33. Bitwa cz. 2

1.6K 204 9
                                    

Spojrzałam w stronę, z krórej pojawiła się pomoc.
Oskar stał z wysuniętą do przodu prawą ręką. Zaraz... Oskar?
Pobiegłam do niego i zapytałam:
- Powiesz mi, o co tu chodzi?
- Jasne, ale może nie, kiedy akurat walczymy o życie?
- A, tak, jasne.

Razem udało nam się zabić pozostałą dwójkę potworów. Ja za pomocą wymyślanych na poczekaniu, o dziwo silnych zaklęciach, Oskar przy użyciu kul ognia, osobiście wytworzonych tornad i latających skał.
Swoją drogą, minotaury, to strasznie silne mendy. Zaklęcie, które zabiłoby kilku dorosłych mężczyzn, je co najwyżej osłabiło. Nie wyobrażam sobie, żeby walczyć z całą armią takich stworzeń.
Kiedy pod naszymi trochę okaleczonymi nogami leżały już trzy martwe ciała tych strasznych potworów, Emma wyszła z ukrycia.
- Hej! A gdzie tamten czarny kapturek? - zawołała.
- Pewnie zwiał. - zziajany odpowiedział chłopak.

Spojrzałam na Oskara przestraszonym, zdziwionym i pytającym wzrokiem. Nie wiedziałam, co mam myśleć.
- Kim ty jesteś? - wykrztusiłam.
On spuścił głowę. Przez chwilę wpatrywał się w swoje buty i ciężko oddychał.
- Kim ty jesteś?! - ponowiłam pytanie.
- Ja... jestem... kironem.
- Że czym przepraszam?
- Kironem. Mam władze nad żywiołami. Jestem jednym z mgicznych, a rada wytypowała mnie, na twojego strażnika.
- Oskar... dlaczego?
- Cóż, to już kwestia genów i...
- Nie o to mi chodzi! Dlaczego to przede mną ukrywałeś? Dlaczego nie powiedziałeś, gdy dowiedziałeś się o mnie? Dlaczego przez cały czas mnie okłamywałeś? Dlaczego ci zaufałam?
- Sam, proszę... posłuchaj, ja...
- Nie Oskarze. Nie tłumacz się. Zejdź mi z oczu. Nie chcę cię znać!
- Mówiłam, że tak będzie. - Emma cicho szepnęła do tego zdrajcy.
- Zaraz, co? Czyli ty o wszystkim wiedziałaś?!
- Ja... tak. Ale od niedawna.
- To nie ma znaczenia! Oboje mnie okłamywaliście! Niech zgadnę, to z tego powodu, te dziwne spojrzenia i wasze nocne wypady?
- Tak. - odpowiedzieli równo.
- Wynoście się! Nie chcę was znać! - wykrzyczałam przez łzy.

Obydwoje posłusznie wycofali się kilkanaście metrów. Wcześniej udało mi się usłyszeć ciche "Musi to sobie przemyśleć, dajmy jej chwilę".

Wciąż nie mogłam uwierzyć, w to, co właśnie miało miejsce. Moja przyjaciółka i pierwszy chłopak, do którego czułam coś więcej, coś dużo więcej, niż zwykła znajomość, okłamywali mnie, zataili przede mną tak ważną informację.

***

Na prawdę tego potrzebowałam. Potrzebowałam wszystko sobie przemyśleć i spróbować zrozumieć. Zajęło mi to trochę czasu. Gdy ochłonęłam, a wszystkie ostatnie wydarzenia poukładały się w mojej głowie, postanowiłam porozmawiać z Oskarem i Emmą, i na spokojnie pozwolić im to wytłumaczyć.

Oni widocznie też czuli się źle, bo znalazłam ich nad rzeką około kilometr od miejsca naszej kłutni.
Siedzieli, tępo wpatrując się w nurt rzeki.
Podeszłam do nich i usiadłam obok Emmy.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej?
- Ja sama wiedziałam od czterech dni...
- Ale to cie nie usprawiedliwia. Jesteś moją przyjaciółką, powinnaś mi mówić o takich rzeczach, a w szczególności o TAKICH.
- Kiedy ja chciałam. Chciałam, ale Oskar powiedział, że sam ci powie, więc odpuściłam.
- Oskar? - zwróciłam się w stronę chłopaka.

On natomiast milczał.

- Nie masz mi nic do powiedzenia?

Wstał i podszedł do mnie, po czym szepnął mi do ucha: "Chodź za mną.".
Nie wiedziałam o co chodzi, ale zdecydowałam się zrobić tak, jak powiedział.

Odeszliśmy niezbyt daleko, ale wystarczająco, by Em nas nie widziała.

- Więc, chcesz mi coś powiedzieć? - zaczęłam.
- Przepraszam. - odezwał się po kilkunastu sekundach. - Przepraszam i... wiem, że byłem idiotą.
- Czemu nie powiedziałeś nic wcześniej?
- Próbowałem, próbowałem i to nie raz. Jednak zawsze coś mi przerwało.
- A jak to się stało, że Emma się dowiedziała?
- To był przypadek. Siedziałem nad jeziorem, a ona zobaczyła, jak używam mocy.
- Nie powinieneś być bardziej ostrożny... strażniku... - ostatnie słowo powiedziałam ze znaczącą, acz subtelną drwiną w głosie.
- Pewnie tak... ja tam od początku nie chciałem tej funkcji, ale moja mama mówi, że to ogromny zaszczyt dla naszego gatunku...
- Zaraz, czyli twoja mama też jest tym...
- Kironem?
- O to, to!
- Tak. Swoją drogą, jaki ten świat jest mały.
- W naszym przypadku bardziej światy. - oboje delikatnie się zaśmialiśmy.
- Wybaczysz mi, Sam? - chwycił mnie za rękę.
- Wybaczę, ale pod jednym warunkiem.
- Co tylko chcesz.
- Przysięgnij mi, że już nigdy niczego nie będziesz przede mną ukrywał, a jeżeli masz jeszcze jakąś tajemnicę, dotyczącą mojej osoby, albo Difseid'u, to lepiej powiedz od razu. Nie chcę kolejnej niespodzianki.
- Przysięgam. - powiedział kładąc rękę na sercu. - i możesz być spokojna. Nie mam już żadnej tajemnicy.

Cóż, wygląda na to, że się pogodziliśmy. Nie zmienia to faktu, że nadal jestem zła na Oskara, ale... już trochę mniej.
Ale czy jestem jeszcze w stanie mu zaufać?
Nie wiem.

Z pozoru normalna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz