Rozdział 18

233 16 2
                                    

Wchodzimy do budynku i kierujemy się w stronę magazynu gdzie znajdują się łyżwy.Każdy znajduje swój numer i zmienia obuwie po czym idziemy na lodowisko.Perrie i Lily w ogóle sobie nie radzą.Ja na szczęście potrafię jeździć podobnie jak Sophia i Lucy.Z męskiej części jedynie Zayn umie poruszać się na łyżwach.Właśnie podjeżdża do Pezz i uczy ją jazdy.Pozostali chłopcy stoją przy barierce i kurczowo jej się trzymają a gdy któryś się poślizgnie wybuchają głośnym śmiechem.

-Myślę,że trzeba im pomóc.-odzywa się Lucy a my zerkamy w stronę chłopaków.

-Ej zaraz zrobię szpagat!-krzyczy spanikowanym Niall.

Bez zastanowienia jedziemy w ich stronę i przyspieszamy gdy widzimy blondyna w sporym rozkroku.Sophia i Lucy pomagają mu a ja podjeżdżam do Louisa.Nauczył mnie dziś kilku rzeczy więc myślę,że mogę mu się odwdzięczyć.

-Jeżeli chcesz mogę cię nauczyć.-proponuję mu ale w zamian otrzymuję tylko jego przerażone spojrzenie.-To nic trudnego.-wyciągam w jego stronę rękę,którą po chwili wahania łapie.Odciągam go kawałek od barierki i tłumaczę co musi robić.

-Czyli jest jakaś rzecz,której nie umiesz.-mówię z uśmiechem.

-Chodziło mi o męskie rzeczy.

-Jaka dyskryminacja kobiet.

Tłumaczę mu podstawowe rzeczy i pokazuję jak się jeździ.

-Dobra.Chyba łapię.-brunet stoi z wyciągniętymi rękami,cały sztywny i wystraszony.To naprawdę zabawny widok ale staram się nie śmiać,przypominając sobie moją pierwszą lekcję.

-Na razie tylko stoisz.-podnosi na mnie swój wzrok i patrzy na mnie przerażony-Teraz musisz się odepchnąć.-kieruję go a on robi co mówię.Ćwiczymy jeszcze chwilę.Po paru wywrotkach Louis radzi sobie bez mojej pomocy.Nie jest to najlepsza jazda ale przynajmniej utrzymuje się na nogach.

Zostawiam go i idę zobaczyć jak idzie Perrie.Dziewczyna siedzi na ławce i ściąga łyżwy.

-Kto to wymyślił?-pyta wkurzona-Mam dość.

-Świetni ci szło.-dziewczyna nie odpowiada ale widzę delikatny uśmiech na jej twarzy.

-Wiesz dlaczego wybraliśmy dom Kate?-pytanie mnie zaskakuje ale w sumie nie zastanawiałam się dlaczego to jej samochód był naszym celem.Ja mam za co jej nie lubić ale nie wiem jak reszta.Kręcę przecząco głową i czekam na to co powie blondynka-Każdy z nas ma swoje powody by ją nienawidzić.Przez nią straciłabym Zayna.-widzę,że chciałaby coś dodać ale wspomnienia są chyba zbyt przytłaczające.

-Musimy jechać!-krzyczy Liam a Perrie od razu zakłada łyżwy.

Dojeżdżamy do reszty i idziemy do szatni aby zmieni buty.Harry i Niall wyłączają oświetlenie dokładnie w tej samej chwili gdy pojawiają się czerwone i niebieskie światła.

-Prosimy opuścić budynek.-słyszymy głos jakiegoś funkcjonariusza krzyczącego przez megafon.

No to wpadliśmy.Wszyscy stoimy jak zmurowani.Wiedziałam,że to zły pomysł.

-Co teraz?-pyta Sophia drżącym głosem.

-Nie możemy dać się złapać.-odpowiada Liam.Zerkam na niego.Z nas wszystkich jest najbardziej spokojny jakby to nie było nic wielkiego.

-Ale to jedyne wyjście z budynku.-mówi Zayn

-Nie są jeszcze tylne drzwi.-odpowiada Niall.Patrzymy po sobie i rozważamy za i przeciw.

-A co jeżeli tam też jest policja?

-Nie mamy wyboru.-decyduje Louis.Kierujemy się na tył budynku po czym wybiegamy z lodowiska.Na szczęście policja stoi z przodu budynku.Niestety kiedy biegniemy zauważa nas policjant.

-Hej wy!-krzyczy a my puszczamy się biegiem w przeciwną stronę.Gdy oddalamy się na bezpieczną odległość przerywamy bieg i ciężko dyszymy.

-Rozdzielmy się.-proponuje ktoś

-To głupi pomysł.

-Co jak kogoś złapią?!

-Oddzielnie będzie łatwiej uciec.

-Hej!-słyszymy już znajomy głos mundurowego.

-Rozdzielamy się.-Louis łapie mnie za rękę i pędzimy w ciemne ulice.Staliśmy najbliżej policjanta i ten oczywiście zaczął gonić nas.

Chłopak skręca w zupełnie nieznane mi uliczki i jestem pewna,że gdyby teraz mnie zostawił nie znalazłabym drogi powrotnej.Biegniemy jeszcze jakiś czas dopóki nogi nie odmawiają mi posłuszeństwa.

-Daj mi chwilkę.-mówię gdy się zatrzymujemy i opieram się o mokrą ścianę.Oczywiście musiało zacząć padać.Rozglądam się w poszukiwaniu jakiejkolwiek znanej mi ulicy ale nic z tego.Chyba nawet nie byłam w tej części miasta.Błądzę wzrokiem po budynkach i wtedy zauważam policjanta.

-Louis.-szepcę.Chłopak odwraca wzrok w stronę gdzie stoi funkcjonariusz,który jeszcze nas nie zauważył.-Biegniemy.

-W ślepą uliczkę?-rozglądam się i widzę,że mamy trzy drogi do wyboru. Ślepą uliczkę,ulicę z policjantem lub tą z której przybiegliśmy.Ale gdybyśmy wybrali ta ostatnią na pewno by nas zobaczył.A ja naprawdę nie mam już siły uciekać.

-Co robimy?-pytam z nadzieją,że Louis ma jakiś plan.Brunet zakłada kaptur i kładzie swoje ręce na mojej tali.-Louis?Co chcesz zrobić?

-Obejmij mnie.-robię co mówi i wpatruję się w niego-Musimy udawać,że się całujemy w tedy odpuści.-Nie jestem pewna co mam robić ale mam nie odparte wrażenie,że to może zadziałaćBrunet pochyla się a ja zamykam oczy.


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz