^Łukasz^
Dzisiaj byłem u Alana, by pomóc mu w nauce chemii. Nigdy wcześniej nie widziałem, by ktoś aż tak bardzo nie znał podstaw. Rozumiem może i sole to nie jest najłatwiejszy dział, no ale chyba powinien wiedzieć jak się bilansuje, albo co to jest związek chemiczny.
Kiedy próbowałem wyjaśnić co to są substraty i produkty złapałem go za rękę i za pomocą jego palca wskazałem substraty. I w tedy nie wiem dlaczego rozluźniłem uścisk. On zrobił to samo. Spojrzałem się na niego. Alan przez cały czas wpatrywał się w nasze dłonie. I przypomniał mi się Błażej. Szatyn był do niego taki podobny. Zacisnąłem swoje palce na jego dłoni.
Ten dotyk. Wszystkie wspomnienia wróciły.
Po kilku sekundach zabrał swoją dłoń. Wtedy otrząsnąłem się z fali wspomnień i próbowałem wrócić do rzeczywistości, ale nie mogłem. Nie mogłem się skupić. W głowie miałem tylko Błażeja i ciepłą skórę Alana. On też był myślami zupełnie gdzie indziej.
Po pół godzinie stwierdziliśmy, że dzisiaj nie ma sensu się już uczyć, więc udałem się do domu.
CZYTASZ
On i jego szczęście
Lãng mạnKażdy ma prawo do szczęścia. On chyba też. Poznaj historię chłopaka opisującego swój ostatni rok w liceum w dzienniku. Przekartkuj jego notatki i dowiedz się jaki naprawdę był. ©pojoasiarno 2015-2017