzyczę oburzona ale ściągam górną część ubrania.Zaczynam biec ale w ostatniej chwili,tuż przed wodą,się zatrzymuję.To głupi pomysł i na pewno tego nie zrobię.Odwracam się i mam wrócić do miejsca gdzie zostawiłam ciuchy  ale Louis łapie mnie w pasie i zaciąga do wody.

  Szybko wynurzam się na powierzchnię i uderzam chłopaka w ramię.

-Jesteś idiotą!-Louis przyciąga mnie do siebie i całuje.-Nie,nie,nie.-mówię i lekko go odpycham-Mam być na ciebie zła.

-Nie dramatyzuj.-odpowiada i znów łączy nasze usta

-Jak będę chora to cię zamorduję.

   Louis łapie mnie za uda i podnosi tak,że owijam swoje nogi wokół jego pasa.

-Zimno mi.Możemy wracać skoro miałeś swoją scenę z "Przed świtem"?*-pytam drżącym głosem.

-Kocham ten film.-przewracam oczami ale przynajmniej wychodzimy z jeziora i wracamy do domku.

    Zakładamy jakieś ciepłe ubrania i wybijamy gorącą herbatę po czy włączamy "Zmierzch".

    Rano zjadamy jakieś śniadanie i szykujemy się do wyjazdu.Pakujemy wszystkie rzeczy i wsiadamy do auta Louisa.Całą drogę słuchamy muzyki i śpiewamy piosenki dużo się przy tym śmiejąc.

   Po długiej drodze brunet wreszcie parkuje pod moim domem .

-Dziękuję.-mówię i całuję chłopaka w usta.Chcę się odsunąć ale on łapie mnie w pasie i sadza na sobie.Uśmiecham się i kontynuuję pocałunek.Opieram się o kierownicę a Louis jest tak blisko,że po chwili słyszę dźwięk klaksonu.Szybko odsuwam się od niej i wybucham śmiechem a chłopak robi to samo-Obudzisz mi sąsiadów.

-Może jednak pojedziemy do mnie?

-To nie najlepszy pomysł.-mówię z uśmiechem.Otwieram drzwi i wychodzę na zewnątrz.Zabieram swoją torbę z tylnego siedzenia i opieram się o otwarte okno po stronie Louisa.

-Twój ojciec nie będzie zły?

-Wątpię żeby zauważył moją nieobecność.

-Jeżeli coś by się działo,dzwoń. Okey?

-Dobrze mamo.-przewracam oczami a Lou kręci głową.Cmoka mnie w usta i odjeżdża.

    Wchodzę po cichu do domu i z ulgą stwierdzam,że nikogo nie ma w środku.Wyjmuję część rzeczy i zanoszę je do łazienki aby je uprać.Zmieniam ubranie,wykonuję swoje stałe czynności  i kładę się spać.Jestem tak zmęczona,że zasypiam niemal natychmiast.

   Budzę się rano i czuję jak boli mnie gardło.Jak będę chora to osobiście coś zrobię Louisowi.Póki co nie jest tak źle więc zaczynam szykowanie do pracy.

-Och Eleanor.Dobrze cię widzieć.-wita mnie mój szef gdy wchodzę do kawiarni.

-Dzień dobry.-odpowiadam i idę na zaplecze aby przebrać się w firmowe ciuchy.

   Staję za ladą i przyjmuję zamówienia od klientów.

-Dla mnie będzie espresso i vaniliowa latte.-mężczyzna kładzie wyznaczoną sumę po czym siada przy stoliku.Podaję mu jego zamówienie i dziewczynie,z którą siedzi.Widzę,że to Kate,która perfidnie podstawia mi nogę przez co zawartość szklanek ląduje na koszuli jej ojca.

   Mężczyzna gwałtownie wstaje z krzesła i patrzy na swoje ubranie.No to  mam przerąbane.

-Bardzo pana przepraszam...

-Nie szkodzi.-czy ja dobrze słyszę?

-Tato ale to twoja nowa koszula.Prezent od mamy

-To,że to prezent od twojej mamy nie oznacza,że udany.-odpowiada próbując doprowadzić się do porządku.

-Co się dzieje?-George wychodzi z zaplecza i staje obok nas.

-Wylałam kawę na pana i...

-Nic się nie stało.Tak jak mówiłem nie cierpię tej koszuli.

-W takim razie dostanie pan kawę na koszt firmy.

   Przygotowuję ponownie zamówienie tym razem nie dając Kate możliwości mnie poniżyć.Po skończonej kawie ojciec i córka opuszczają kawiarnię.

   To było dziwne.Nie spodziewałam się takie reakcji z jego strony.Tymczasem ojciec Kate ni okazał się być taki jak ona.Chociaż zawsz uważałam go za surowego.

   W drodze do domu zachodzę do apteki i kupuję jakieś leki na ból głowy i coś od przeziębienia.

   Przychodzę do pracy przez kilka dni ale w piątek tak źle się czuję,że nie mam siły aby wstać z łóżka.Dzwonię do Georga aby poinformować go o mojej obecności a on nie chętnie zgadza się mi dać kilka dni wolnego.Jak tak dalej pójdzie to mnie zwolni.

    Schodzę szybko na dół i zabieram ze sobą chusteczki,wodę,leki i wracam na góre.Kładę się do łóżka i zasypiam.Budzę się dopiero po kilku godzinach i czuję jak mój telefon wibruje.8 połączeń od Louisa 4 od Ashley i kilka wiadomości.Wszystkie od Lou.

"Hej :) masz dziś czas?"  "??"   "Halo?? Dlaczego nie odpisujesz?"  "Nie olewaj mnie" "Coś ci się stało?"

"O cholera"

 


*Podobna scena była w "Przed świtem" w pierwszej części podczas ich nocy poślubnej. :D

    


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz