Wpis 155

449 57 8
                                    

^Alan^

Całą wczorajszą noc myślałem nad tym, co mogłem zrobić Łukaszowi, że tak się na mnie zeźlił. No, bo przecież nawet go pocałowałem, wcześniej mówiąc, że nie dam rady. No o co może mu chodzić?!

Poszedłem do szkoły, a tam znowu Łukasz mnie olewał. Po szkole myślałem, że znajdę go w domku w lesie, ale tam też go nie było. Nigdzie. Nie wiedziałem już, gdzie go szukać.

Musiałem iść do pracy. Tam przez cały czas chcieli ze mną poflirtować i inne takie, ale ja nie miałem ochoty. Nawet rozmawiać z Alanem i Michałem nie chciałem. Byłem tak straszliwie przygnębiony, że zbiłem kilka kieliszków. Alan nie miał mi tego za złe. Dziękowałem mu za to. Nawet puścił mnie wcześniej do domu, bo widział jak się czuję.

W domu spędziłem jakieś kilka godzin na oglądaniu bezsensownych seriali, które tak bardzo uwielbia Łukasz. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. 

Mickey do mnie pisał. Opowiedziałem mu o sytuacji, ale też nie miał pomysłu, co się wydarzyło. Cieszę się, że mu się układa z Braianem. Zasłużył sobie. Tyle miał problemów z tym całym Ian'em. Naprawdę ma szczęście, że spotkał niebieskowłosego. 

Sara również ze mną rozmawiała. Wolałem się z nią spotkać, ale nie miała dzisiaj czasu, bo jej kuzyn miał jakąś rodzinną kolację i sama chciała odwiedzić swoją babcię, do której jechali. Podobno staruszka jest bardzo miłą osobą i z opowieści Sary sam chciałbym ją poznać.

Pojechałem do mojej mamy, nie chcąc być samemu w domu. Spotkałem tam Jagodę i jej chłopaka. Znalazła sobie jakiegoś fagasa z innej szkoły. Nie wierzę, że mama jej na to pozwala. Zaraz na pewno będą z tego dzieci i to nie jedno. 

Chłopak mojej matki znów przez cały czas pytał się o moje zdrowie, jakbym był jego pierworodnym. Tak się podlizywał, że aż głowa mała. Co chwila powtarzał, że gdyby coś się działo to on mnie przyjmie na leczenie za darmo i inne tego typu rzeczy. Lizus... Ale widzę, że mama chyba naprawdę coś do niego czuje. Dlatego nie odzywałem się kiedy proponował mi te wszystkie rzeczy.

Powinienem siedzieć w domu i czekać na Łukasza, albo szukać go wszędzie, gdzie tylko to możliwe, ale ja nie miałem już na nic siły. Tego dnia wypaliłem z pięć papierosów, albo i więcej. Wiem, że nie powinienem, ale to takie odstresowujące. 


*Wpis edytowany




On i jego szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz