-Jasne, z tobą nie można się nudzić.
-Nigdy.-odpowiada i pomaga mi wsiąść do wagonika.Po chwili pociąg rusza i wjeżdża w drzwi,które mają być ustami klauna.Na początku przejeżdżamy przez cmentarz.Nagle z mojej lewej strony pojawia się zombie,który łapie mnie za ramię a ja piszczę.Przysuwam się do Louisa i łapię go za rękę.Jedziemy dalej i z nikąd nad naszymi głowami pojawia się duch a mnie coś łapie za nogę i znowu piszczę.Dlaczego ja oglądam tyle horrorów?Mijamy wampiry a potem wilkołaki. Chwilę potem moim oczom ukazują się olbrzymie pająki, które nie dość, że są paskudne to jeszcze się poruszają.Zamykam oczy.
-Widzę, że ktoś tu się boi pająków.-mówi roześmiany Louis a ja otwieram oczy tylko po to aby posłać mu mordercze spojrzenie.Mijamy te paskudy i nasz wagonik się zatrzymuje.Czym prędzej wysiadam z niego i zaczynam iść jak najdalej od tego "domu".
-Naprawdę wystraszyłaś się tego zombie.-nabija się brunet.
-Bo ty nie byłeś lepszy z tym duchem.
-Jakby na ciebie wleciał to tez byś się wystraszyła.Ale musisz przyznać ,że było super.
-Powiedzmy.-nie licząc kilku chwil w których o mało nie dostałam zawału,było super-To co wracamy już?-ptam z nadzieją w głosie.
-Ty się nie umiesz bawić.-otwieram buzie ze zdziwienia.
-Jak na razie spotkały mnie tu same straszne rzeczy więc przepraszam,że nie potrafię się cieszyć.
-To może chodźmy do tunelu miłości?
-Wiesz,że to jest dla par?Takich prawdziwych?Co się kochają i tak dalej?
-A my to co?
-Żartujesz?-pytam i przewracam oczami-Chodźmy na to.-mówię i ciągnę chłopaka w stronę kolejki górskiej.
-Boisz się karuzeli ale kolejki już nie?-kiwam głową a chłopak dodaje cicho-Dziewczyny są dziwne.
-Słyszałam.-szturcham go w ramie i ustawiamy się na końcu kolejki.-Dlaczego w tedy na wyścigach byłeś zły na Warnera?Nie lubisz go?-pytam
-Nie o to chodzi.-odpowiada patrząc przed siebie,odwraca się do mnie i dodaje-Byłem zazdrosny.
-Co?-pytam i staram się opanować śmiech-O mnie?-zaczynam się śmiać.
-Nie rozumiem co cię tak bawi.
-Nie masz o co być zazdrosny.My nie jesteśmy razem.Serio,tylko o to?Myślałam,że jesteście rywalami.
-W pewnym sensie.-przesówamy się bliżej w kolejce.-Obawiam się ,że mogłaś mu się spodobać.
-Wątpię.-chwilę potem pomiędzy mną a Louisem staje Kate-blondi lala z naszej szkoły,która odpycha mnie ramieniem.
-Hej Louis!-wita się i obdarza go uśmiechem -Nie wiedziałam,że też tu dziś będziesz ale miło,że zająłeś mi miejsce.Chociaż liczyłam,że pójdziemy do tunelu miłości.-mówi rozżalonym głosem ale brunet pozostaje nie wzruszony.Przyglądam się tej sytuacji,która wygląda bardzo zabawnie i z trudem powstrzymuję śmiech.Louis posyła mi przepraszające spojrzenie.Blondynka podąrza za jego wzrokiem.
-A co ona tu robi?-pyta wkurzona Louisa po czym odwraca się w moja stronę-Spadaj ty...-brunet łapie Kate za rękę i nie pozwala jej dokończyć.
-Kate.Idź stąd.-dziewczyna obejmuje go ale on ją odpycha.
-Ale...
-Daj nam spokój.
-Wolisz ją odemnie?Jesteś ślepy?Ona wygląda jak jakaś przybłęda.
-Nie jestem ślepy i nie radzę ci jej więcej obrazić.
-Louis...-Kate próbuje coś dodać ale chłopak jej przerywa.
-Nic nie mów.Idź stąd albo kilka osób dowie się co wydarzyło się dwa lata temu.-jej oczy powiększają się.Widać,że serio się przestraszyła.
-To jeszcze nie koniec.-mówi do mnie i odchodzi.
-Nareszcie.
-Byłeś dla niej nie miły.Nie jest w twoim typie?
-Stanowczo nie.-to kto skoro taka Kate-pani idealnia nie jest-Za to ty jesteś.
*Louis*
Mam dość Kate.Jest naprawdę denerwująca.Kiedyś byliśmy razem ale ona chyba nie rozumie,że to koniec.Kiedy zaczęła obrażać Eleanor przesadziła.Trochę zdziwiło mnie pytanie brunetki dotyczące Warner'a.Do tej pory był nie znaczącą konkurencją ale jeśli zacznie przystawiać się do El to tego porzałuje.To prawda byłem o nią zazdrosny.Czy to takie dziwne?
*Eleanor*
-Było super.
-No nareszcie cos ci się spodobało.
-Ej,nie jestem taka wybredna
-Tak?To teraz ja wybieram atrakcję.
-Błagam nie...
-Tak tunel...
-Nawet nie kończ.Ja tam nie wytrzymam.-chłopak przewraca oczami-muszę już wracać.
-Jedna atrakcja.
-Nie.
-No nie daj się prosić.
-Nie.-chłopak wzdycha.
-Dobra ale kiedyś to dokończymy.
-Ja zawsze dostaje to czego chcę.-usmiecham się i zaczynam iść w stronę samochodu.
-To mój tekst.
Gdy siedzimy w samochodzie Louis opowiada różne historie.Ale najlepsza jest o tym jak go i jego siostrę zatrzymała policja bo jechali za wolno.
-Serio.Niewiedzieliśmy co się dzieje.Mysleliśmy,że jedziemy zgodnie z przepisami.-dopiero po chwili udaje nam się opanować śmiech.-A gdzie jedziesz na wakacje?
-Nigdzie.-chłopak rzuca mi smutne spojrzenie a ja wzruszam ramionami.-A ty?
-Na koniec wakacji jadę ze znajomymi.
-Fajnie.-to wszystko co udaje mi się powiedzieć przez rosnąca w moim gardle gule.Zamykam oczy i uspokajam się.Nagle czuję jak Louis łapie mnie za rekę.Zabieram ją-Patrz na drogę.-mówię widząc,że patrzy na mnie.Jakieś 10 minut później jesteśmy pod moim domem mam już wysiąść ale zatrzymuje mnie glos Louisa.
-Chcę abyś pojechała ze mną na wakacje.
-Nie Louis...
-Dlaczego?
-Znamy się kilka dni?Nie będę ci psuła wakacji?Nie znam twoich znajomych?Nie chcę?Nie mam kasy?Potrzebujesz więcej argumentów?Naprawdę dziękuję ci za ta propozycję ale nie mogę.
-Nie przeszkadza mi to ,że znamy się kilka dni.Do wyjazdu zdążymy się świetnie poznać.Jeżeli ze mną nie pojedziesz to będę miał zniszczone wakacje.Moi znajomi to nie problem.Możemy pojechać sami.Napewno chcesz.Nie wierze,że twoje wymarzone wakacje to siedzenie w domu.Pieniądze to nie problem.To ja cię zapraszam więc to ja płacę.-jestem tak zaskoczona,że Niewinem co mam powiedzieć.-Proszę.-nie chcę patrzeć na nadzieję w jego oczach więc patrzę w inną stronę ale chłopak bierze mój podbródek i przekręca moją głowę w swoją stronę.-Proszę.

CZYTASZ
Salvation *L.T*
RandomEleanor jest piękną brunetką, która mieszka sama z ojcem alkoholikiem. Pewnego dnia poznaje Louisa, który żyje chwilą. Chłopak założył się, że pozna Eleanor i złamie jej serce jednak kiedy ją pozna nie będzie w stanie tego zrobić.