7.4

883 90 22
                                    


Nie jestem pewna, czy ten fragment jest odpowiedni dla młodszych czytelników... xd

-----------------------------------------------------------------------------------------

Nazajutrz Carmila obudziła się z wielkim bólem głowy. Czuła się koszmarnie. Było jej niedobrze i wszystko ją bolało. Światło wpadające przez szparę w jurcie raziło ją w oczy, nawet kiedy je zamknęła. Spróbowała się podnieść, żeby zasłonić to przeklęte słońce, jednak nie udało się. Zaklęła szpetnie, orientując się, że leży związana na stercie owczych skór. Przez głowę od razu przeszły jej przerażające obrazy. Ktoś dolał jakiegoś specyfiku do wina w obozowisku Skenów. Wszyscy zostali odurzeni i schwytani. Zastawiono na nich pułapkę. Siłą woli zmusiła swój cierpiący umysł do koncentracji, przywołując swoją moc. Gdyby tylko magia pozwoliła na pozbycie się nieprzyjemnych skutków alkoholowych libacji! Niestety spirytus wykazywał wyjątkową odporność na wszelką magię. Udało jej się jednak stworzyć niewielki pulsar medyczny. Za jego pomocą przekonała się, że wczorajszej nocy do jej organizmu nie dostała się żadna podejrzana substancja. Jedynie skeński bimber. Nikt nie dosypał niczego do kufli. Zebrała resztki sił, żeby rozejrzeć się dookoła. Znajdowała się w zwykłej skeńskiej jurcie sypialnej. Obszernym namiocie, którego głównym elementem były skórzane posłania. Nie dochodziły ją żadne niepokojące dźwięki. Wydawało się, że w obozie zaczyna się kolejny zwyczajny dzień. Dlaczego w takim razie była związana? Skóra obok niej się poruszyła. Spod przykrycia wynurzyły się męskie, przeciągające się ramiona. Po chwili wychyliła się też twarz, czy też raczej ziewająca gęba jej najlepszego przyjaciela. Odetchnęła z ulgą, widząc, że nie jest niczym skrępowany. Ash zamruczał coś w półśnie, przekręcił się w jej stronę i przyciągnął ją do siebie. Król był uspokajająco ciepły. Carmila odruchowo wtuliła się w niego. Nie bardzo mogła oddychać, ale mimo to, było jej przyjemnie z twarzą wciśniętą w tors Asha, z jego brodą opierającą się o czubek jej głowy i oplatającymi ją ramionami. Nawet kac przestał jej tak mocno dokuczać. A jednak, nie ważne jak chciała pozostać w tych objęciach, wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Za bardzo bolała ją głowa, żeby zastanawiała się nad tym, jak dziwnie reagowała na swojego przyjaciela. Musiała jednak wyjaśnić, dlaczego u licha była związana.

- Ash? – zachrypiała.

- Tak kochanie? – odpowiedział, nie będąc do końca świadomym co się dzieje.

- Kochanie? – powtórzyła automatycznie Carmila, swoim skacowanym głosem. Co u licha ciężkiego zadziało się wczorajszej nocy? – Jakie kochanie?

- Moje kochanie – dodał, gładząc ją po włosach.

Dlaczego dotyk jego palców był taki przyjemny? Dlaczego zrobiło jej się tak rozkosznie, kiedy nazwał ją swoim kochaniem? Dlaczego chciała, żeby już zawsze tak do niej mówił? Nie teraz. Zastanowi się nad tym później. Teraz nie miała na to ani czasu, ani siły.

- Ash mylisz mnie z kimś – wychrypiała.

- Mylę? – do zaspanego umysłu Asha w końcu zaczęło docierać co się dzieje. Otworzył oczy i w jednej chwili znalazł się metr od niej. – Przepraszam – zmieszany zaczął targać swoje włosy. – Miałem przyjemny sen.

- Właśnie widzę – Carmila niebezpiecznie zmrużyła oczy. Miała dowiedzieć się co działo się poprzedniej nocy. Dlaczego jest związana i czy nic im nie zagraża. Jednak bolesne ukłucie wbiło jej do głowy tylko jedno pytanie. – Kto ci się śnił? – mimo słabego brzmienia jej głos zabarwił się złowieszczymi nutami.

- Umm... - spojrzenie Asha uciekło gdzieś do góry. Nagle wydawał się bardzo pochłonięty oglądaniem skórzanego sufitu jurty. „Ty" przemknęło mu przez myśl, ale nie powiedział tego głośno. – Nikt szczególny. – Zagubienie spojrzenie Asha zjechało powoli na przyjaciółkę. – Och! Powinienem cię rozwiązać – zreflektował się nagle.

- Właśnie – zawarczała na tyle, na ile pozwalał jej stan – Mógłbyś mi wyjaśnić, dlaczego w ogóle jestem związana.

- No... No bo... - Ash zarumienił się, rozwiązując przyjaciółkę.

- Ash!

- Byłaś pijana. A do tego... - mruknął Ash, wracając wspomnieniami do nocnych wydarzeń...

Kiedy Skrom podstępem umieścił ich w jednej jurcie, Carmila rzuciła się na Asha. Jej usta wzięły w posiadanie jego wargi. Całowała go dziko i gwałtownie, przyciągając go jak najbliżej siebie. Jej ręce były wszędzie. Czochrały jego włosy, gładziły policzki, oplatały szyję, drapały po plecach. Czarownica była głodna i spragniona jego dotyku. Oszołomiony Ash odwzajemniał jej pieszczoty. Wreszcie miał ją tak blisko siebie. Nie musiał się powstrzymywać. Całował ją z zachłannością dorównującą jej pasji. Ich języki splotły się w namiętnym tańcu. Ręce Asha wsunęły się pod bluzkę Carmi. Badały delikatną skórę, napawając się jej dotykiem. A jednak... Coś było nie tak... Czy ich pierwszy raz miał odbyć się w ten sposób? Czy mieli uprawiać nic nie znaczący seks pod wpływem alkoholu? By rano, zorientowawszy się, co się stało odwrócić się od siebie? Może i przeszli by nad tym do porządku dziennego, ale rysa na ich przyjaźni pozostałaby już na zawsze. Nieważne jak mocno Ash pragnął teraz ciała Carmili, zdecydowanie mocniej zależało mu na jej samej. A ona nie była świadoma tego co robi. Nie chciał, żeby ich zbliżenie odbyło się w ten sposób. Na szybko w alkoholowym zaćmieniu. Chciał mieć wieczność na budowanie napięcia, delikatne pieszczoty, kiedy będą boleśnie świadomi każdej słodkiej chwili, zanim w końcu połączą się w jedno. Zebrał całą silną wolę i odepchnął ją od siebie. Na niewiele się to zdało. Czarownica ponownie go przyciągnęła. Usiadła mu na kolanach, próbując wymusić następne pocałunki. Rozerwała jego koszulę, aby dostać się do miękkiej skóry i napiętych mięśni jego torsu. Ash złapał ją za nadgarstki, starając się powstrzymać jej wszędobylskie dłonie.

- Carmi... Carmi, przestań...

- Przecież tego chcesz... Czuję to... - wybełkotała, ocierając się o niego w sposób, który wydobył jęk z jego ust.

- Ale ty nie chcesz...

- Przeciwnie... Pragnę cię – złożyła na jego ustach namiętny pocałunek.

Ash poluźnił uścisk, a ona skrzętnie to wykorzystała. Jej dłonie zjechały niżej do jego spodni.

- Nie! – krzyknął nagle, odskakując od niej.

- Tak! – Carmila znowu się przybliżyła.

Nie dawała się uspokoić. Kusiła go i zwodziła, doprowadzając do granicy szaleństwa. Musiał się jakoś obronić...

- Byłaś pijana i... strasznie się rzucałaś – Ash wrócił myślami do rzeczywistości, starając się wytłumaczyć zaistniałą sytuację. – Nie byłem w stanie cię uspokoić, ani pilnować całą noc, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy... Więc związałem cię... Tak na wszelki wypadek, żeby nikomu nic się nie stało.

- Ahaaa... - jęknęła Carmila. Będąc w lepszym stanie od razu zauważyłaby jak idiotyczne jest to wyjaśnienie. Jednak będąc w stanie skrajnego wyczerpania tylko przytaknęła. Nie była w stanie myśleć co jest nie tak z opowieścią Asha. Później się nad tym zastanowi. – Skoro nikt na nas nie napadł, to zorganizuj mi szklankę wody. Strasznie mnie suszy.

- Takie są skutki pijaństwa – odpowiedział złośliwie, ciesząc się, że Carmila nie drąży tematu.

Po czym oczywiście przyniósł jej wodę. Wraz ze specjalnymi anty-kacowymi medykamentami Skenów i pysznym śniadaniem.

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz