Wpis 169

428 62 20
                                    

^Alan^

Około czternastej miałem wyjść z Samem do knajpy. Pora na siedzenie w barze taka sobie, ale nie sądziłem, że będziemy tam siedzieć godzinkę. A przynajmniej miałem nadzieję, że spędzimy tam czas przynajmniej do dziewiątej.

Założyłem jakieś jeansy i koszulkę. Stwierdziłem, że nie ma się co stroić. W końcu to nie randka.

Założyłem jeszcze buty oraz kurtkę i wyszedłem z mieszkania. Parę minut wcześniej jasny brunet wysłał mi SMS'em adres lokalu, więc udałem się w tamtą stronę. Znalazłem się pod budynkiem w jakieś dwadzieścia minut. Usiadłem przy jednym ze stolików i czekałem. Zamówiłem sobie przy okazji piwo.

Sam pojawił się po dziesięciu minutach.

- Hej! Sorry za spóźnienie. Długo czekałeś? - zapytał się, siadając obok i odkładając jakąś torbę obok krzesła.

- Nie, chwilkę...

- Miałem być wcześniej, ale byłem na siłowni i jakoś tak nie mierzyłem czasu - zaśmiał się.

- Serio nie ma sprawy.

Sam zamówił sobie piwo, po czym zaczęliśmy prawdziwą rozmowę. Zaczęliśmy opowiadać o sobie. Dowiedziałem się, że Sam był na studiach w Japonii, ale z nich zrezygnował, ponieważ chciał wrócić do rodzinnego kraju. Teraz studiuje na wydziale informatycznym jakieś programowanie czy coś takiego. Jego rodzina jest z małej miejscowości nad morzem.

Ja opowiedziałem mu trochę o sobie. Gdzie się uczę, jak wygląda sytuacja w domu. Ale ta rozmowa była bardzo luźna. Podobało mi się to, że cokolwiek bym mu nie mówił, przyjmował to z taką łatwością. Oczywiście czasem zagłębiał się w jakiś temat, który go interesował, ale nie oceniał, przynajmniej takie robił wrażenie.

- Serio nic nie robisz w ferie, oprócz uczestniczenia w rozprawie o alimenty? - zapytał, chyba po czwartym kuflu piwa.

- Nie. Znaczy się miałem jechać z takim Łukaszem, ale zerwaliśmy i cóż...

Dopiero po chwili zorientowałem się, co powiedziałem. Zaległem usta dłonią, ale chłopak naprzeciw mnie wydawał się niewzruszony. Jakby to kim jestem nic nie znaczyło.

- Aaa... Rozumiem. Jak ja zerwałem z moim chłopakiem musiałem mu zapłacić za bilet powrotny do Japonii - zaśmiał się, a ja myślałem, że oczy zaraz wyjdą mi z orbit. Nie wiem co mnie bardziej zdziwiło. To, że Sam też był gejem, czy to, że chodził z Azjatą.

Rozmawialiśmy sobie jescze przez dobre kilka godzin. Wykpiliśmy chyba po osiem kufli piwa i po dziesięć szotów. Wróciliśmy do bloku tak narąbani, że nie pamiętam nawet jak wchodziłem po schodach.


*Wpis edytowany.

On i jego szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz