Wpis 13

1.2K 144 3
                                    

^Alan^

Dzisiaj był test z soli. Super! Ciekawe co z niego dostanę? Na pewno lepiej niż 2 nie będzie. 

Chciałem poprosić Łukasza, by znowu mi pomógł z chemią, ale on na mnie w ogóle nie patrzył. Nawet przesiadł się specjalnie do innej ławki na lekcjach. Czy zrobiłem coś źle? Na razie chcę przecież go poznać, a nie stłamsić. 

Na jednej z przerw szlajałem się bezsensownie po korytarzu, kiedy ktoś na mnie wpadł. Spojrzałem się do góry. Łukasz. Jego zielone oczy były wypełnione smutkiem i jakąś dziwną tęsknotą. On schylił głowę i odszedł. Na dłoni poczułem delikatne muśniecie jego palców. Odwróciłem się do tyłu i spojrzałem na niego. To nie był on. Coś się stało, że tak się zachowuje, a ja się za wszelką cenę dowiem dlaczego.

Przez cały dzień próbowałem zagadać. Wysyłałem mu papierowe samoloty, pisałem SMSy, próbowałem zaciągnąć go na dach i nic. Po około piętnastu próbach poddałem się. Jak widać nie było sensu.

W szkole przed wyjściem zaczepiła mnie Sara.

- Co ty taki zmartwiony dzisiaj? - zapytała wtulając się we mnie.

- Lepiej nie wnikaj. A ty co taka szczęśliwa? - zmieniłem temat.

- Bo moja druga połówka po mnie przyjechała -uśmiechnęła się szeroko. - Chcesz ją poznać? - zapytała ze swoimi oczami zbitego szczeniaczka.

- Jeszcze się pytasz? Chcę poznać osobę, która sprawia, że moja księżniczka się uśmiecha.

Poszliśmy na parking samochodowy. To znaczy, że Rozalia jest pełnoletnia. Zobaczyłem obok srebrnej Audi rudą dziewczynę z szerokim uśmiechem, która machała w naszą stronę.

Dziewczyny przytuliły się i dyskretnie pocałowały. Czyli to już bardziej rozwinięta relacja.

- A to kto? - zapytała się Rozalia.

- To jest Alan, mój przyjaciel - oznajmiła Sara.

- Cześć - powiedziałem do rudej i wyciągnąłem do niej rękę, którą uścisnęła.

- Hej! - odpowiedziała mi. - To co kochanie jedziemy? - zapytała się Sary, a ta kiwnęła głową.

- To do jutra - powiedziała do mnie szatynka i wsiadła do samochodu rudej.

Kiedy miałem wsiadać na mój motocykl ujrzałem blond chłopaka, który miał wsiadać do autobusu. Najszybciej jak mogłem pobiegłem w stronę Łukasza. Miałem nadzieję, że uda mi się z nim porozmawiać. Kiedy już miałem wyciągnąć go z pojazdu, kiedy drzwi się zamknęły. Przekląłem na głos i uderzyłem pięścią odjeżdżający autobus.


On i jego szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz