Rozdział 35

238 14 1
                                    


      Po rozpakowaniu rzeczy wszyscy schodzimy na werandę przed domkiem.Wszystko było przygotowane na noc.Chłopaki nadmuchali materace i ułożyli je w salonie.Teraz pojawiło się pytanie co będziemy robić.Po wielu kłótniach zdecydowaliśmy się na podchody.Zabawa jak w przedszkolu ale zostało przegłosowane.Podzielilśmy się na dwie grupy.Chłopaki mieli zaczekać w domu a my w tym czasie musiałyśmy znaleźć sobie kryjówkę.Ja,Sophia i Lily poszłyśmy w stronę jeziora a Ashley,Perrie i Lucy do lasu.Zaczynało się powoli ściemniać więc liczyłyśmy,że dzięki temu chłopcy będą mieli problem aby nas znaleźć.

         Rysujemy, układamy strzałki i potem ukrywamy się w krzakach przy brzegu jeziora.Dajemy znak przeciwnej drużynie,że jesteśmy gotowe i czekamy aż zaczną nas szukać.Siedzimy cicho w naszej kryjówce i słyszymy jakiś szelest obok.

-Co to?-pyta wystraszona Sophia ,która odskakuje w bok,potyka się i wpada do wody.

-Sophia!-krzyczymy równo z Lily i rzucamy się w jej stronę -Nic ci nie jest?

-Bywało lepiej.-wyciągam w jej stronę rękę aby pomóc jej wejść na górę.Niestety dziewczyna ślizga się wciąga mnie do wody.Wynurzam się,drżąc z zimna.Jezioro jest lodowate a my nie jesteśmy odpowiednio uprane.

      -Ej!Chyba ktoś jest w wodzie!-chłopaki zaczęli coś krzyczeć i słyszę ich głosy coraz bliżej. Przymrużam oczy oślepiona przez światło latarki.

-Ciekawa kryjówka.-komentuje Harry po czym wyciąga telefon i robi nam zdjęcie.Liam i Zayn dobiegają do reszty po chwili.Gdy chłopak Sophi ją zauważa bez zastanowienia rusza w naszą stronę a zaraz zanim biegną pozostali.

     Zayn wyciąga do mnie rękę i pomaga mi wyjść z jeziora.Idziemy w stronę domku,kiedy w drzwiach pojawia się Louis niosąc koce i ręczniki.Okrywa mnie jednym z nich i obejmuje prowadząc do budynku.

-Cała się trzęsiesz.Kto wymyślił tą kryjówkę?

-To był głupi pomysł.Nigdy więcej.-mówi Sophia drżącym głosem.Siada na kanapie i ciaśniej okrywa się kocem i ręcznikiem.

-Tak wyszło.-odpowiadam na pytanie Louisa-Sophia wpadła do wody a my chciałyśmy jej pomóc.

-Powinnyście wypić coś ciepłego.-Perrie idzie do kuchni i podgrzewa wodę na herbatę.Po chwili wraca do pokoju z kubkami.

            Louis ciągle siedzi obok mnie.Po zmianie ciuchów nadal jest mi zimno więc przytulam się do bruneta.Siedzimy tak kilka godzin aż dochodzi pierwsza w nocy.Byłam senna i zmęczona jak reszta więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy,że pora spać.Idę z Louisem na górę gdzie znajdują się sypialnie. Każdy uważa,że ja i Sophia po dzisiejszej "kąpieli" zasłużyłyśmy na noc w ciepłym łóżku.


             Kiedy przebieram się w ciuchy do spania kładę się obok Louisa,który łączy nasze ręce i patrzy na mnie.

-Coś cię martwi?

-Dużo myślałam o moich rodzicach.-odpowiadam-Myślę,że dam tacie szansę.Porozmawiam z nim.-widzę,że chłopak chce coś powiedzieć ale nie powalam mu dojść do słowa.-Wiem co powiesz,że to bez sensu i nie powinnam próbować ale i tak to zrobię.

-A co jeśli nic się nie zmieni?

-Wyjadę do Amsterdamu,do mamy.Na jakiś czas.

-A co z nami?

-Mój wyjazd niczego nie zmieni.Tesknię za mamą.Chciałabym ją odwiedzić.

-A co potem?

-Tego jeszcze nie wiem ale to tylko plany.Wszystko się może zmienić.-chłopak patrzy na mnie smutnym wzrokiem pomimo to wiem,że mnie rozumie.

            Gdy budzę się rano Louis śpi obok.Po chwili się budzi i schodzimy do kuchni gdzie wspólnie ze wszystkimi jemy nasze śniadanie.Chłopaki nie mają na sobie koszulek więc mamy całkiem przyjemne widoki.Przebieramy się w stroje kąpielowe i wychodzimy na zewnątrz.Rozkładamy z dziewczynami koce na poście i kładziemy się na nich aby złapać trochę słońca.Chłopcy oczywiście od razu wskakują do wody z piłką,którą od razu zaczynają grać.Kilka minut później dołączają do nich Lily i Perrie.

           -Zamierzacie tak spędzić cały dzień?-Harry krzyczy do nas z wody.

-Dlaczego nie?-odkrzykuję.Lucy podnosi się i opiera na łokciach patrząc w stronę jeziora.

-A wy zamierzacie tak spędzić cały dzień?Grając w piłkę jak dzieci?-przybijamy sobie piątkę i wracamy do poprzedniej pozycji.

         Czuję kropelki wody na sobie więc przysłaniam oczy i zerkam aby sprawdzić kto zakłóca mój spokój.

-Możesz się odsunąć?-pytam kogoś kto stoi przede mną.Okazuje się,że to Nick.Widzę jak ktoś kładzie się obok i próbuje mnie objąć więc szybko wstaję gdy zauważam mokre włosy,jak się okazuje Harrego.-Co kombinujecie?-pytam gdy zaczynają się przybliżać i zaczynam cofam się i wpadam na Louisa.Chłopak chce mnie przytulić ale jest cały mokry i zimny więc szybko od niego odskakuję.

-Odsuń się.-mówię i idę do tyłu aż dochodzę do krawędzi pomostu.

-Dlaczego?-pyta uśmiechając się.

-Bo dopiero wyszedłeś z wody i jesteś zimny.

-Czyli przytulisz mnie gdy będę suchy?

-Tak...

-Albo gdy ty będziesz mokra.-mówi i zanim zdążę odpowiedzieć chłopak wpycha mnie do jeziora.

           Jestem w szoku i myślę o zemście dlatego zaczynam udawać,że się topię.Co pewien czas wynurzam się i zanurzam w wodzie.Nie jest to trudne bo ledwo sięgam gruntu.Lou zauważa co się dzieje i bez wahania wskakuje do jeziora.Podpływa do mnie i pomaga utrzymać się na powierzchni. Zaczynam kasłać a chłopak trzyma mnie mocno w talii.Odgarnia mi włosy z twarzy i patrzy zatroskanym wzrokiem.

-W porządku?Przepraszam nie wiedziałem...-chłopak nie kończy bo wpycham jego głowę pod wodę. Brunet patrzy na mnie zdziwiony a ja chlapię go wodą i wybucham śmiechem

-Żałuj,że nie widziałeś swojej miny.

-Masz pięć sekund żeby uciec.-Louis mówi to tak poważnie więc czym prędzej zaczynam biec w stronę brzegu ale oczywiście on jest szybszy i zaraz mnie dogania.-Nie wierzę,że mnie tak nabrałaś.

       Chłopak obejmuje mnie w pasie a ja trzymam swoje ręce na jego karku.Louis pochyla się aby mnie pocałować ale ja mu na to nie pozwalam i ponownie chlapię go wodą.On jednak nie ustepuje i po chwili łączy nasze usta.



  


       




Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz