Rozdział 22

240 16 1
                                    

-Tylko spokojnie.-słyszę zachrypnięty głos tuż koło swojego ucha a moje ciało całe się napina. Naprawdę nie wiem kto to.Po chwili czuję,że mężczyzna przekręca mnie przodem do siebie.Kiedy widzę Louisa oddycham z ulgą i mam ochotę przyłożyć mu w twarz-Spokojnie to tylko ja.-mówi nadal zmienionym głosem.Wkurzona odpycham go od siebie i mówię:

-Wystraszyłeś mnie.

-Spodziewałaś się kogoś innego?Hej Ashley!-macha do mojej przyjaciółki,która stoi z boku i przygląda się całej sytuacji z rozbawieniem.

-Hej.-odpowiada mu-To ja was zostawię.-dodaje i odchodzi w kierunku swojego chłopaka.Świetnie dzięki Ashley.Zostaw mnie tu z chłopakiem,który przyprawia mnie o zawał serca.Jak tak dalej będzie mnie straszyć to długo nie pożyję.

-Masz ochotę zatańczyć?-słyszę pytanie i patrzę wymownie na Louisa.

-Nie.-brunet jednak nie zwraca uwagi na moje słowa.Przyciąga mnie do siebie i zaczyna kołysać nami w rytm wolnej piosenki.-Jeden taniec.

-Wiedziałem,że się zgodzisz.

-Raczej nie mam wyboru.Zostałam zmuszona.-poprawiam go.

Po chwili nareszcie piosenka się kończy.Pomimo tego,że byłam na niego zła,mojej uwadze nie umknął fakt,że świetnie tańczy.Naprawdę,miałam wrażenie,że tańczę z profesjonalistą.

-Chodźmy do chłopaków.Chcieli się przywitać.-kiwam głową i daję mu się poprowadzić w kierunku jego przyjaciół.Po drodze mijamy Kate,która wygląda na mega wściekłą. W sumie nic dziwnego.Ostatnio dowiedziałam się,że podoba jej się Louis.A on w ogóle nie zwraca na nią uwagi bo ciągle jest ze mną.Czekam tylko na jej atak bo wiem,że ona tak łatwo nie odpuści.

przechodzimy do drugiego pomieszczenia,w którym siedzą wszyscy znajomi Louisa.

-Eleanor!Cześć!-krzyczy Perrie i wstaje z kanapy aby mnie przytulić na powitanie.

-Wow!Wyglądasz pięknie.-komentuje mnie Sophia.

-Musisz częściej nosić sukienki.-dodaje Harry a Lucy uderza go w ramię.

-Dzięki.Wy też wyglądacie niesamowicie.-odpowiadam a po chwili Louis się do mnie przysuwa i mówi -Nie powiedziałem ci,że pięknie dziś wyglądasz bo dla mnie codziennie wyglądasz idealnie.-przewracam oczami na jego słowa.

-Ale słodzisz.-odpowiadam i odwracam się do reszty.

-Naprawdę chciałabym z wami zostać ale olałam właśnie moich przyjaciół,więc...

-Przyprowadź ich tu.-mówi Niall.W sumie czemu nie?Fajnie byłoby gdyby się poznali.

-Pewnie.Chętnie ich poznamy.-dodaje Lily.

-To zaraz wracam.-przechodzę przez pokój,w którym siedzieli przyjaciele Louisa i kieruję się w stronę Ashley i Nicka.Zauważam ich przy barze i idę w ich stronę gdy nagle słyszę jak ktoś woła moje imię.

-Eleanor!-bez wątpliwości jest to głos Kate.Odwracam się a blondynka rusza w moją stronę.Gdy dzielą ją ode mnie dwa kroki,dziewczyna "niefortunnie" się potyka a cała zawartość jej szklanki ląduje na mojej białej sukience.-Eleanor,tak cię przepraszam.Nie chciałam.-mówi ale wiem,że tylko udaje,że jej przykro.Zrobiła to specjalnie.Na dowód tego na jej twarzy pojawia się uśmiech zadowolenia.Nomarlnie nie zareagowałabym ale mam już serdecznie dość jej zachowanie i tego,że uważa się za najważniejszą osobę na świecie.

-Nic nie szkodzi Kate.-odpowiadam spokojnie i sięgam po najbliższy alkohol,który znajduje się w zasięgu mojej ręki i nie spuszczając wzroku z blondynki,wylewam na nią zawartość szklanki.-Oh,przepraszam.-dziewczyna jest mega wściekła.Chyba się tego nie spodziewała.Wygląda jakby się miała na mnie rzucić.Na szczęście pojawia się Louis,który staje pomiędzy mną a Kate.

-Pożałujesz tego!-dziewczyna już robi krok w moją stronę ale Lou ją zatrzymuje.

-Uspokój się Kate.

-Widziałeś co mi zrobiła?

-Widziałem co ty jej zrobiłaś.-chłopak obejmuje mnie w talii i wyprowadza z budynku.

Gdy jestem na zewnątrz siadam gdziekolwiek bo z mojej sukienki i tak nic nie zostało.Próbuję powstrzymać łzy.Jestem wściekła.Może nie powinnam jej oddawać?Ale z drugiej strony,należało jej się.

Louis łapie mnie za rękę po czym pomaga mi wstać i ociera moje łzy.

Robi minę zbitego psiaka i gdy widzi,że lekko się uśmiecham on robi to samo.

-Bardzo dobrze,że jej oddałaś.Ktoś w końcu musiał się jej postawić.

-Nie wiem.Jest teraz wściekła.Znasz ją,jest zdolna do wszystkiego.

-Nie przejmuj się.Skończyło się liceum więc nie będzie gdzie miała być królową.

Jasne.Zaraz pójdzie na studia.Współczuję tym,którzy będą musieli ją znosić.

-Hej.Uśmiechnij się.-robię co mówi a on odpowiada mi tym samym.

-Ale do środka nie wrócę.

-I bardzo dobrze bo impreza była beznadziejna.-mimowolnie się uśmiecham po czym sięgam do torby i wyciągam telefon z zamiarem zadzwonienia po taxi,jednak Louis uniemożliwia mi to zabierając mój telefon.

-Co robisz?

-Przecież to nie jedyna impreza w okolicy.

-Wracam do domu.

-Mam inny pomysł.

-Znam te twoje pomysły.-łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę bramy.-To,że ja idę z imprezy nie oznacza,że ty też musisz.-wzrusza ramionami i otwiera mi drzwi do swojego samochodu.



Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz