Mieszkam u Louisa już dwa tygodnie. Każdego dnia gdzieś jeździliśmy albo robiliśmy coś fajnego. Od kiedy uciekłam od ojca byłam w domu tylko raz żeby spakować resztę swoich ale nie spotkałam go. On nie dzwonił ani nie pisał więc wydaje mi się,że mam od niego spokój. Przynajmniej na jakiś czas.
Jestem w jednym z najbardziej znanych klubów w Londynie i szykuję imprezę urodzinową dla Lucy, która ma się odbyć wieczorem. Perrie zabrała ją na zakupy aby zająć jakoś czas dziewczynie Harrego. Chłopaki pompują balony a my wieszamy je w różne miejsca na sali.
Wchodzę na drabinę i pomagam Lily przyczepić napis "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO". Nie jest to łatwe zadanie przez Louisa,który ciągle rusza drabiną i mi przeszkadza.
-Mógłbyś przestać? Chcesz żebym się zabiła?
-Przecież bym cię złapał.
-Jasne.-mówię cicho pod nosem. Odsuwam się trochę aby zobaczyć czy napis równo wisi gdy czuję, że drabina przechyla się a ja lecę w dół. Zamykam oczy ale nie czuję podłogi tylko czyjeś ręce.
-Mówiłem, że cię złapię.-uderzam go w ramie i staję na ziemi.
Kiedy wszystko jest gotowe wracamy do domów aby przyszykować się na przyjęcie. Zakładam granatową, połyskującą sukienkę, czarne buty i złote dodatki. Robię makijaż i układam włosy. Gdy jestem gotowa schodzę na dół i widzę Louisa w czarnych spodniach i białej koszulce.
-Pięknie wyglądasz.-mówi i cmoka mnie w usta.
-Dziękuję.- uśmiecham się, zabieram prezent dla Lucy po czym wychodzimy i jedziemy na imprezę.
Wchodzimy do klubu a ja podziwiam naszą dzisiejszą pracę.Znajdujemy solenizantkę i składamy jej życzenia.
-Wszystkiego najlepszego Lucy!-ściskam dziewczynę, która jest szczęśliwa jak nigdy.
-Nie mogę uwierzyć, że zrobiliście to dla mnie.-mówi a ja wręczam jej prezent.
-Mamy nadzieję, że ci się spodoba.-mówi Lou
-Na pewno. Pogadałabym jeszcze ale ciągle przychodzą jacyś goście.
-Rozumiemy. Zobaczymy się później.
Zauważamy resztę naszych znajomych i od razu do nich dołączamy. Dziewczyny od razu ciągną mnie na parkiet więc nie mam innego wyboru jak zatańczyć z nimi.
Kiedy robimy się zmęczone idziemy się czegoś napić. Po kilku drinkach znów wracamy do tańca ale tym razem towarzyszą nam chłopcy.
*Louis*
-Widzielście Eleanor?- pytam Nialla i Lily a oni wskazują na moją dziewczynę i Sophie, które są pijane i zaczynają tańczyć z jakimiś facetami. Szybko łapię Liama po czym zabieramy je z parkietu.
-Louuuuiss zostańmy...Proszę.-brunetka gwałtownie się zatrzymuje i patrzy na mnie szeroko otwartymi o czami.
-O co chodzi?
-Nie słyszysz? To Rihanna. Proszę zostańmy kocham tą piosenkę.
-Niech będzie. Jedna piosenka.-El piszczy szczęśliwa i rzuca mi się na szyję.
-Dziękuję!!!-łapie moją rękę i ciągnie mnie na parkiet. Dziewczyna tańczy w rytm muzyki i zaczyna śpiewać -"Work work work..."
Piosenka wreszcie się kończy ale dziewczyna nie ma ochoty wracać i zaczyna tańczyć do kolejngo utworu.
-Piosenka się skończyła więc idziemy.-mówię śmiejąc się po czym, dosłownie ciągnąc ją, wyprowadzam na zewnątrz gdzie czekamy na taxi. Widzę, że robi jej się zimno i oddaję jej swoją kurtkę.
Eleanor ledwo trzyma się na nogach więc biorę ją na ręce i zanoszę na górę. Zdejmuję jej buty, przykrywam kołdrą i kładę się obok.
Wstaję rano a El śpi jak zabita. Idę na dół aby jej nie obudzić i dzwonię do Harrego z prośbą aby do mnie przyszedł. Muszę wreszcie skończyć ten zakład. Zależy mi na Eleanor i nie chcę jej skrzywdzić. Wycierpiała za dużo i nie pozwolę żeby to się powtórzyło z mojej strony.
Po 15 minutach pojawia się Hazza.
-Siemka stary! Więc...O czym chciałeś pogadać?
-Chciałem pogadać o zakładzie. -chłopak posyła mi zaskoczone spojrzenie a ja z nerwów zaczynam chodzić po domie- Już prawie złamałem serce Eleanor. Nie mogę znieść widoku gdy jest smutna...
-Dobrze. Rozumiem i cieszę się. Jestem z ciebie dumny.- uśmiecham się na jego słowa i żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej. - A teraz druga sprawa. Pojedziesz ze mną po mój samochód?
-Pewnie i tak miałem tam trochę ogarnąć.
*Eleanor*
Budzę się rano z bólem głowy. Ostatnio coraz częściej tak zaczynam dzień. Louis zrobił ze mnie imprezowiczkę. A skoro o nim mowa to nie widzę go obok. Sprawdzam godzinę i widzę, że zegar wskazuje 10.10. Schodzę na dół ale zatrzymuję się w połowie schodów gdy słyszę jak Louis z kimś rozmawia. Po chwili orientuję się, że to Harry. Mam wrócić na górę ale Lou mówi coś co mnie zatrzymuje.
-Chciałem pogadać o zakładzie.-zaczyna Louis. Próbuję zrozumieć co mówi dalej ale chłopcy przechodzą z kuchni do salonu przez co nic nie słyszę.-...złamałem serce Eleanor...- wsłuchuję się dalej ale oni znów przechodzą z pokoju do kuchni.
-Dobrze... Jestem z ciebie dumny.-
Wracam na górę i pakuję swoje rzeczy. Nie zostanę tu ani chwili dłużej. Przestań płakać. Przestań płakać. Powtarzam to sobie ciągle podczas pakowania rzeczy do walizki. Gdy wszystko jest spakowane znoszę walizkę do holu i zostawiam wiadomość dla Louisa "Gratuluję wygranego zakładu". Wychodzę z jego domu i dzwonię do Ashley. Przyjaciółka przyjeżdża po mnie a w drodze do jej domu opowiadam co się stało.
-A to pieprzony dupek.
Zostaję u Ashley na noc bo dopiero jutro mam samolot.
-Nie musisz tego robić. Możesz zostać u mnie.
-Wiem i dziękuję ale myślę, że to okazja aby odwiedzić mamę.
Następnego dnia Ashley odwozi mnie na lotnisko. Żegnam się z nią długim uściskiem po czym wsiadam do samolotu.
CZYTASZ
Salvation *L.T*
RandomEleanor jest piękną brunetką, która mieszka sama z ojcem alkoholikiem. Pewnego dnia poznaje Louisa, który żyje chwilą. Chłopak założył się, że pozna Eleanor i złamie jej serce jednak kiedy ją pozna nie będzie w stanie tego zrobić.