Rozdział 14

236 18 1
                                        

-Możemy porozmawiać?-pyta brunet a ja potakuję głową.Alex delikatnie się uśmiecha i prowadzi mnie za ścianę szkoły gdzie nikogo nie ma i nie słychać tego gwaru.-Chciałem wyjaśnić tą wczorajszą sytuację.Naprawdę cię przepraszam.Ja...Nie wiem dlaczego to zrobiłem.Byłem pijany. Naprawdę,nigdy bym cię nie skrzywdził.Jest mi tak strasznie przykro...

-Rozumiem.Serio wszystko jest w porządku.-przerywam mu szybko bo wiem,że nie zniosę ani jednego zdania więcej z przeprosinami.Ja też czuję się niezręcznie po tym co się wydarzyło i naprawdę nie mam ochoty słuchać jego przeprosin.

-Zasłużyłem.-mówi i wskazuje na swoją twarz a ja dopiero teraz zauważam,że na jego wardze znajduje się rozcięcie-Jeszcze raz przepraszam,że okazałem się takim dupkiem.Gdyby dało się cofnąć czas...

-Przestań...

-...to zaprosiłbym cię na tą imprezę wcześniej.A przez to że jestem tchórzem idziesz z Louisem.

-On tylko tak powiedział.Nikt oprócz ciebie nie wie,że idziemy razem.

-Nie chcę cię martwić ale raczej cała szkoła wie.

-Jak to?-pytam zaskoczona

-Amber.-to imię mówi samo za siebie.Plotkara wszech czasów.Wie wszystko o każdym.To jak wikipedia ale zamiast artykułów masz plotki wyssane z palca.

-Super-wzdycham ciężko.

-Kumple po ostatnim meczu coś mówili,że Tomlinson z tobą idzie a w domu słyszałem jak moja siostra rozmawiała o tym ze swoją koleżnaką.-Jestem załamana.Naprawdę liczyłam,że uda mi się jakoś uniknąć pójścia z Louisem.

-Dzięki,że mi powiedziałeś.-kiedy chłopak uśmiecha się,zauważam za jego plecami Lou,który idzie w naszą stronę.Rozwścieczony brunet delikatnie odsuwa mnie od Alexa po czym łapie go za kołnierz koszulki.

-Chyba powiedziałem,że masz trzymać się od niej z daleka?!

-Tylko rozmawiamy.-odpowiada i podnosi ręce w obronnym geście.

-Gdzie nikogo nie ma?

-Tu jest ciszej.

-Louis...-wtrącam się

-No jasne.Oczywiście.Każda wymówka jest dobra.

-Słuchaj.Chciałem ją przeprosić.

-Akurat.

-Louis.-zaczynam błagalnym tonem bo wiem,że jeżeli się nie odezwę Alex skończy gorzej niż z kilkoma siniakami.Brunet odwraca się w moją stronę.-Chciał mnie tylko przeprosić.-zerka na chłopaka,którego trzyma a potem znów na mnie .-Proszę,zostaw go.-Lou wacha się ale potem go puszcza.

-Jeszcze raz przepraszam.-mówi to patrząc na mnie.Zerka na Louisa.-Narazie-dodaje i odchodzi.Brunet,opiera się jedną ręką o ścianę a drugą przeczesuje włosy.

-Przepraszam,ja...-ucina i odwraca wzrok od ziemi i skupia go na mnie.Odpycha się od ściany po czym do mnie podchodzi mnie obejmuje.-Bałem się,że coś ci zrobi.

-Wiem.Naprawdę doceniam to,że mogę na ciebie liczyć ale nie powinieneś działać tak pochopnie.Chociaż w sumie to dobrze,że przyszedłeś.-brunet odsuwa się i z zaciekawieniem mi się przygląda-Miałam dość słuchania jego przeprosin.-Louis od razu się uśmiecha a ja uwalniam się z jego uścisku-Muszę iść.Ashley zacznie mnie szukać.-chcę wyminąć chłopaka ale mnie zatrzymuje.

-Jak spędzasz dzisiejszy dzień?-no tak impreza jest jutro a dziś ma przyjechać Nick-chłopak Ash i razem mamy świętować zakończenie więc nawet gdybym chciała nie mogę nigdzie iść z Louisem.

-Dasz mi kiedyś odejść bez zatrzymywania?

-Hmm...-Lou udaje zamyślonego-Raczej nie.-wzdycham i przewracam oczami-Więc?

-Mam plany.A teraz muszę iść.-uśmiecham się i odchodzę.Staję na palcach i zaczynam poszukiwania swojej przyjaciółki co jak mi się wydaje nie będzie łatwe przez ten tłum.Po chwili zauważam Ashley jak całuje się z Nickiem.Kiedy wreszcie kończą swoje przywitanie podchodzę do nich.

-Eleanor!-krzyczy wesoło blondyn pochodzi do mnie i przytulamy się na powitanie-Dobrze cię widzieć.-odsówa się i badawczo mi się przygląda-Chyba urosłaś-mówi żartobliwie a ja go klepię w ramie.

-Nadal chcesz być adwokatem?-pytam zastanawiając się czy nadal studiuje prawo.

-Jak trafisz do sądu nie licz na moją pomoc.-rozmawiamy jeszcze przez chwilę a potem obok mnie pojawia się Louis,który obejmuje mnie ramieniem.

No to są chyba jakieś żarty.Przed chwilą się z nim pożegnałam a on znowu przylazł.

-Co tu robisz?-pytam wkurzona

-Przedstawisz nas sobie?-słyszę Nicka

-Jasne.-odpowiadam z wymuszonym uśmiechem- To jest Ashley i jej chłopak Nick.A to Louis.

-To co namyśliłaś się na moją propozycję?

-Jaką?-pytam zdezorientowana

-Ja i kilka osób jedziemy świętować zakończenie roku,może chcielibyście pojechać z nami?-pyta moich przyjaciół.Widzę po ich minach,że rozważają tę propozycję.

Zaczynam dyskretnie kręcić głowa tak aby Louis tego nie zauważył.Ash chce coś powiedzieć ale jestem szybsza.

-Dzięki za propozycję ale mieliśmy ten dzień spędzić razem.-wskazuję na blondynkę i jej chłopaka.

-No właśnie El bo nie wiedziałyśmy że przyjeżdża Nick i chcielibyśmy spędzić trochę czasu razem.Otwieram buzię ze zdziwienia,że tak łatwo przychodzi jej kłamać.Od dawna wiedziałyśmy,że przyjezdża Nick i zaplanowałyśmy jak spędzimy ten dzień.-To może pojedź bez nas a my spotkamy się jutro?-mam ochotę rzucić się na Ash.Gdyby nie tyle osób może i bym to zrobiła.

-Świetnie.To przyjadę po ciebie o 17.

-Nie,nie musisz przyjeżdżać.-całą trójka patrzy na mnie jakbym nie mogła mówić a tu nagle cud,odezwała się.-Ja nie mam nic do powiedzenia?-patrzę na moich przyjaciół-Rozumiem,że chcecie spędzić trochę czasu razem.-patrzę na Louisa-ale to nie zmienia faktu,że nigdzie z tobą nie jadę.

-Nie możesz spędzić takiego dnia sama.

-Czyżby?No to się przekonamy.-mówię i odchodzę od nich.

Kiedy wracam do domu przebieram się w wygodne ciuchy i patrzę na zegarek.13.46.Kochana pani dyrektor i jej długie przemówienia.Ta,nie będę za nimi tęsknić.

Włączam muzykę i próbuję ugotować jakieś danie z książki kucharskiej.Kiedy kończę i próbuję je zjeść,potrawa nie nadaje się do niczego wiec robię naleśniki.Włączam telewizor i oglądam jakiś program.

Kiedy film się kończy słyszę pukanie.Otwieram drzwi i widzę w nich Louisa z białą różą.Próbuję zamknąć drzwi ale chłopak w ostatniej chwili zatrzymuje je butem i wchodzi do środka.

-Nie wiesz,że to nie ładnie zamykać innym drzwi przed nosem?


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz