Żyły kiedyś dwie kobiety,
Które nie wiedziały o swoim istnieniu.
Pierwszej z nich nie pamiętasz,
Drugą nazywasz swoją mamą.~Autor nieznany
Tak... pięknie słowa.
Wiersze o adopcji są piękne, ciepłe, pełne miłości. Są o tym jak zupełnie obcy ludzie decydują się, żeby dać nieznanej sobie wcześniej osóbce dom, rodzinę, szczęście...
Szkoda, że w rzeczywistości nie wszystko dzieje się tak, jak w takim wierszu. Przykre, szare tu i teraz jest inne. Przynajmniej w moim przypadku.Minął tydzień. Nie przyjmowałam nikogo do pokoju. Prawie nic nie jadłam. Pewnego poranka obudziło mnie ciche stukanie w szybę. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 8:17. Wyjrzałam przez okno. Oskar i Emma rzucali w nie małymi kamyczkami. Od razu wiedziałam , że chcą do mnie wejść.
Nie mogę cały czas siedzieć w zamknięciu, pomyślałam.
Machnęłam ręką dając im sygnał, żeby weszli na górę.- Nie jesteście w szkole? - zapytałam.
- Jesteśmy - Oskar wzruszył ramionami - widzisz nasze hologramy.
- Wybitnie zabawne - przewróciłam oczami.
- Przyszliśmy sprawdzić jak się czujesz - odpowiedział.
- A jak mam się czuć, co?
- Faktycznie, to było głupie pytanie. Nie martw się, dojdziesz do siebie i będziesz żyła tak, jak zawsze - chłopak próbował mnie pocieszać.
- Ale co ty możesz wiedzieć o byciu adoptowanym? - rzuciłam sucho.
- Tak się składa, że dużo.
- Co?- zdziwiła się Em.
- Sam... ja też jestem adoptowany... - powiedział cicho - Dlatego wiem co czujesz i wierz mi, że czułem się tak samo kiedy się dowiedziałem... co prawda to było w innych okolicznościach, jednak tak samo, jak ty czułem się okłamywany przez całe życie.
- O... nie wiedziałam... Przepraszam. - zaczerwieniłam się.
- Spoko. Nikt nie wiedział.
- Hej, Sam, słuchaj mam pomysł! - z euforią w głosie wykrzyknęła Em.
- O co chodzi? - zaciekawił się Oskar.
- Yyyyyy nic... może przyniósłbyś nam jakieś ciastka czy coś...- zaproponowała dziewczyna.
- OK, ale wolałbym zostać przy Sam i z nią pogadać...
- Pogadasz później - Em była już wyraźnie zdenerwowana - idź już.
- Ale czemu?
- Będziemy gadać o babskich sprawach - dorzuciłam nadal nie wiedząc o co chodzi Em.
- OK - wysłał w nasza stronę przenikliwe spojrzenie - W takiej sytuacji usuwam się. Skoczę może po jakieś ciastka albo lepiej kanapki. Sam jest blada. Powinna coś zjeść.
- Fajnie idź, idź.
Blondyn opuścił pokój.
- Czemu go spławiłaś?- zapytałam.
- Bo chciałam z tobą porozmawiać o...- Em Rozejrzała się za drzwiami - o Księdze Cieni.
- Księdze Cieni? O co chodzi?
- Słuchaj, wpadłam na pewien pomysł. Skoro jesteś adoptowana, to wszystko nabiera sensu. Pamiętasz Veronice, te z księgi?
- Tak.
- Tak się zastanawiałam i myślę, że ona mogła być twoją pra pra pra pra pra pra pra pra pra - wzięła wdech - pra pra babcią.
- Myślisz?
- Ja nie myślę, ja jestem tego pewna.
- Zaraz, czyli ja mogę być księżniczką, czy co tam mają w tamtym świecie?
- W twoim świecie. Ale tak, na to wygląda.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Wyobraziłam to sobie: Samanta - Królowa czarownic... czy jakoś tak. Całkiem dumnie to brzmi. Ale z drugiej strony... czy ja w ogóle do tego pasuje?
- Musze dowiedzieć się czegoś o mojej prawdziwej rodzinie. Może to był tylko przypadek? Rzeczywiście, Veronica jest do mnie podobna i to bardzo, ale to może być zwykły zbieg okoliczności.
- Może tak, a może nie. Nie dowiemy się, dopuki tego nie sprawdzimy - odpowiedziała wesoło.
- Pomożesz mi Em?
- Jasne, że ci pomogę!
- W czym? - do pokoju wszedł Oskar z tacą kanapek.
- W... przygotowaniu się do szkoły, bo jutro już idę - skłamałam, wiem, ale co miałam powiedzieć? Em pomoże mi w odnalezieniu mojej prawdziwej rodziny, która składa się z czrodziejów bo podejrzewam, że jestem księżniczką? Tak, wiem, że to bez sensu, a Oskar uznałby mnie za wariatkę. Musze zachować tajemnicę.
**************************
Gwiazdkujcie i komentujcie
Miłego dnia, albo nocy :)
CZYTASZ
Z pozoru normalna ✔
FantasySamanta Mejson to z pozoru normalna dziewczyna, jednak ostatnie wydarzenia mocno nią wstrząsnęły. Śmierć ojca i przeprowadzka wydobyły z niej emocje , których jeszcze nigdy wcześniej nie miała. Pod wpływem tego Sam odkrywa swoje nowe zdolności. Do...