Rozdział 10

266 20 4
                                    

   W domu nie ma taty,ale to dobrze.Zanoszę zakupy do swojego pokoju.Naprawdę jestem zmęczona tymi zakupami bo Ashley nie mogła znaleźć idealnej sukienki na imprezę którą urządza Kate(jędza ze szkoły).Jak ona to ujęła?„Muszę wyglądać bosko bo to ostatnia szansa do pokazania kto tu ma gust."Tak,ona stanowczo przesadza.Chowam sukienkę do szafy i schodzę do kuchni.Zjadam obiad,zmywam naczynia,oglądam jakiś program w telewizji. "Nigdy cię nie opuszczę"-mówi jakiś chłopak do swojej dziewczyny.Szybko zmieniam kanał. Kiedyś myślałam,że istnieje coś takiego jak prawdziwa miłość ale to nie prawda.Kiedyś myślałam,że ja i mój chłopak-Mike jesteśmy jak te idealne pary.Na zawsze razem bla bla bla.

Dlatego wkurzyłam się na Louisa za ten pocałunek.Po pierwsze za to,że tak krótko się znamy i,że odkąd zerwałam z Mike'm,a raczej on ze mną,nie miałam chłopaka. Naprawdę lubię Louisa ale nie chcę być zraniona po raz kolejny.Tamtego dnia Mike odwołał naszą randkę.Powiedział,że jedzie gdzieś z rodzicami i nie ma opcji żeby się wyrwał.Nie chciałam siedzieć w domu więc poszłam się przejść i zobaczyłam go z inną dziewczyną.Kiedy go przyłapałam nie czuł skruchy ani nic po prostu powiedział,że mu się znudziłam. zybko ocieram łzy.Wstaję z kanapy i wyglądam przez okno.Zauważam,że już się ściemniło a Louis nadal stoi oparty o samochód i rozmawia z kimś przez telefon.Kończy rozmowę i wybiera jakiś numer.Po chwili dzwoni mój telefon.Podchodzę do blatu w kuchni.Nie patrząc kto dzwoni odbieram.

-Piękna, ługo mam jeszcze czekać?-wyglądam przez okno.Chłopak rozłącza się i rozkłada ramiona.

-Dobra-mówię sama do siebie.Godzę się na to bo przypominam sobie o naszej nie dokończonej rozmowie. oprawka,niezaczętej.Zakładam bluzę,zamykam dom i idę do bruneta.Chłopak już siedzi w samochodzie i kiedy wsiadam uśmiecha się jakby wiedział,że prędzej czy później się na to zgodzę.

-Nie ciesz się tak.Godzę się na to tylko dlatego, że mamy coś do omówienia.

-Co do imprezy,na którą idziemy razem?

-Nie.–odpowiadam stanowczo.

-Skoro nie chcesz rozmawiać o tej imprezie to o czym?

-Chcę abyś wreszcie powiedział mi o co chodzi.-Louis rzuca mi zdziwione spojrzenie.-Nagle chcesz mnie poznać.Wcześniej traktowaliśmy się jak powietrze a ty nagle okazujesz mi zainteresowanie.Olewam cię ale ty nie odpuszczasz.Zabawiałeś się ze wszystkimi dziewczynami w szkole.A ja nie zamierzam być kolejną na liście-mówię to głośniej niż zamierzałam.

-Nie chcę żebyś była kolejną-mówi spokojnym głosem.

-To co nagle zachciało ci się ustatkować?

-To nie tak,daj mi szansę.Chcę cię poznać.Czy to tak wiele?-patrzy na mnie skruszoną miną. Odwracam wzrok a on zmienia stacje i nagle słyszę moją ukochaną piosenkę https://www.youtube.com/watch?v=fIdt3IV9yUI&list=WL&index=3.Mam właśnie poprosić chłopaka aby podgłośnił ale robi to w tym samym momencie jakby czytał mi w myślach.

*Louis*

Cieszę się,że El zgodziła się ze mną pojechać.Zaskoczyła mnie tym pytaniem dlaczego zawracam nią sobie głowę.Miałem nadzieję,że nie będziemy musieli wracać do tej rozmowy ale jak widać ona nie odpuszcza tak łatwo.Nie mogę przecież powiedzieć prawdy."Wiesz to tylko zakład"Bo okłamałbym ją.Od kiedy zacząłem spędzać z nią czas zaczęło mi na niej zależeć.Nie przyjechałem dziś po nią ze względu na zakład ale na...no właśnie na co?Kiedy jest gdzieś blisko mam ochotę ją przytulić albo chociaż potrzymać za rękę.

*Eleanor*

-Gdzie tym razem jedziemy?-pytam kiedy piosenka się kończy

-Chyba lubisz tą piosenkę.-patrzę na niego morderczym wzrokiem ale dlatego,że nie odpowiedział na mój pytanie i zmienia temat-śpiewałaś od początku do końca.

-To moja ulubiona piosenka.A twoja?-Louis pochyla się i włącza https://www.youtube.com/watch?v=Wb5VOQexMBU

-Wiesz... znamy się kilka dni a ja nawet nie wiem jaki jest twój ulubiony kolor.

-Czarny i fioletowy.A twój? -pytam

-Niebieski jak twoje oczy.-wow co za romantyk.

-Ale ja mam zielone oczy-chłopak patrzy na mnie.Mimo tego że jest dość ciemno widzę jego zakłopotanie–żartowałam. -mówię i uśmiecham się.

-Ha ha ha–odpowiada-jakaś ty zabawna.To pewnie uwielbiasz komedie,a skoro jesteś dziewczyną...

-Jakiś ty spostrzegawczy.-przerywam mu.

-...to pewnie też i komedie romantyczne.

-O nie.Nienawidzę tych filmów.Są nudne i zawsze kończą się tak samo.

-Nie wierzę.-mówi i kręci głową-w takim razie jakie filmy lubisz?

-Horrory,thrillery,fantasy...prawie wszystko oprócz komedii romantycznych.A ty?

-Ja lubię sensacyjne ale zdarza mi się obejrzeć komedię romantyczną.-na te słowa wybucham niekontrolowanym śmiechem.

-Nie rozumiem,co cię tak bawi?

-Po prostu ciężko mi jest sobie wyobrazić ciebie siedzącego przed telewizorem z pudełkiem chusteczek i płaczącego bo wszystko dobrze się skończyło.

-Myślałem,że dziewczyny lubią wrażliwych facetów.To po pierwsze a po drugie ja nie płacze.

-Skoro tak twierdzisz.Daleko jeszcze?

-Już jesteśmy-brunet parkuje samochód a moim oczom ukazuje się wesołe miasteczko.

-Serio?Czy my mamy 6 lat?

-Nie?Nie marudź,będzie fajnie.

-Ta już to słyszałam.Na tym twoim supernowym wyścigu.-Louis podchodzi do mnie bierze mnie za rękę i ciągnie mnie w stronę atrakcji.

-Ykhm. Mógłbyś?-pytam i wskazuje na nasze ręce.

-Nadal cię trzymać za rękę?Nie ma problemu.

-Nie o to chodziło.-wzrusza ramionami i prowadzi mnie w stronę karuzeli. Gwałtownie się zatrzymuję.

-Co się stało?

-Nie... nic,ale błagam nie idźmy na to.-na te słowa brunet obejmuje mnie.

-Dlaczego?Nie mów, że się boisz.

-Nie boję się.Ja nie mogę na nią wsiąść.

-Co jesteś spisana na czarną listę wesołego miasteczka i nie możesz wchodzić na atrakcje?

-Nie.-mówię lekko zdenerwowana od kręcenia robi mi się niedobrze.

-Och. Przepraszam...

-Spoko,po prostu chodźmy na coś innego.-brunet ponownie łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę domu strachu.





Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz