2.7

1.6K 170 19
                                    

Nareszcie opis Asha! Trochę długo to trwało, ale w końcu dowiecie się jak wygląda. Chciałabym powiedzieć, że to był zamierzony efekt artystyczny, żeby potrzymać czytelników w niepewności, czy coś, ale tak szczerze... Wstyd się przyznać, ale po prostu o nim zapomniałam... Biedny Ash ;_; 

---------------------------------------------------------------------------------

Tym razem podczas podróży do pałacu Carmi miała zdecydowanie lepszy humor. Wyspała się, zjadła pyszne śniadanie, przeczytała kilka rozdziałów ulubionej książki i spożyła smakowity obiadek. Dzień mijał jej na leniuchowaniu, a list od króla nie przeszkodził jej w niczym ważnym. Wspominała, jak kiedyś młody posłaniec, będący jednocześnie jednym z woźniców, którzy zawozili ją do pałacu, wszedł w samym środku niebezpiecznego eksperymentu. Teraz mogła się śmiać z efektownej zielonej skóry w niebieskie groszki, którą spowodował u niego wybuch magicznej energii, ale wtedy z przerażaniem próbowała wyleczyć jego rany i nie pozwolić chłopakowi umrzeć. Co prawda, wszystko skończyło się dobrze. Zielony kolor z czasem wyblakł, a niebieskich plam już prawie nie było widać, ale dzieciak od tamtej pory nie odważył się wejść do jej domu. I dobrze. Nie musiała się martwić, że znowu wparuje do pokoju w nieodpowiednim momencie i tym razem tego nie przeżyje. Zmarłby przez własną głupotę, ale to ona byłaby sądzona za zabójstwo. Z tymi jakże optymistycznymi myślami zaczęła wspinać się po schodach, które w poprzednim rozdziale przyprawiły jej tylu problemów. Dziś, rześka i wypoczęta, pokonała je w kilka chwil. Zaraz za wrotami czekał na nią Ash.

- Co też dzisiaj spędza Waszej Wysokości sen z powiek?! - wykrzyknęła wesoło, zamiast przywitania.

- Naprawdę oszczędzalibyśmy dużo czasu, gdybyś raczyła czytać, to co ci wysyłam - król zaczął tę samą śpiewkę co zawsze.

W odziedziczonych po Eneidzie, szarych oczach lśniło zrezygnowanie. Jego i tak zazwyczaj poczochrane włosy, tworzące na głowie artystyczny nieład, dzisiaj były w zupełnej rozsypce. Ash był blondynem, tak jak Mirodon, ale jego włosy miały bardziej wyblakły, stalowy odcień. W słońcu niemal srebrny, co w połączeniu z zatroskana miną, zdecydowanie go postarzało. Miał dwadzieścia cztery lata, ale teraz wyglądał jakby przekroczył trzydziestkę. Był przystojnym mężczyzną. Nie zapierającym dech w piersiach, niesamowicie pociągającym Mirodonem, ale również mógł się podobać. Miał może trochę za duży nos i niesymetryczne usta - górna warga była zdecydowanie mniejsza, od dolnej, ale niesamowite, przenikliwe oczy nadawały jego twarzy pewien rodzaj tajemniczości. Wydawało się, że mogą przejrzeć cię na wylot, jednocześnie nie zdradzając żadnej z tajemnic swojego właściciela. Był wysoki i delikatnie umięśniony. Mimo wszystko widać było, że więcej czasu spędza w bibliotece wśród ukochanych książek, niż na treningach ze swoimi rycerzami. Chociaż sprawności fizycznej również nie można było mu zupełnie odmówić.

- Niby kiedy miałabym to robić? Za każdym razem żądasz jak najszybszego przybycia. Nie mam czasu nawet na przeczytanie nagłówka, a co dopiero całego listu - Carmi sarknęła w odpowiedzi.

- Mogłabyś to robić, kiedy siedzisz w powozie.

- Zwariowałeś?! Mam wtedy dużo lepsze rzeczy do roboty.

- Yhm. Obślinianie tapicerki podczas drzemki.

- Wcale się nie ślinię podczas snu! - wybuchła.

Ash uniósł jedną brew, uśmiechając się ironicznie.

- Ale właśnie przyznałaś się do spania, w czasie, w którym powinnaś zapoznawać się z zadaniem, które jesteś zobowiązana wypełnić jako Królewska Czarownica Astrii.

- Ja...! Ty...! Jak śmiesz...!

Ash cieszył się każdą chwilą swojego zwycięstwa. Rzadko się zdarzało, żeby Carmili zabrakło słów. Bardzo się lubili, byli dobrymi przyjaciółmi, ale wybuchowy charakter dziewczyny sprawiał, że ich słowne przepychanki były dla obojga wspaniałą zabawą. Tym razem wygrał król i czerpał z tego ogromną satysfakcję.  


CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz