Rozdział 17

235 16 1
                                    

   Gdy światła się zapalają po prostu stoimy osłupieni i nie jesteśmy w stanie wykonać żadnego ruchu. Już wyobrażam sobie jak bardzo wkurzy się Kate gdy zobaczy swój samochód.

-Spadamy.-dopiero głos Louisa sprawia,że zaczynamy wycofywać się w stronę bramy dokładnie w tej samej chwili gdy ojciec Kate wychodzi z domu.Starszy mężczyzna ubrany jedynie w szlafrok mierzy nas wzrokiem i spogląda na jajka w naszych dłoniach a potem na samochód córki.

-Będziecie mieć problemy.-mówi oskarżycielskim tonem.Czym prędzej zaczynamy biec.Przechodzimy tak jak wcześniej przez bramę i po chwili siedzimy już w samochodzie.Lou czym szybko odpala silnik i odjeżdżamy z piskiem opon.

Kiedy oddalamy się spory kawałek od domu wrednej blondynki zaczynamy się głośno śmiać.

-Było świetnie.-mówię roześmiana i uświadamiam sobie,że było naprawdę ekstra.

-A będzie jeszcze lepiej.-obdarzam Louisa zdezorientowanym spojrzeniem.Po tym co zrobiliśmy jestem pewna,że mogę spodziewać się wszystkiego.-Umiesz grać w golfa?

-Nie?-odpowiadam niepewnie,zaskoczona jego pytaniem.-A dlaczego pytasz?-wzrusza ramionami.

-I jak przemyślałaś moją propozycję co do wakacji?-znowu zmienia temat.Uwielbiam kiedy to robi.

-Już ci powiedziałam co o tym myślę.

-Miałem nadzieję,że zmienisz zdanie.Propozycja jest nadal aktualna.-rozmawiamy jeszcze przez chwilę dopóki moim oczom nie ukazuje się wielki napis:"Pole do golfa".

-Chyba jest zamknięte.-mówię i zerkam na zegarek,który wskazuje 22.

-O to chodzi.-wychodzimy z samochodu i wspinamy się po ogrodzeniu.Jak dobrze,że założyłam długie spodnie.

-Zrobimy dziś coś legalnego?-pyta z nadzieją Lily gdy znajdujemy się po drugiej stronie.

-Raczej bym na to nie liczyła.-odpowiada Sophia w tym samym czasie gdy chłopcy otwierają magazyn następnie wyjmują kije i piłki do golfa.Każdy bierze kij a potem kierujemy się na pole i "rozpoczynamy"grę.To znaczy chłopaki ganiają się z kijami a my próbujemy grać.

  Z tego co widzę nie jestem jedyną dziewczyną,która sobie nie radzi.Dopiero po jakiś 15 minutach się ogarniają i zaliczają pierwsze dołki a potem pomagają nam.

-Choć,nauczę cię grać.-mówi Louis i ciągnie mnie do jakiegoś dołka.-Pochyl się.-robię co mówi-Weź zamach.Nie,nie tak.-brunet staje za mną i kładzie ręce na moich.Ustawia mnie w odpowiedniej pozycji,robi zamach i uderza w piłkę,która trafia idealnie do dołka.

-Wow.Jest coś czego nie potrafisz?-pytam.

-Raczej nie.-brunet uczy mnie jeszcze chwilę a potem próbuję zagrać sama.Staję w odpowiedniej pozycji a potem uderzam w piłkę,która trafia w dołek.Podskakuję i tańczę taniec radości.

-Widzisz to nie takie trudne.Ale nad tańcem musimy jeszcze popracować.-uderzam go w ramię.

-Bo ty tańczysz lepiej.

-Jak już mówiłem.Umiem wszystko.

-Musimy się zbierać!-krzyczy Zayn.Znowu wspinamy się po ogrodzeniu i przechodzimy na drugą stronę.Kiedy jestem na górze nie zauważam wystającego drutu i rozcinam sobie rękę.Nie wygląda to na poważne skaleczenie ale po chwili zauważam strużkę krwi co nie uchodzi uwadze Louisa,który łapie mnie w tali i pomaga mi zejść.Ból jest straszny.Staram się być spokojna.Nie ukrywam faktu,że widok krwi nie należy do moich ulubionych.

-Zaciśnij rękę.-mówi Lou po czym schyla się i wyciąga z samochodu apteczkę.

-Wszystko w porządku?-pyta przejęta Lucy ale nie tylko ona na taką wygląda.Wszyscy stoją wokół mnie z zaniepokojonymi minami.

-Jasne.-mówię lekko drżącym głosem.-Wcale nie boli.-chociaż łzy na moich policzkach mówią co innego.

-Jedźcie,zaraz przyjedziemy.-mówi Louis opatrując moją dłoń.Pozostali uśmiechają się do mnie,wsiadają do swoich samochodów i odjeżdżają.

-Na szczęście nie jest głęboko rozcięta.Obejdzie się bez zszywania.-uśmiecha się i przyciąga moją rękę do swoich ust po czym delikatnie ją całuje.Posyłam mu zdziwione spojrzenie.

-Żeby nie bolało.-wyjaśnia.

-Wierzysz w takie rzeczy?

-A boli?

-Nie.

-Sama widzisz.-przewracam oczami.

-Dużo jeszcze tych atrakcji?

-A co nudzisz się?

-Nie ale jest 22:40 i zastanawiam się co jeszcze można robić?

-Jeździłaś kiedyś nocą na lodowisku?

-Nie.

   Kiedy jedziemy,jak przypuszczam na lodowisko,chłopak opowiada mi jak zatrzymała go policja bo jechał za wolno.

-Naprawdę,nie wiedziałem o co chodzi.-wybucham śmiechem.Chyba nie jestem w stanie wyobrazić sobie Louisa,który jedzie wolno i zgodnie z przepisami.Tym bardziej,że wiem co potrafi robić na motorze i jak prowadzi samochód.Opowiada mi jeszcze kilka swoich historii aż dojeżdżamy do budynku,w którym znajduje się lodowisko.


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz