- Co? - nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. - Czyli, że, to mój wujek?
- Tak, Wasza Wysokość. Zdradził własnego brata i zawarł przymierze z Margoo.
- Kto to Margoo?
- Wasza Wysokość rzeczywiście nic nie wie. Margoo to najgorsza, najpodlejsza i najpotężniejsza ze wszystkich wiedźm. Jest królową ciemności i już od piętnastu lat jej wojska terroryzują Difseid. Każdy, kto jej się sprzeciwi zostaje skazany na śmierć w potwornych męczarniach. Dlatego ja się ukrywam i nie ufam nikomu.
- Ale jak to? Gdyby ona faktycznie tak strasznie znencała się nad Difseidem, to jestem pewna, że nie byłoby tu tak pięknie i kolorowo. Tak beztrosko.
- A byłaś już w wiosce o Pani?
- Nie, nie byłam.
- No właśnienie. Po lesie, mogą co najwyżej od czasu do czasu chodzić szpiedzy Margoo, ale prawdziwe piekło, dzieje się w miejscach zamieszkałych przez magicznych.
- To straszne.
- Prawda, ale na szczęście przybyła nasza królowa i słowa przepowiedni wreszcie się wypełnią.
- Jak to? Czyli ty znasz słowa przepowiedni? - byłam bardzo zdziwiona. Emma przecież powiedziała, że nikt oprócz rodziny królewskiej nie zna treści zwoju.
- Tak... Dawno temu, król był zakłopotany. Nie wiedział co dokładnie oznaczają słowa wyroczni i poprosił mnie o pomoc. Tak się dowiedziałem. Wasza Wysokość, nawet nie wiesz jak się cieszę. Już niedługo Difseid zostanie wyzwolony, spod tyranii Margoo. A wszystko dzięki tobie.Flin znów padł mi do stup, ja natomiast stałam z grymasem na twarzy. Liczyłam na to, że jednak nie będę musiała pokonywać jakiegoś zła. Aczkolwiek widziałam, że ten hopgoblin na mnie liczy. Z resztą nie tylko on. Gdyby inni ludzie... to znaczy, magiczni wiedzieli o moim przybyciu, nie ważne, czy znają przepowiednie, czy nie wierzyli by, że uda mi się im pomóc i raz na zawsze pozbyć się Margoo i jej zwolenników. To z pewnością nie będzie łatwe, ale postaram się jak tylko mogę i... a z resztą. Kogo ja oszukuję? W życiu nie uda się mnie samej pokonać kogoś, kto jest niepokonany od kilkunastu, kilkudziesięciu albo nawet kilkuset - bo w sumie to nie wiem ile ona ma lat.
- Mogę coś dla ciebie zrobić, Pani? - z zadumy wyrwał mnie głos hopgoblina.
- Nie. Wydaje mi się, że... chociaż tak. Dobrze znasz ten las?
- Jak własną kieszeń.
- Więc proszę, możesz mi pomóc wrócić do przyjaciół? Zgubiłam się.
- Czarownica się zgubiła? Przecież Wasza Wysokość może się teleportować dosłownie wszędzie.
- Ale... ja nie wiem, jak?Co za wstyd. Po tym, jak Flin za wszelką cenę próbował się nie zaśmiać wywnioskowałam, że to wręcz nie przystoi, żeby czarownica, a już zwłaszcza księżniczka nie potrafiła się teleportować.
- Kiedy to bardzo proste Pani. Musisz tylko pomyśleć o tym, gdzie chcesz się znaleźć i już.
- Ale właśnie w tym problem, że nie wiem, gdzie chcę się znaleźć... chwila, a czy to działa, jak pomyślę z kim chcę się znaleźć?
- Tak.Wtedy już wiedziałam, co robić. Wyobraziłam sobie moich przyjaciół. Skupiłam się na nich, a już po chwili PUFF i jestem przy ognisku.
Co zobaczyłam?
Oskar i Emma... przytulali się. Nie, nie wmówicie mi, że "to nie tak jak myślisz". Doskonale wiedziałam, co widziałam. Coś aż zabolało mnie w sercu na ten widok. Moja najlepsza, jedyna przyjaciółka i... Oskar. Chciało mi się płakać.(Oczami Oskara)
Siedzieliśmy z Emmą przy ognisku. Już nie musiałem przed nią niczego ukrywać, więc swobodnie sobie trenowałem z małymi kulami ognia. Co jakiś czas wrzucałem je do ogniska, ono wtedy się powiększało, ale cały czas panowałem nad sytuacją.
- Powiesz jej wreszcie? - ciszę przerwała Emma siedząca pod drzewem i bezmyślnie rysująca coś patykiem po ziemi.
- Nie mam wyjścia. Muszę.
- Kiedy zamierzesz to zrobić? - Em nie odrywała wzroku od swojej pracy.
- Myślałem o dzisiejszym dniu, ale widzę, że Sam ma humorki i wolę nie ryzykować.
- Rób jak chcesz, ale już mówiłam, jeśli ty jej nie powiesz, zrobię to ja. - podniosła wzrok i spojrzała na mnie pocieszenie się uśmiechając - Ej, będzie dobrze. Chodź tu. - powiedziała, przysunęła się i przytuliła w stylu "wszystko jakoś się ułoży".W dokładnie tamtej chwili obok nas pojawiła się Sam. Po jej wzroku łatwo było wywnioskować, co sobie pomyślała. Muszę przyznać, że czułem się bardzo niezręcznie, przypuszczam, że Em tak samo.
- Hej, Sam, to nie tak, jak myślisz my tylko...
- Tylko co?! Tylko się przytulacie, jak mnie nie ma?
- Sam... nie. Ja, ja ci to wszystko wytłumaczę. - spojrzałem na Sam, a potem na Em, która zrozumiała, że chcę wreszcie powiedzieć Sam całą prawdę.
- No więc, proszę, wytłumacz mi.
- Sam, posłuchaj, tu chodzi o coś zupełnie innego. Ja nie... to znaczy, ja jestem... powiedzmy, że... . No, nie potrafię się tłumaczyć. - wziąłem głęboki wdech - Ok... to, co teraz usłyszysz może ci się wydać dziwne, ale proszę, nie krzycz i nie denerwuj się ja...(Oczami Sam)
- Sam, posłuchaj, tu chodzi o coś zupełnie innego. Ja nie... to znaczy, ja jestem... powiedzmy, że... . No, nie potrafię się tłumaczyć. Ok... to, co teraz usłyszysz może ci się wydać dziwne, ale proszę, nie krzycz i nie denerwuj się ja...
No szlak mnie jasny trafi! Serio?! W takim momencie ktoś musiał nam przerwać!
- Proszę, proszę, proszę. I kogo my tu mamy? Czyli moi szpiedzy mieli rację... Wasza Wysokość...
Ten ktoś był mężczyzną w wieku około dwudziestu pięciu lat, jednak długa, czarna peleryna z kapturem nałożonym na głowę nieco go postarzała. Stał na dwu metrowej skale, położonej mniej więcej dziesięć metrów od nas. W ręku trzymał pochodnie.
- Moja Pani, będzie bardzo zadowolona z takiej zdobyczy... Na nich! - gdy to powiedział zza skały wybiegło trzech minotaurów.
Nogi zrobiły się jak z waty. Boże, co robić?! Stanęłam naprzeciw pierwszego, który biegł w naszą stronę. Szybko wyszeptałam zaklęcie, dzięki któremu poraził go piorun. Minotaur padł kilkadziesiąt centymetrów ode mnie. Zajęłam się pozostałymi.
Nie zauważyłam, gdy pierwszy powalony stwór doszedł do siebie i wstał. Przed oczami mignął mi jego ogromny młot. Już byłam przygotowana na to, że oberwę, gdy z lewej strony w minotaura trafiła spora kula ognia, która mnie uratowała i zabiła potwora.
Spojrzałam w stronę, z krórej pojawiła się pomoc.
Oskar stał z wysuniętą do przodu prawą ręką. Zaraz... Oskar?***************************
Hejo miśki!
Podobało się? Mam nadzieję że tak! 😊
To był mój jak do tej pory najdłuższy rozdział (977 słów bez notki).
Zostawcie po sobie gwiazdeczkę i komentarz, albowiem to mnie motywuje.Do następnego mordki 😘
CZYTASZ
Z pozoru normalna ✔
FantasySamanta Mejson to z pozoru normalna dziewczyna, jednak ostatnie wydarzenia mocno nią wstrząsnęły. Śmierć ojca i przeprowadzka wydobyły z niej emocje , których jeszcze nigdy wcześniej nie miała. Pod wpływem tego Sam odkrywa swoje nowe zdolności. Do...