6.25

702 79 8
                                    


Zastanawiam się czy zakończyć ten rozdział porządną walką, czy może raczej jakoś na spokojnie? Jak myślicie?

-----------------------------------------------------------------------

- Żadnemu – odpowiedziała Carmila, która nagle zrozumiała, dlaczego ktoś manipulował przy aurze tego miejsca. – Wiesz... Te zakłócenia, które wcześniej wyczułam... Tu nie chodziło o to, żeby zmylić nas. Ktoś zrobił to, żeby żaden więzień nie dał rady uciec, nawet gdyby wydostał się z lochu.

- Mniej więcej o to chodzi – odezwał się nagle jakiś głos za ich plecami.

Podskoczyli zaskoczeni, odwracając się jak najszybciej. Za nimi, na bogato zdobionym, unoszącym się w powietrzu tronie siedziała dość postawna, wystrojona w piękną balową kreację kobieta. Miała około czterdziestu lat, o czym świadczyła sieć drobnych zmarszczek na wciąż urodziwej twarzy, których nie zakrywał mocny makijaż. Na jej utapirowanych włosach spoczywała korona.

- Królowa Sherry! – zakrzyknął Ash, rozpoznając w kobiecie władczynię Elizjum. – Ale co...?! Jak..?! Dlaczego...?!

Spojrzała na niego z kpiącym uśmieszkiem na czerwonych wargach.

- Klątwa snu. Chociaż wydawało mi się, że to już zauważyłeś. Jak? Bardzo prosto. Za pieniądze można kupić wszystko. Dlaczego? Oczywiście dla zemsty. A po cóż innego miałabym robić to wszystko?

- Zemsty? – zapytała Carmila niedowierzająco. – W tym zamku jest blisko tysiąc osób. Jakim cudem każdy z nich zdążył Ci się narazić? Na przykład ja. Przecież my się nigdy nawet nie widziałyśmy!

Królowa przewróciła oczami.

- Wy nic mnie nie obchodzicie. Wszyscy, których chciałam dopaść, znajdują się już w moim lochu. Wszystkich innych możecie budzić. Nie dbam o to. Mogę Wam nawet udostępnić odpowiednie antidotum – machnęła wymanicurowaną ręką iście wielkopańskim gestem.

- Więc po co było wszystkich usypiać? – dopytywał się Ash.

- Miałam się niby zniżyć do tego, żeby ustalać ze służbą kto nocuje w danej komnacie? – prychnęła. – A może jeszcze pytać o kwatery służby? Ta tutaj – wskazała na dziewczynę w środkowej celi z prawej strony – to pokojówka, która rżnęła się z moim pożal się Lottie (1) mężem. Skąd niby miałam wiedzieć, która prycz jest jej? Poza tym, równie dobrze mogła akurat grzać łóżko jakiemuś innemu portfelowi – prychnęła. – Niee... łatwiej było przekląć wszystkich.

- Czyli to wszystko przez zazdrość – stwierdziła Carmila z niesmakiem. – Jakież to sztampowe...

- Oh, uwierz mi, że satysfakcja jaką mam, patrząc jak wiją się w cierpieniu do sztampowych nie należy – królowa uśmiechnęła się okrutnie.

- Ale dlaczego zaszyłaś im usta? – Ash wypalił z pytaniem, które dręczyło go od jakiegoś czasu.

- Te wszystkie agoniczne krzyki... - królowa się skrzywiła – na początku nawet mnie bawiły, ale szybko zaczynają działać człowiekowi na nerwy. I jeszcze błagania o litość i skomlenia... ugh... Nie można się przy nich zrelaksować. Ale gdzie moja gościnność. – Królowa klasnęła w dłonie i w lochu pojawił się czajnik wraz z trzema filiżankami. – Herbatki? – spytała słodko.

Carmila i Ash spojrzeli po sobie ze zdziwieniem.

- Właściwie czemu nie? – odparła czarownica.

Ash tylko skinął głową. W sumie trochę zaschło mu w ustach. Chyba nie mogli się otruć nieistniejącą herbatą wypitą podczas snu? Królowa klasnęła w dłonie jeszcze raz, tworząc dwa latające fotele. Carmila z Ashem wygodnie się na nich rozsiedli, kiedy czajnik nalewał im parującej, złocisto-brązowej herbaty.

- Niezwykle się cieszę, że znaleźliście się w mojej przestrzeni sennej – obwieściła nagle królowa. – Miło jest od czasu do czasu napić się herbaty w tak interesującym towarzystwie. Nie sądzicie?

- Oczywiście – odparła Ash z uprzejmym uśmiechem.

Coś mu mówiło, że kiedy obwieszczą, iż nie zamierzają opuścić koszmaru, dopóki nie uwolnią wszystkich jej więźniów, królowa Sherry nie będzie już tak przyjaźnie nastawiona. Jednak nie widział sensu w przedwczesnym psuciu atmosfery.

Carmila tylko przytaknęła, upajając się wspaniałym aromatem wschodniego Erl Greena, jednej z najlepszych i najdroższych ziół dostępnych na całym kontynencie Alie. Cała trójka delektowała się tym niezwykłym smakiem wśród delikatnej jęcząco-pobrzękującej muzyki sali tortur podczas kurtuazyjnej herbatki z wrogiem. Jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało.


(1)  Lottie to władczyni bogów.

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz