Rozdział 2

339 20 3
                                    

*Louis*

   -Panowie,co powiecie na kolejny zakład?-proponuje Harry.-Może tym razem Ty Louis?-zwraca się do mnie przyjaciel.

-Czemu nie.-odpowiadam.Czasem z chłopakami zakładamy się o różne rzeczy dla rozrywki. Jak widać teraz przypadła moja kolej.-To o co zakład?

-Hm...-Harry chwilę się zastanawia po czym szepta coś pozostałym chłopakom do ucha. Po chwili uśmiechają się i kiwają głowami.-Więc,... musisz rozkochać w sobie pewną dziewczynę a potem ją rzucisz.-wzruszam ramionami.

-Nic trudnego ,nie wysiliłeś się.

-Czyżby?No to poznaj imię wybranki.-patrzę na niego zdziwionym wzrokiem.Do tej pory sami wybraliśmy dziewczyny które są częścią naszej zabawy.-No co?Myślałeś, że będzie tak łatwo?

-Kto?–pytam

-Eleanor Calder-mówi Zayn.W pierwszej chwili nie kojarzę nikogo takiego dopiero po chwili ją sobie przypominam.Chodzi do przeciwnej klasy.Długie, brązowe włosy,bardzo ładna i dobrze się uczy.Ale na pewno za mną nie szaleje.Mógł mi dać jakąś kujonkę,która na pewno jest we mnie zakochana.Jeden dzień byłaby moja i koniec.Ale z drugiej strony to by była kompromitacja gdybym się z taką pokazał.Z Eleanor może być trudno ale przecież jestem Louis Tomlinson.

-Zgoda-mówię na co chłopaki uśmiechają się.

-Możesz zacząć od razu.Pomogę ci.-mówi Harry i krzyczy do dziewczyny która obok nas przechodzi-Hej mała!Dokąd tak pędzisz?-dziewczyna odwraca się i odpowiada:

-Tam gdzie cię nie ma.-na te słowa chłopaki od razu robią„uuuuuu".A ja się śmieję.Liam stwierdził, że będę z nią miał nie mały problem.Tu nie sposób było się nie zgodzić.

*Eleanor*

Nie zwracając większej uwagi na tę bandę idiotów idę dalej.Jednak nie dane mi jest dojść za daleko bo jeden z nich zagradza mi drogę motorem.

-Potrzebujesz podwózki, księżniczko?-pyta z cwanym uśmieszkiem jeden z "samobójców". Przewracam tylko oczami i próbuje iść dalej ale chłopak mi to uniemożliwia.

-Mam okazję przejechać się maszyną śmierci, naprawdę?-pytam sarkastycznym głosem-Dzięki chyba jednak sobie odpuszczę.-na te słowa chłopak uśmiecha się.

-To miał być sarkazm?-wow jestem pod wrażeniem,że zna takie słowo.

-To miał być podryw?–odpowiadam obojętnie.Właśnie takiej sytuacji starałam się uniknąć.Chce iść dalej ale chłopak wystawia swoją rękę mówiąc:

-Tak w ogóle jestem Louis.-zerkam szybko w jego stronę i podaję mu rękę.

-Eleanor-mówię i przestaję słuchać Louisa bo za jego plecami pojawia się Alex -mega przystojny brunet o zniewalającym uśmiechu.

-Piękne imię dla pięknej dziewczyny.

-Yhmm,...-potakuję nie bardzo wiedząc o czym mówi ale czy to ma znaczenie? Alex Lerman.Wygląda jakby uciekł z wybiegu od Calvina Kleina.Większość dziewczyn za nim szaleje ale z tego co wiem jest sam.Powiedział mi to gdy udzielałam mu korepetycji z matematyki.Brunet może i jest wysportowany i całkiem przyzwoicie się uczy ale matma to zdecydowanie nie przedmiot dla niego.

-To co może wyjdziemy gdzieś w piątek po szkole?-widzę,że Louis coś mówi ale nie zwracam na to uwagi i tylko przytakuję.

-To co przyjadę po ciebie.

-Tak jasne.Brzmi świetnie.Przepraszam ale muszę lecieć-wymijam chłopaka i idę do Alex'a.

   Poprawiam włosy i zaczynam się denerwować.Zawsze w jego towarzystwie ciężko mmi się skupić. A gdy dodaje swój uśmiech,odpływam.

        -Cześć El! -wita się miło brunet.Przestań się uśmiechać bo zemdleję!!-Co u ciebie?

-Jakoś leci a u ciebie?

-W porządku.Dobrze,że na siebie wpadliśmy.Chciałem z tobą porozmawiać.                     

Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz