Rozdział 12

267 20 3
                                    

  Nie zgadzaj się.Nie możesz zostawić ojca,on cię potrzebuje.Nie bądź egoistką.

-Nie mogę.

-Chociaż to przemyśl. Może zmienisz zdanie.-potakuję głową-Choć odprowadzę cię.-wysiadamy z samochodu i idziemy w stronę mojego domu. Kiedy dochodzimy pod drzwi słyszę szereg przekleństw a potem krzyk radości. Kilka sekund później dochodzą dźwięki tłuczonego szkła.

-Co to?

-Znowu kot?-odpowiadam niepewnie.

-Pytam poważnie.

-Mała imprezka? Powinnam iść opanować gości. -mam już otworzyć drzwi ale Louis łapie mnie za rękę i uniemożliwia mi wejście do domu. -Co robisz?

-El, nie żartuj. Co się tam dzieje?

-Nic.To po prostu... mój tata i...kilka jego znajomych.

-To chyba męska impreza. -mówi i spogląda na drzwi. -Na pewno powinnaś iść do domu? Może zabiorę cię do siebie?

-Nie,nie trzeba.-mówię lekko zakłopotana.

-A wracając do Warnera.Trzymaj się jak najdalej od tego gościa. Jest naprawdę niebezpieczny.

-Ale myślałam, że...

-Proszę. Zrób to dla mnie.-potakuję glową.

-A co się stało w tamte wakacje?-pytam mając na myśli Kate.

-Niezła historia. Kate była pijana i podpaliła sobie włosy a potem nosiła perukę. Nikt nie słyszał o tej plotce bo nikt tego nie pamięta. Oprócz mnie.

-Nie chcę wiedzieć jak to się stało.

-Kiedyś ci opowiem ale teraz muszę iść. Dobranoc. -pochyla się i całuje mój policzek.-Jakby coś się działo, dzwoń. -dodaje kiedy jest już przy samochodzie.Wchodzi do mercedesa i odjeżdża.Otwieram drzwi i wbiegam po schodach do swojego pokoju. Zakładam piżamę i odpływam w krainę snów.

 Kiedy się budzę jest 9.23. Dziś niedziela więc jutro zakończenie. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać co dalej. Nie chcę spędzić całego życia tak jak do tej pory. Myślałam o wyjeździe do mamy ale później przypomiałam sobie o tacie. Szkoda bo to będą kolejne wakacje spędzone w domu. Chociaż jest jeszcze ta propozycja Louisa... O nie, nie. Muszę odciągnąć od tego wszystkiego myśli więc wybieram jakiś film. Wypadło na "Wiecznie Żywy".Potem gotuję obiad, czytam książkę, szykuję ubrania na zakończenie i zanim się obejrzę jest godzina 17. Zmieniam ubrania i postanawiam wyjść na spacer. Kiedy przechodzę obok boiska zauważam Alex'a. Chłopak patrzy w moim kierunku, mówi coś kolegom i podchodzi do siadki, która ma odgradzać pole do gry od chodnika.

-Cześć.-mówimy w tym samym czasie.

-Co słychać?

-Po staremu. A tobie jeszcze nie znudziło się kopanie piłki?

-Ostatni mecz. Kevin, Michael, Ed wyjeżdżają więc... Szkoda, że nie idziemy razem na imprezę. Ale może Louis nie zabije mnie jeśli zaproponuję ci dziś wspólne wyjście?

-Raczej nic mu do tego. -chłopak uśmiecha się.

-Pokłóciliście się?

-Nie. My po prostu nie jesteśmy razem.

-Więc, dlaczego...?

-Mówi, że jesteśmy parą? Nie mam pojęcia.

-Nie wnikam. To za godzinę? Przyjadę po ciebie.

-Okey to do zobaczenia.-mowię i odchodzę.Wpadam do domu jak torpeda i zaczynam się szykować. Robię makijaż,układam włosy i próbuję znaleźć odpowiednie ubranie. W końcu decyduję się na czarną sukienkę. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i wychodzę przed dom w chwili gdy Alex parkuje samochód.Chwilę potem dojeżdżamy do jakiegoś klubu. Sala wypełniona jest ludźmi,którzy tańczą w nieokreślonym rytmie. Alex łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę baru. Jakaś para odchodzi a my zajmujemy jedyne wolne miejsca.

-Na co masz ochotę?! -widzę,że Alex coś mówi ale przez głośną muzykę nic nie słyszę.

-Co?! Nie słyszę cię!

-Co?! -uśmiecham się i kręcę głową. Wyciągam telefon i piszę mu to co powiedziałam chwilę temu. Alex uśmiecha się. Bierze urządzenie i pyta jaki alkohol chcę. Wzruszam ramionami a on coś zamawia.

Kiedy kończymy już któreś napoje brunet próbuje wyciągnąć mnie na parkiet.

-O nie,nie. Ja nie umiem tańczyć! -krzyczę próbując przekrzyczeć muzykę.

-No to najwyższa pora się nauczyć. -łapie mnie za rękę i ciągnie na parkiet. Chłopak pokazuje jakieś dziwaczne ruchy. Stoję i mu się przyglądam potem jednak i ja zaczynam tańczyć.Kilka piosenek potem rozbrzmiewa moja ukochana nuta. (załącznik)Chłopak kładzie ręce na mojej tali i przyciąga mnie bliżej siebie. Po chwili pochyla się i mnie całuje. Nie wiem ile czasu to trwa ale mam wrażenie, że to tylko sekundy. Chłopak odsuwa się odemnie.

-Chodźmy. -mówi i ciągnie mnie z parkietu.

*Louis*

-Tomlinson,Tomlinson!-zaczęli wiwatować moje imię po wygranym wyścigu. Kiedy wszystko się skończyło chłopcy koniecznie chcieli uczcić moje zwycięstwo. Poszliśmy do klubu.

-Za mistrza Louisa.-wzniósł toast Zayn. Strasznie cieszyłem się z tego zwycięstwa ale chyba słabo to okazywałem bo w mojej głowie siedziała pewna brunetka.

-No to jak ci idzie nasz zakład?-pyta Harry

-Bardzo dobrze.

-Serio?-pyta z wątpliwością

-Nie wierzysz we mnie Styles?

-Jak mógłbym nie wierzyć? Ale jak wam nie wyjdzie to do akcji wchodzi Harry Styles. -No i w tej chwili przesadził. Nie będzie jej podrywać.

-A jaka ona jest?-pyta Niall

-Wyjątkowa.

-Wyjątkowa?-pyta z niedowierzaniem Liam i uderza mnie łokciem.-Nigdy nie mówiłeś tak o żadnej dziewczynie. Czy mi się wydaje czy ona ci się podoba?

-Co?! Oczywiście, że nie...

-Dobra,dobra-przerywa mi Zayn-za dobrze cię znamy. -Nigdy nie starałeś się tak o żadną dziewczynę. Przecież nasze zakłady nie mają sensu. To tylko wygłupy.

-Dla mnie mają-wcina się Harry a Zayn posyła mu mordercze spojrzenie.-No to może niech to będzie porządny zakład?

-Przestań Louis.Zrezygnuj z zakładu i pomyśl aby naprawdę z nią być.Przecież mógłbyś mieć w końcu dziewczynę. To nie boli.-proponuje Zayn

-Oh,daj spokój. Ona jest ładna i w ogóle ale nic dla mnie nie znaczy.-kłamię i mam nadzieję,że brzmię wiarygodnie.- Będzie moja. Zakład aktualny.

-Jeżeli nic dla ciebie nie znaczy to pewnie nie przejmiesz się jeśli powiem ci, że całuje się z innym chłopakiem.-od razu odwracam głowę w stronę,w którą patrzył Niall. Widzę Eleanor calującą Alex'a. Bez zastanowienia ruszyłem w ich stronę.


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz