Rozdział 15

247 17 3
                                    


-Co tu robisz?-pytam wkurzona

-Proszę,to dla ciebie.-mówi i wręcza mi kwiat

-Dzięki.-odpowiadam chłodno i biorę różę-A wracając do pytania,co tu robisz?

-No jak to co?Przyjechałem po ciebie?

-Ale nie ma 17.

-Wiem ale jest 16:30 a ty nie jesteś gotowa ani w trakcie przygotowań.-kręci głową-Wiedziałem,że tak będzie.

-Nadal nie rozumiem po co tu jesteś,bo ja nigdzie nie idę.

-Ta słyszałem to już.-macha obojętnie ręką a ja myślę,że jest drugą osobą na mojej liście śmierci.-To gdzie twój pokój?-pyta i rozgląda się po mieszkaniu.

-Chyba żartujesz!Nigdzie nie idę.-Louis nic nie robiąc sobie z moich słów,podchodzi do mnie i bierze mnie na ręce i zaczyna wchodzić po schodach-Louis.-zaczynam spokojnie-Louis!-teraz krzyczę a chłopak zatrzymuje się-Puśc mnie.

-Pod jednym warunkiem,-wzdycham-Przebierzesz się i pojedziesz ze mną.

-Dobra.

-Dobra,co?

-Zmienię ubranie i z tobą pojadę.Zadowolony?-Louis uśmiecha się i odstawia mnie na ziemię.

-Tak trudno było?-posyłam mu mordercze spojrzenie po czym odwracam się i idę na górę ale zatrzymuję się gdy słyszę kroki za sobą.

-Gdzie się wybierasz?

-Idę z tobą.-kładę rece na jego ramiona i odwracam go tak,że stoi plecami do mnie.

-Zostajesz.-wchodzę do swojego pokoju i zamykam drzwi po czym szukam ubrań.Postanawiam założyć czarne spodnie i jakąś koszulkę.Kiedy mam zdjąć bluzkę do pokoju wchodzi Louis.-Miałeś zostać na dole.-mówię oskarżycielskim tonem.

-Ładny pokój.-mówi rozglądając się po pomieszczeniu.

-Możesz wyjść?

-Lepiej się pośpiesz bo się spóźnimy.-kładzie się na łóżku-Zaczekam.-dodaje z uśmiechem.Zabieram ubranie i idę do łazienki.Przebieram się,poprawiam włosy i makijaż.Kiedy jestem gotowa wychodzę z toalety i wchodzę do swojego pokoju ale nie widzę w nim Louisa.Schodzę na dół a chłopak stoi przy drzwiach z moją kurtką.

-Teraz to na pewno się spóźnimy.-biorę od niego kurtkę i kiedy wychodzimy z domu ją zakładam.

-Gdzie jedziemy?-pytam gdy jesteśmy już w samochodzie-Tylko nie mów nic w stylu:"zaraz zobaczysz"albo"To niespodzianka".

-Chcesz znać wszystkie miejsca?

-Wszystkie?

-Mamy sporo planów na dziś.

-A kto tam będzie?

-Harry,Niall,Liam i Zayn.Kojarzysz ich?-potakuję głową a on mysli nad resztą osób-A no i jeszcze Perrie,dziewczyna Zayna, i Sophia,dziewczyna Liama.

-A Harry i Niall?

-Kto wie.Może kogoś zabiorą.

-Czyli tylko Zayn i Liam mają dziewczynę?-Lou kiwa głową-A ty Niall i Harry nie?-pytam bo ciężko mi w to uwierzyć.

-Tak.Mają proplem ze znalezieniem tej jedynej.

-A ty,nie?

-Ja ją już znalazłem.-patrzy na mnie znacząco-Ona jeszcze nie wie,że dla niej też jestem tym jedynym.

-Jesteś niemożliwy.-mówię z uśmiechem a on patrzy na mnie jakby nie wiedział o co chodzi.-Oryginalne wyznanie uczuć.

-Ja wiem co to romantyzm.

-Nie ma co to tego wątpliwości.Dobra ale nadal nie wiem gdzie jedziemy.-Louis nie odpowiada i parkuje samochód przed jakimś budynkiem.Kiedy wysiadamy brunet uświadamia mnie gdzie jesteśmy.

-Mam nadzieję,że umiesz jeździć na kładach.

-Chyba żartujesz.-zaczynam wycofywać się do tyłu ale wpadam na Louisa

-Przecież ja tam będę.

-To żadne pocieszenie.-chłopak obejmuje mnie i dodaje cicho-Będzie fajnie.Obiecuję.-bierze moja rękę i ciągnie mnie do środka.Kilka metrów dalej stoi grupka nastolatków.Kiedy do nich podchodzimy wszyscy wesoło się uśmiechają.Podchodzi do nas Harry i jakaś ciemnowłosa dziewczyna,którą obejmuje.

-Cześć,jestem Harry.-wita się i podaje mi rękę.-A to Lucy.-dziewczyna uśmiecha się.

-Hej Niall-uśmiecha się blondyn i podaje mi rękę a pożniej robi to jak mi się wydaje,jego dziewczyna.

-Lilly.-Poźniej każdy po kolei mi się przedstawia.Dobrze,ze znam ich imiona ze szkoły bo za żadne skarby świata nie zapamiętałąbym ich wszystkich.

-Dobra idziemy jeździć.-podchodzimy do kasy parami.Kiedy przychodzi nasza kolej Louis wita się ze sprzedawcą-Siema Steve.Jeden.-facet pochyla się i czegoś szuka.

-Nie dwa?-chyba zdał maturę potrafi liczyć

-Nie umiesz jeździć więc pojedziesz ze mną.-teraz zaczynam panikować.

-Trzymaj.Twoje klucze i -brunet odbiera je i kierujemy się w nieznanym mi kierunku.Bierzemy kłada z numerem 1.Chłopak wsiada do pojazdu i patrzy na mnie wyczekująco.

-To chyba na jedną osobę.-rozglądam się i zauważam,że Perrie siada pomiędzy nogami Zayna tak jak Lucy.A Sophia i Lily wsiadają.-Naprawdę muszę jechać?-brunet łapie mnie za rękę i pomaga mi wsiąść.Kiedy siedzę pomiędzy jego kolanami wiem,że się uśmiecha.-Nie ciesz się tak.Zrobiłeś to specjalnie.

-Zawsze tak jeździmy.

-Tak w ogóle można?

-Nie ale chłopak,który dał nam klucze to nasz znajomy.Dziś tor powinien być zamnknięty ale dla nas zrobił wyjątek.-fajnych masz znajomych.

-Gotowi?!-krzyczy Niall a wszyscy odpalają silniki.Po chwili orientuję się,że stoimy w jednej lini.A ja wiem co to oznacza.Będziemy się ścigać.

Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz