Rozdział 3

299 23 1
                                    

   Moje serce zaczyna bić szybciej.–Wiesz, że ten rok był dla mnie wyjątkowo trudny i pewnie gdyby nie twoja pomoc to nie dał bym rady.Naprawdę,chyba nie ma sposobu żebym mógł ci się odwdzięczyć.

-Przestań nie ma o czym...-chłopak jednak nie pozwala mi dokończyć.

-Skoro to nasz ostatni rok razem to pozwól,że wykorzystam cię ten ostatni raz.-na te słowa uśmiecham się i pytam:

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Zastanawiam się czy nie masz ochoty pójść ze mną...-Historyczna chwila Alex Lerman chce zaprosić mnie na imprezę.I już prawie to robi gdy ktoś mu przeszkadza.Louis staje obok mnie i obejmuje mnie ramieniem.Mina Akex'a z radosnej zmienia się na wkurzoną.Kiedy pojawia się obok, ciężko wzdycham i próbuję ukryć to jak bardzo jestem wkurzona.

-Cześć, o czym tu tak gadacie?-pyta Lou a ja w tym czasie próbuję pozbyć się jego ramienia.Niestety bez skutecznie.

-O czymś co nie dotyczy ciebie.-odpowiada chłodno Alex.

-Czyżby?A mi się wydawało,że tak.Chciałeś zaprosić Eleanor na imprezę.-pyta a właściwie bardziej stwierdza.-Mam rację? No jasne,że mam.Przykro mi ale trzeba było się pospieszyć bo ona już z kimś idzie.-mówi a na jego twarzy pojawia się cwany uśmieszek.

-Co?-pytam zdezorientowana.

-Och El kochana.Nie udawaj,z kim mogłabyś iść jak nie ze mną?-zwraca się do mnie Louis.-Jak mogłabyś nie pójść na tak ważną imprezę ze swoim chłopakiem.-kiedy to mówi moje oczy powiększają się.-Nie pamiętasz jak zapytałem się cię o chodzenie a ty byłaś taka szczęśliwa...

-Zamknij się.-przerywam mu.Po czym odwracam się do Alex'a.-To nie...

-Spoko nie musisz się tłumaczyć.-mówi po czym zerka najpierw na mnie a potem na Louisa.-W takim razie przepraszam.Nie wiedziałem ,że jesteście razem.-po jego minie mogę dostrzec,że czuje się niekomfortowo w tej sytuacji.(Nie on jedyny)-No to na razie.-mówi jeszcze i odchodzi.

-Wielkie dzięki.-mówię wkurzona do Louisa i nareszcie pozbywam się jego ręki.Po czym na niego patrzę i pytam:-Zadowolony jesteś?

-Bardzo.Idę na imprezę z najładniejszą dziewczyną w szkole.

-Rozumiem,że to zaproszenie.Ale dzięki nie skorzystam.

-To nie jest zaproszenie a bardziej powiadomienie.

-Nie zamierzam nigdzie z tobą iść.

-Zamierzasz iść sama?To będzie obciach. - już mam powiedzieć,że ktoś mnie zaprosi albo wyjaśnię ta sytuację z Alex'em ale chłopak jest szybszy-Powiem wszystkim,że idziesz ze mną.Nikt nie odważy się ciebie zaprosić.-po tych słowach próbuję zrobić obojętną minę.

-A to niby dlaczego?

-Bo wiedzą,że za mną się nie zadziera.

-Jesteś idiotą.-mówię tylko.I zmierzam w kierunku wyjścia z placu szkolnego.Kiedy odchodzę Louis krzyczy za mną:

-Pa kochanie.-nie zwracam uwagi na jego słowa i idę do domu.Kiedy wchodzę do środka czuję odór alkoholu pomieszany z wonią papierosów.Patrzę na „gabinet"ojca,w którym dawniej załatwiał biznesowe sprawy a,w którym aktualnie odbywają się karciane rozrywki.Otwieram pokój i to co tam widzę jest jeszcze gorsze niż w kuchni i salonie.

   Wszędzie stoi pełno puszek i butelek i talerzy.Na całej podłodze walają się niedopałki i karty oraz jakieś żetony.Próbuje się pocieszyć myślą "zawsze mogło być gorzej".Prawda?Otwieram okno i wychodzę z pokoju.W salonie na kanapie śpi tata.Nie budzę go.Po prostu biorę koc i go przykrywam.Odkładam torbę do swojego pokoju i w drodze do kuchni zaglądam jeszcze do łazienki aby wziąć najpotrzebniejsze detergenty.Otwieram okna w całym domu a z „biura" zabieram wszystko co nie powinno tam być.Staram się zachowywać jak najciszej aby nie obudzić ojca.Kiedy dom zostaje doprowadzony do normalnego stanu biorę się za zmywanie. Zostaje mi ostatnia szklanka.Na moje nieszczęście upada.

Salvation *L.T*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz