35. Urodziny

1.5K 184 9
                                    

Gdy się ocknęłam, razem z Emmą i ośmioma innymi dziewczynami, w wieku na oko od piętnastu, do dwódziestu paru lat, znajdowałyśmy się w ciemnym, śmierdzącym stęchlizną pomieszczeniu. Tylko przy suficie znajdowało się małe okienko z kratami.
Sądząc po kolorze promieni słonecznych, które wpadły do naszego więzienia, wywnioskowałam, że był to wschód, lub zachód słońca. Odczekawszy kilka chwil, stwierdziłem, że właśnie rozpoczął się nowy dzień.

Rozejrzałam się dookoła. Na dziesięć osób znajdujących się w pomieszczeniu, trzy jeszcze spały. W tym Emma.

Nagle poczułam okropny, przeszywający ból głowy. No tak! Wszystko zaczęło powoli wracać. Przypomniałam sobie wioskę, niebieskooką dziewczynkę i porwania. Dodałam dwa do dwóch i oczywistym się stało, że również staliśmy się ofiarami zdarzeń z wioski. Ale zaraz... gdzie Oskar?
Nie było czasu się zastanowić, ponieważ już po chwili, ciężkie, stare, żelazne drzwi naszej celi otworzyły się, równocześnie wytwarzając okropny hałas, przez co głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej.
W drzwiach ukazał się młody mężczyzna. Miał na sobie, cóż by innego, jak czarną pelerynę (wydaje mi się, że tutaj, to jakiś rodzaj munduru). Rozejrzał się i szrpnął pierwszą lepszą dziewczynę. Następnie skinieniem ręki kazał dwojgu innym - wcześniej przeze mnie nie zauważonym - mężczyznom zabrać ją na jakieś badania.
Rozległy się krzyki i lamentowanie pozostałych dziewcząt, które nie chciały oddać swojej przyjaciółki. W rezultacie, za karę otrzymały po razie z bicza i już się uspokoiły. Drzwi zamknęły się z wielkim hukiem, na co zauważyłam, że Emi zaczęła powoli się wybudzać.

***

Siedzimy tu już... w sumie to nie wiem jak długo. W każdym razie, w celi zostało nas już tylko cztery. Ja, Emma, elfka Quirina i czarownica Sofia. Drzwi po raz kolejny się otworzyły. Tym razem na "badanie", z którego nikt nie wrócił poszła Sofia.
- Ciekawe na czym to polega... - zaczęłam.
- Wkrótce się przekonamy. - sucho i bez wyrazu odezwała się Quirina.

Zimna podłoga zaczęła dawać o sobie znać. Plecy i głowa bolały okropnie, a najgorsze było to, że nie byłyśmy w stanie zmienić pozycji, z powodu przykucia w talii do ściany.

Patrzyłam, jak dziewczęta znikają jedna po drugiej. Widziałam, że niektóre z nich na prawdę mocno się przyjaźniły. Nie mogłam sobie wyobrazić straty moich przyjaciół. Chociaż w sumie, to Oskara już straciłam. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajduje i czy w ogóle jeszcze żyje. Moje myśli skupiły się na Em. Na Emmie Willson, którą poznałam przez przypadek, podczas ewakuacji. Emmie Willson, dzięki której odkryłam kim jestem. Emmie Willson, która zawsze była dla mnie wsparciem. Emmie Willson, która zawsze pragnęła być czarownicą, jak jej pra babcia i po części mama. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak wypowiedziałam moje pierwsze zaklęcie... Chwila! Przecież marzenie Emi może się spełnić! Przecież DZIŚ jej piętnaste urodziny!
Cóż... pozazdrościć okoliczności ich spędzania, no ale co zrobić?

Drzwi znów narobiły hałasu. Teraz zostałyśmy tylko ja i Em. Dobrze wiedziałam, że przy następnym otwieraniu drzwi zostaniemy rozdzielone, kto wie, czy nie na zawsze.
- Przepraszam. - wyszeptałam.
- Za co?
- Przepraszam, że w taki sposób spędzasz swoje piętnaste urodziny.
- Sam, przecież to nie twoja wina. A tak w ogóle, to dzięki, że pamiętałaś. - uśmiechnęła się, jednak widziałam, że był to uśmiech w osiemdziesięciu procentach wypełniony bólem.
- Jak mogłabym zapomnieć? - odwzajemniłam uśmiech, który tak właściwie, wyglądał identycznie - Em?
- Tak?
- Jeśli chcesz, możemy spróbować z...
- Nie. Narazie nie chcę. Jeżeli nie jestem czarownicą, to mnie za bardzo przytłoczy, a jeśli jestem, to nie chcę się tym cieszyć przez kilka minut i zaraz to stracić.
- Jak wolisz.

Chwila w milczeniu i... żelazne drzwi się otwierają, a kolejnym celem, jestem ja.































***************************

I oto i rozdział!
Mam nadzieje, że się podobał.
Mam 1 ważną informację:

Otóż tak, chciałam zobaczyć, czy staniecie w mojej obronie na tego typu komentarze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Otóż tak, chciałam zobaczyć, czy staniecie w mojej obronie na tego typu komentarze.
Jest mi niezmiernie miło, ponieważ faktycznie sporo osób wstawiło się za mną.
Dziękuję 😙
W rzeczywistości komentarz został napisany przez mojego kolegę, który tak właściwie podsunął mi ten pomysł.

Mam nadzieje, że się nie gniewacie i jeszcze raz ogroooomnie wam dziękuję!

Obiecuję, że już takich testów nie będzie.

Z pozoru normalna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz