Rozdział 21

238 18 2
                                    

    Następnego dnia budzę się o 12.No to sobie pospałam.

   Zerkam na telefon i przeraża mnie ilość nieodebranych połączeń.Jak można zadzwonić tyle razy,w ciągu kilku godzin do jednej osoby?Od razu oddzwaniam do Ashley,która jest pewnie nieźle wściekła.

-No proszę,kto raczył zadzwonić.-mimowolnie przewracam oczami.Spodziewałam się takiego miłego przywitania.-Wiesz od której próbuję się do ciebie dodzwonić?Od 8!Już myślałam,że nie żyjesz!

-Nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie.Gdybyś położyła się o piątej rano spać...

-Czekaj,czekaj.O jakiej piątej?

-Tak to,że mnie wystawiłaś i musiałam iść z Louisem.

-Naprawdę z nim poszłaś?Jeny to super!Co robiliście?Albo nie,nie mów.Opowiesz mi jak przyjdziesz.A skoro o tym mowa,o której będziesz?

-Daj mi godzinę.

-Ok,czekam.A jak będziesz do mnie kupi mi lakier do włosów.Do zobaczenia!-kończy rozmowę a ja idę się szykować.Błyskawicznie zjadam śniadanie,zmieniam ubranie i pakuję do torby najpotrzebniejsze rzeczy po czym wychodzę z domu.Po drodze zachodzę do sklepu i kupuję Ashley lakier,o który mnie poprosiła.

      Gdy dochodzę do jej domu,pukam w drzwi i czekam.Po chwili otwierają się i widzę w nich panią Benson.Witamy się po czym idę do pokoju mojej przyjaciółki.To co widzę najlepiej opisuje słowo:"chaos".Na łóżku leżą różne gazety pootwierane na stronach dotyczących makijażu i fryzur. Obok na biurku są porozkładane kosmetyki a na podłodze walają się buty i torebki.

-Wow.-mój głos powoduje,że Ashley odwraca głowę od ekranu laptopa,na którym oglądała filmik z YT i patrzy na mnie smutnym wzrokiem.

-Ogarnęłam przed twoim przyjściem.-macha lekceważąco ręką i wraca do oglądania.

-Właśnie widzę.-przechodzę do nie przez to pobojowisko i podaję jej lakier.

-To ten?Błagam,powiedz,że tak.

-Nie ale może być.-oddycham z ulgą gdy ona odwraca się do lusterka i próbuje namalować sobie kreskę.-Znowu nie tak!

-Jak doszło do tego,że twój pokój wygląda...no tak jak wygląda?

-Bez przesady.Próbuję zrobić makijaż w stylu Kim Kardashian ale mi nie wychodzi.Jak skończę to zajmę się tobą.

-Tylko niech to będzie dzisiaj.

-Lepiej mi podziękuj i opowiedz o swojej randce.

-To nie była randka.

-Jasne.

-Trudno jest nazwać randką,spotkanie 10 osób,które włamują się do kina,na lodowisko...

-Czekaj!Jakie 10 osób?Jakie lodowisko?-przerywa malowanie i patrzy na mnie zdiwiona a ja wszystko jej opowiadam.

  -A ty co robiłaś?-pytam kiedy kończę swoje opowiadanie.

-Poszliśmy na kolację a potem do mnie.Rodzice niby go znają ale nie chcieli się zgodzić abym pojechał z nim na wakacjie.I wiesz co?Zmienili zdanie.

-To świetnie.-cieszę się razem z nią bo wiem jak jej na tym zależało.

Kiedy Ashley wreszcie kończy się malować,pomaga mi.Po godzinie jesteśmy gotowe.Ash założyła czarną sukienkę na ramiączka i spięła włosy w luźnego koka.Ja założyłam zwiewną białą sukienkę i pokręciłam włosy.

     Schodzimy do holu i czekamy na Nicka,który ma po nas przyjechać.

-Właściwie to dlaczego Kate robi tą imprezę dzisiaj?Przecież wczoraj było zakończenie roku,był bal maturalny i impreza z przed dwóch tygodni?

   Tak Kate ta wredna jędza,która niestety robi świetne imprezy.Pomimo tego,że wymyśliła dwie zasady.1.Musisz przyjść z kimś.Chłopak,dziewczyna.Przyjaciółka się nie liczy.2.Musisz wyglądać jakby to było wydarzenie roku.

-Bo to Kate.Nie wyrobiła się z przygotowaniami.Czytaj jej krawcowa się nie wyrobiła.-wychodzimy z jej domu w tej samej chwili gdy podjeżdża Nick.Wsiadamy do samochodu i jedziemy na imprezę.

   Po krótkiej drodze znajdujemy się pod domem Kate.Podchodzimy do drzwi przy których stoi napakowany ochroniarz i podajemy mu zaproszenia.Sprawdza kartki i wpuszcza nas do środka.Przechodzimy przez hol i kierujemy się w stronę salonu gdy zatrzymuje nas gospodyni imprezy.Ubrana jest w różową sukienkę,w której wygląda jak lalka Barbie.Brakuje jej tylko Kena i białego pudelka.

-Alison i Elle.

-Ashley i Eleanor.-poprawia ją moja przyjaciółka ale Kate udaje,że nic nie słyszy.

-Fajnie,że przyszłyście.Bawcie się dobrze.-mówi po czym odchodzi do swoich przyjaciółeczek.Po chwili dołącza do nas Nick,który parkował samochód i idziemy do baru.

-Dla mnie piwo.A dla was?

-Jakiś drink.-po chwili barman stawia przed nami zamówione napoje.Upijam dosłownie łyk bo Ashley łapie mnie za rękę.

-Kocham tą piosenkę.Musimy zatańczyć.

-Ja spapsuję.-blondyn podnosi alkohol i upija łyk.

-Jak chcesz.-moja przyajciółka dosłownie pędzi na parkiet i przeciska się bliżej DJ'a.Gdy wreszcie się zatrzymujemy,zaczynamy tańczyć w rytm music

Kiedy piosenka się kończy,czuję jak ktoś kładzie swoją rękę na mojej talii a drugą zakrywa mi usta.


Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz