Wpis 112

762 89 12
                                    

^Alan^

Obudziłem się, trzymając w ramionach Łukasza. Poprzedniego wieczora, chyba przez pół nocy oglądaliśmy jakiejś dziwne filmy. Chyba zaprzestanę z telewizją na rok, po tym co wczoraj widziałem. Nawet nie mam zamiaru i tym tutaj pisać. Pięćdziesiąt twarzy Greya w wersji gejowskiej... Nigdy więcej! Moje oczy nie wytrzymają takich filmów, a już tym bardziej mózg.

Łukasz poruszył się w moich ramionach i ziewnął. Spojrzał się na mnie spod przymkniętych oczu.

- Która godzina? - zapytał, wtulając się we mnie.

- Jest wpół do drugiej.

- To możemy jeszcze pospać - stwierdził.

- Nie, nie możemy. Musimy pomóc twojej mamie przygotować wszystko na jutro. Jakbyś zapomniał, to jutro jest gwiazdka - oznajmiłem i wygrzebałem się spod kołdry.

- No proszę cię! - wyjęczał w poduszkę.

- Nie! Koniec tego dobrego! Wyłaź z łóżka - wyrwałem kołdrę, którą trzymał.

- Jesteś gorszy niż moja matka - oznajmił i przytulił poduszkę.

- Pewnie dlatego twoja mama mnie lubi - pokazałem mu język, po czym zabrałem poduszki.

- Ja nigdzie nie idę!

- Jak chcesz... Jakby co będę pod prysznicem...

- To może jednak wstanę - pojawił się obok mnie.

- Nie myśl sobie, że coś zdziałasz. Mam okres - zaśmiałem się.

- Ta... Ale no proszę cię. Skarbie. Ten jeden jedyny raz i już więcej cię nie będę prosić - przysunął się bliżej.

- Faceci! Tylko jedno wam w głowie - westchnąłem i rzuciłem w niego pościel, którą dalej trzymałem w rękach.

- Przypominam ci, że ty też nim jesteś - oznajmił Łukasz, który odrzucił to, co w niego rzuciłem.

- Idę pod prysznic.

- Ja z tobą!

- Wal się! Nie będę się mył z facetem!

- Jesteś nieznośny - rzucił się na łóżko.

- Ale mnie kochasz - krzyknąłem z łazienki.

- Niech ci będzie...

- Ja ciebie też!

Po około dwóch godzinach byliśmy już u Łukasza. Amanda i jego rodzice serdecznie mnie przywitali. Pomogliśmy ustroić dom na jutro. Po wszystkim usiedliśmy z siostrą Łukasza w salonie.

- No chłopaki... To jak tam się układa? - zapytała, mrugając do blondyna.

- Dobrze. A jak ma być? Jest idealnie i nic nie chciałbym zmieniać - powiedział mój chłopak.

- Ty? Noc nie chciałbyś zmieniać? Ty non stop chcesz coś zmieniać - zaśmiałem się z niego.

- Ale nie ciebie - wytknął mi język.

- Słodzisz... Czego ty chcesz? - spojrzałem się na niego krzywo.

- Ja nic... Ewentualnie ciebie, ale tak to nic - zaśmiał się.

Cały wieczór minął nam w miłej atmosferze. Jutro wigilia... Stresuję się, bo nie wiem, czy Łukaszowi spodoba się prezent ode mnie.

On i jego szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz