*Louis*
-Tego się obawiałem.-mówi cicho Niall.
-Nie zamierzam czekać.Ta kolejka nie zmniejszy się do jutra.
Przeraża mnie ilość ludzi,którzy są przed nami.Nie ma szans,że wejdziemy na London Eye w ciągu najbliższych 4 godzin.Wpadam na genialny pomysł.Zerkam na dłoń Eleanor i wskazuję jej pierścionek i zaczynam mu się przyglądać.Dziewczyna posyła mi pytające spojrzenie.
-Dasz mi go?-pytam
-Nie.Po co ci on?
-Mam pewien plan ale potrzebuję tego.-podnoszę jej rękę do góry i wskazuję na obrączkę.Po chwili wahania brunetka oddaje mi swoją własność.Chowam pierścionek do kieszeni i odciągam Nialla na bok.
-Zaraz wrócimy.-mówię do dziewczyn i prowadzę mojego przyjaciela na przód kolejki po czym opowiadam cały plan.
Przed atrakcją stoi dwóch ochroniarzy,którzy pilnują porządku i wpuszczają kolejne osoby na przejażdżkę.
-To nie wypali.-szepcze blondyn gdy zbliżamy się do mężczyzn.
-Cicho!Trochę więcej wiary.-odwracam się do niego i uśmiecham.-Dzień dobry panowie.-witam się z ochroną i podaję im rękę,którą oni mocno ściskają.-Mam dość nietypową sprawę...-mężczyźni wymieniają między sobą lekko zaskoczone spojrzenia.Domyślam się,że raczej nie codziennie ktoś przychodzi mówiąc,że ma sprawę do nich.-Chcę się oświadczyć mojej dziewczynie i chciałbym to zrobić na London Eye ale ta kolejka trochę krzyżuje moje plany.
-Przykro nam ale nie możemy nic z tym zrobić.
-To dla mnie bardzo ważne.Muszę to zrobić dzisiaj.Tam się poznaliśmy...-staram się brzmieć wiarygodnie i mam nadzieję,że tak właśnie jest.-Wiem,że ci ludzie czekają ale...
-Już panu mówiliśmy.Nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić.
Próbuję przekonać ich jeszcze parę razy jednak oni pozostają nieugięci.Kiedy mam się poddać,podchodzi do nich jakaś kobieta.Ma ponad czterdzieści lat i wygląda na bardzo miłą. Zaczynają cicho rozmawiać ale nie mogę usłyszeć niczego co pomogło by mi stwierdzić czy ta kobieta mogłaby pomóc w mojej sprawie.
-A ta dwójka to kto?-pyta wskazując na nas.
-Jestem Louis a to Niall.Chcieliśmy wejść na London Eye poza kolejką.
-Chłopcy nie bądźcie śmieszni.Ci ludzie czekają cały dzień.
-To nie tak,że chcemy się wepchnąć.To poważna sytuacja.
-Czyżby?
-Miałem w planach oświadczyć się mojej dziewczynie jednak nie sądziłem,że będzie dzisiaj tyle ludzi.Bardzo mi na tym zależy...
-Może pan oświadczyć jej się jutro.
-Niestety nie mogę.
-A czemu to niby?
-Jutro wylatujemy z Londynu.-odzywa się Niall a ja w duchu dziękuję mu za ten świetny powód.
-Oh.Chłopcy.-wzdycha ciężko i zastanawia się nad decyzją.
-Proszę.
-Dobrze.Niech będzie.Rick wpuść ich.
-Naprawdę?-pytam niedowierzając -Dziękuję.
-Powodzenia.-kobieta uśmiecha się i odchodzi.
Przybijam piątkę z Niallem po czym wracamy do dziewczyn.
-Eleanor!-krzyczę i kiedy brunetka na mnie patrzy,przywołuję ją gestem ręki do siebie.
*Eleanor*
Łapię Lily za rękę i wyciągam ją z tłumu.Dołączamy do chłopaków a oni zaczynają nas prowadzić na sam początek kolejki.Ochroniarz otwiera nam drzwiczki do kapsuły i kiwa znacząco do Louisa.Wchodzimy pierwsze i kątem oka widzę jak ochroniarz mówi coś do Lou.
Kiedy wszyscy jesteśmy w środku,kolejka rusza.W środku jest tylko nasza czwórka,co jest dość podejrzane bo zawsze do jednego pomieszczenia wpuszczają po kilkanaście osób.
-Jak to zrobiliście?-pytam.
-Nic wielkiego.-brunet wzrusza ramionami i tajemniczo się uśmiecha.
Odwracam się do okna i podziwiam przepiękny widok na Londyn.Louis staje za mną po czym obejmuje moją talię.
-Teraz ci się oświadczę.-patrzę na niego szeroko otwierając oczy.
-To po to był ten pierścionek?-chłopak kiwa głową-Ale nadal nie wiem jak się tu dostaliśmy i jaki to ma ze sobą związek?
-Powiedziałem ochronie,że chcę się oświadczyć dziewczynie.Potem przyszła kobieta,opowiedziałem jej mój plan i przekonałem ją.
-Ale nie zamierzasz mi się oświadczyć?
-Teraz muszę.-całuje mój policzek i odwraca przodem do siebie.-Odegrajmy to na poważnie.
-Po co?
-Będzie zabawnie.
Chłopak klęka na jedno kolano a ja z trudem powstrzymuję śmiech.Lou wyjmuje mój pierścionek i wyciąga go w moją stronę.
-Teraz powiesz tą klasyczną kwestię?
-Tak ale na prawdziwych oświadczynach będzie inaczej.-brunet chrząka i przybiera poważny wyraz twarzy.-Więc.Eleanor czy wyjdziesz za mnie?-zakrywam usta ręką żeby się nie roześmiać.
-Nie.-odpowiadam śmiejąc się.
-Chyba żartujesz.
-Oczywiście.-odpowiadam i pozwalam założyć mu pierścionek na moją rękę.Louis wstaje i łączy nasze usta a ja słyszę jak Niall i Lily biją brawo. Przytulam chłopaka i patrzę na swoją dłoń.
-Jest piękny.Trafiłeś w dziesiątkę.
-Wiedziałem,że ci się spodoba.
Lily obejmuje mnie i mówi jaka jest szczęśliwa.Nie wierzę,że aż tak się wciągnęli w to przedstawienie.Niall ściska Louisa w męskim uścisku.
-To było głupie.-mówię a Lou obejmuje mnie i nie puszcza do końca przejażdżki.
Gdy się zatrzymujemy,wysiadamy z kapsuły.Brunet uśmiecha się do ochoniarzy a oni odpowiadają mu skinieniem głowy.
-Jesteś niemożliwy.-mówię w drodze powrotnej do samochodu po czym cmokam go w policzek.Może i jego plan był głupi ale przynajmniej mieliśmy przejażdżkę bez czekania.
Wsiadamy do samochodu i wracamy do domu.Niall wysadza mnie i Louisa przed moim mieszkaniem i jedzie odwieźć Lily.
-Więc moja piękna narzeczona jedzie ze mną?
-Dobijasz mnie.Żeby wpaść na taki pomysł trzeba być tobą.
-Byłaś na London Eye bez dłuższego czekania.Powinnaś mnie wielbić.
-Bo nie mam nic lepszego do roboty.Ale dziękuję.Było naprawdę fajnie.
-Jak za wsze kiedy jesteś ze mną.
-Tak sobie wmawiaj.
Żegnam się pocałunkiem po czym wchodzę do budynku.To był bardzo długi i męczący dzień ale nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa.Pomyślec,że na początku nawet nie chciałam znać Louisa,nie mówiąc o przebywaniu w jego towarzystwie.
CZYTASZ
Salvation *L.T*
De TodoEleanor jest piękną brunetką, która mieszka sama z ojcem alkoholikiem. Pewnego dnia poznaje Louisa, który żyje chwilą. Chłopak założył się, że pozna Eleanor i złamie jej serce jednak kiedy ją pozna nie będzie w stanie tego zrobić.