Rozdział 32

221 15 1
                                    


      Następnego dnia wychodzę przed dom o umówionej godzinie i czekam na dziewczyny. Zadzwoniłam wcześniej do mojego szefa i poprosiłam o kilka dni wolnych.George o dziwo się zgodził i nie zadawał zbędnych pytań.

      Po kilku minutach na drodze pojawia się czerwony jeep,którym kieruje Lucy.Wrzucam swoją torbę do bagażnika i siadam z tyłu pomiędzy Perrie a Lily.

       Droga mija w świetnej atmosferze.Śpiewamy różne piosenki i gadamy o czym tylko się da.Po dwóch godzinach wreszcie dojeżdżamy na miejsce.Lucy parkuje samochód na jakieś drodze po czym z niego wysiadamy.Zabieramy swoje rzeczy i idziemy w stronę lasu.

-Kiedyś jeździłam tu z tatą.-mówi Lily-Tam dalej powinno być jezioro.Zawsze tam rozbijaliśmy namioty i jest niedaleko więc myślę,że to dobre miejsce.

-Prowadź.

      Po dwudziestominutowym spacerze dochodzimy do wyznaczonego miejsca i rozbijamy namioty. Później przynosimy drewno na ognisko i przygotowujemy coś do jedzenia.Wieczorem siadamy wokół ciepłego płomienia i pieczemy pianki.Lucy włącza jakąś piosenkę z telefonu i od razu ciągnie wszystkie dziewczyny aby z nią tańczyły.

-Chodźcie!To moja ulubiona piosenka.

Oczywiście nie mamy szans z nią walczyć i po chwili wszystkie tańczymy z nią w rytm muzyki.

-To wcale nie jest dziwne,że tańczymy sobie w lesie.-mówi Sophia a my wybuchamy śmiechem.

        Budzimy się rano zmęczone i ledwo żywe.Trochę przesadziłyśmy z alkoholem ale przygotowałyśmy się na taką sytuację.Zjadamy śniadanie i przebieramy się w stroje kąpielowe. Wskakujemy do wody a i gdy mamy dość wychodzimy na brzeg aby się osuszyć.

       Wieczorem znów rozpalamy ognisko ale tym razem uważamy z alkoholem ponieważ już jutro wracamy.Szkoda,że przyjechałyśmy tu na tak krótko.Z dziewczynami naprawdę świetnie się dogaduję i żałuję,że nie miałam okazji poznać ich wcześniej.

-Chcę zobaczyć minę chłopaków,gdy dowiedzą się ,że ywgrałyśmy zakład.-mówię i zastanawiam się co robili przez ten czas kiedy nas nie było.

-Jutro będziesz miała taką okazję.A teraz idziemy spać.-zarządza Perrie a my posłusznie idziemy do namiotów.

     W nocy budzi mnie jakiś dziwny dźwięk.Zerkam na Lily,która śpi,a raczej spała obok mnie.

-Też to słyszałaś?-pytam na co dziewczyna odpowiada mi skinieniem głowy.Zerkam na ścianę namiotu,na której zauważam cień jakieś postaci i słyszę przerażające jęki.Po chwili suwak namiotu się otwiera a do środka wchodzi jakiś człowiek w masce.Równo z Lily zaczynamy krzyczeć i odsuwać się od nieznajomego.Chłopak łapie mnie za nogę i chce wyciągnąć na zewnątrz.Próbuję go kopać ale to nic nie daje gdyż jest zbyt silny.Wyciąga mnie z namiotu i woła swojego kolegę,który idzie po Lily.Po chwili wszystkie stoimy na zewnątrz plecami do siebie a zamaskowani mężczyźni krążą wokół nas.Ta scena wygląda jak z horroru a ja mam nadzieję,że to jakiś głupi sen.

      -Czego chcecie?-pyta drżącym głosem Sophia.Nie otrzymujemy odpowiedzi.Każdy z nich,nagle zatrzymuje się przy jednej dziewczynie.Wpatruję się w postać przede mną,która kładzie rękę na mojej talii i mnie do siebie przyciąga.W tej samej chwili gdy chcę go odepchnąć on wolną ręką ściąga swoją maskę.

       Gdy widzę twarz Louisa mam ochotę płakać ze szczęścia,że to nie jakiś psychol.Jednak z drugiej mam ochotę mu porządnie przyłożyć.

-Tęskniłaś?-pyta.

-Co wy tu robicie?!-krzyczy Lucy i kątem oka widzę jak pcha Harrego.Wszystkie dziewczyny,tak jak ja,są przerażone,za to chłopaki świetnie się bawią.

-Stęskniliśmy się.Czy to takie złe?-odpowiada Niall.

-Jesteście nienormalni.-odpowiada mu Lily-Wystraszyliście nas!

-Jak mogliście wpaść na tak durny pomysł?-pytam oczekując odpowiedzi jednak żaden nie raczy mi odpowiedzieć.Już mam odpowiedź co robili kiedy nas nie było.

    Odwracamy się do nich i wracamy do namiotów.Oczywiście chłopaki nie odpuszczają i idą za nami.

-A wy gdzie?-pytam się Louisa i Nialla gdy widzę,że chcą wejść do namiotu.

-Do środka?Co to za pytanie?

-Niestety nie ma tu tyle miejsca.-odpowiada Lily.

-To gdzie mamy spać?Na dworze?-pyta Lou.

-Trochę świeżego powietrza dobrze wam zrobi.-odpowiadam Louisowi jednak on nic sobie z tego nie robi i wpycha mnie do namiotu po czym kładzie na podłodze i układa się obok.Chłopak obejmuje mnie i idzie spać.Ja nie mam takiego zamiaru i wpatruję się w niego.Otwiera oczy i patrzy na mnie zdziwiony.

-Wiem,że nie możesz się na mnie napatrzeć ale powinnaś iść spać.

-Bardzo dobrze mi się spało.Dopóki ktoś mnie nie obudził.-chłopak przewraca oczami.

     Po chwili do środka wchodzą Niall oraz Lily i idą spać.

     Budzę się rano i widzę,że chłopaki nadal śpią ale nigdzie nie widzę Lily.Wychodzę na zewnątrz gdzie są już wszystkie dziewczyny.

-Nie możemy tak zostawić tego co nam zrobili.-mówi Sophia gdy widzi,że staję obok nich.-Mam pomysł jak dać im nauczkę.-patrzymy na nią zaintrygowane.-Weźcie swoje rzeczy i wracamy do domu.

-A co chłopkami?-pytam.

-Może natura nauczy ich trochę pokory.

       Według planu pakujemy wszystkie swoje rzeczy i zostawiamy chłopakom list.

"Miłego biwaku.Nie martwcie się o auta. Wzięłyśmy oba :)"

  Przyczepiamy kartkę do jednego z namiotów i idziemy do aut.

*Louis*

   Gdy budzę się rano,Eleanor nie ma obok.Uderzam Nialla w ramię aby się obudził.Blondyn odwraca się a ja od razu wybucham śmiechem.Chłopak ma namalowane wąsy i okulary markerem.Tak trochę nudziło mi się w nocy.

-O co chodzi?-pyta zaspany.

-Nic takiego.-wychodzimy z namiotu i idziemy do chłopaków.Wszyscy gdy widzą Nialla wybuchają głośnym śmiechem.Chłopak patrzy na ekran swojego telefonu i robi przerażoną minę.

-Który to?-udajemy,że nie słyszeliśmy pytania i rozglądamy się wokół szukając dziewczyn.

-Idę to zmyć.

       -Nigdzie ich nie ma.-mówi Liam  gdy kończy przeszukiwanie namiotów a my patrzymy na siebie zdziwieni.

-Sprawdźmy nad jeziorem.-proponuję.

-Ej! Widzieliście to?-krzyczy do nas Niall a my idziemy w jego stronę.

-To chyba jakiś żart.-mówię czytając kartkę.

-Może jeszcze nie odjechały.-mówi Zayn i biegnie w stronę aut a my ruszamy za nim.

*Eleanor*

     Pakujemy szybko nasze rzeczy i wsiadam do aut.Sophia odpala auto Liama,do którego wsiadam z Perrie a Lily i Lucy wracają autem dziewczyny Harrego. Ruszamy dokładnie w tej samej chwili gdy na drodze pojawiają się chłopcy.Machamy im na pożegnanie i odjeżdżamy z piskiem opon.



Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz