Rozdział 27

235 15 0
                                    

         Louis nie zadawał już więcej pytań tylko miło się uśmiechnął.

-To...skończyłaś już?-pyta niepewnie na co kiwam głową i ciągnę go w stronę lady.

-George,to jest Louis.Mój chłopak.-zwracam się do szefa a potem do bruneta-A to mój szef,George.- podają sobie ręce,co Lou robi z zadowoleniem.Niestety nie można powiedzieć tego samego o drugim.-Przebiorę się i możemy iść.-mówię po czy idę na zaplecze mając nadzieję,że się nie pozabijają.Zdejmuję fartuch i zabieram swoje rzeczy.

-Masz ją dobrze traktować.-George mówi to do Louisa oskarżycielskim tonem,jednak chłopak nie wygląda na poruszonego i nic nie odpowiada bo zauważa mnie.

-Możemy iść.Do jutra George.-łapię Louisa za rękę i razem wychodzimy z kawiarni.

-Dlaczego przyszedłeś?-pytam gdy jesteśmy na zewnątrz.

-Pomyślałem,że będziesz potrzebować podwózki ale jak się okazało naprawdę byłem potrzebny.Moja dziewczyno...

-Tylko udawaliśmy.-przerywam mu.

-Dla wiarygodności powinniśmy się pocałować.

-Chciałbyś.

-Bardzo.-mówi i zanim zdążę zareagować czuję jego usta na swoich.-Myślę,że nie było wiarygodnie.-chce mnie znowu pocałować ale zakrywam mu usta ręką.

-A ja myślę,że wystarczy.A teraz chętnie skorzystam z podwózki i bo jestem strasznie zmęczona.

-Widzisz jak cię dobrze znam.-uśmiecha się i wskazuje na chodnik po drugiej stronie jezdni.-Zaparkowałem dalej.

-Spotkałam dziś Warena.-mówię gdy idziemy,w wyznaczonym przez Louisa,kierunku.-Chciał mój numer telefonu.

-I co zrobiłaś?

-Podałam zły.Powiedziałeś,że jest niebezpieczny ale coś mi mówi,że to nieprawda.

-Może.

-Może?Co to ma znaczyć?Czy ty mnie oszukałeś?!-zatrzymuję się gwałtownie,uświadamiając sobie prawdę a chłopak robi to samo.

-Nie.On jest niebezpieczny.Jest niebezpieczeństwem dla naszej miłości.

-Jesteś niemożliwy.-przewracam oczami i kręcę głową.Louis zachowuje się jak straszne dziecko.

-Wiem.

     Przez cały miesiąc ja i Louis widywaliśmy się niemal codziennie.Kiedy nie pracowałam chłopak zabierał mnie w bardziej odludną część miasta i uczył jak prowadzić samochód.Na początku było strasznie ale po jakimś czasie zaczęłam jakoś sobie radzić.Zawsze chciałam się tego nauczyć a skoro nadarzyła się okazja to trzeba było z niej skorzystać.

         -Masz ochotę na maraton filmowy?-pyta się mnie Lou gdy wsiadam do jego auta.

-Jasne.-odpowiadam entuzjastycznie gdy chłopak odjeżdża z parkingu.Po kilku minutach parkuje pod jakimś domem.

-To mieszkanie Zayna.-mówi gdy podchodzimy do drzwi jednak nie zawraca sobie głowy pukaniem i po prostu wchodzi do środka.-Siemka!-krzyczy gdy znajdujemy się w holu,po czym prowadzi mnie do salonu.

-Nie wiesz,co to dzwonek?-pyta Zayn

-Co to za różnica czy ty mi otworzysz czy sam to zrobię?

-Duża bo to mój dom i zdecydowałbym czy cię wpuścić.A no i oczywiście się spóźniłeś.-Louis patrzy,zdziwiony na swój zegarek.

-Tylko 10 minut.Gdybym zapukał i czekał aż ruszysz swój tyłek z kanapy byłoby dłużej.

-Wkurzasz mnie Tomlinson.

-Co oglądamy?-pytam gdy chłopcy kończą swoją ciekawą wymianę zdań.

-"Gwiazd naszych wina".Zostało przegłosowane.-odpowiada Sophia i pokazuje mi pudełko z filmem.

-Jak to?-pytam,jest przecież pięciu chłopaków i pięć dziewczyn.Który z nich chce to oglądać?

-Wszystkie dziewczyny są za a Niall i Zayn dali się namówić.

-Niall i Zayn?-Lou patrzy na dwójkę swoich przyjaciół i kręci głową-Frajerzy.

-A moim zdaniem to słodkie.-odpowiadam.

-Kiedy ja robię słodkie rzeczy,uważasz,że jestem zbyt romantyczny.-chłopak krzyżuje ręce i udaje obrażonego.Nikt jednak nie zwraca na niego uwagi bo wszyscy patrzą na telewizor.

Po kilku godzinach oglądania,kończy nam się jedzenie.

-Ktoś musi pojechać do sklepu.

-Ja i Eleanor możemy.-mówi Lily-Jedyne nie piłyśmy alkoholu.

-Tyle,że ja nie mam prawa jazdy.

-To nic,pojedziemy okrężną drogą.

-Jedź ostrożnie.-mówiąc to Lou wręcza mi klucze do swojego ulubionego auta.Kiwam głową po czym razem z Lily wychodzimy z domu.

-Jeśli coś się stanie z tym autem...-mówię gdy jedziemy do sklepu.

-Daj spokój.Louis kupi sobie inne.Teraz skręć w lewo.-posłusznie słucham jej poleceń i po chwili znajdujemy się pod sklepem.Wkładamy wszystko co potrzebujemy do wózka i idziemy do kasy.Po skończonych zakupach biegniemy do samochodu bo oczywiście zaczęło padać.Odpalam auta i jadę to samą drogą,którą wskazała brunetka.Gdy dziewczyna opowiada mi jakąś historię nagle na drodze pojawia się jeleń.Gwałtownie hamuję,przez co uderzamy w drzewo.


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz