4. 27

942 123 11
                                    


Czy u was też jest tak gorąco? Ja się zaraz ugotuję.

-----------------------------------------

Carmila, wyczerpana zdarzeniami dzisiejszego dnia, rzuciła się na swoje łóżko w pokoju Asha, chowając twarz w poduszkę. Zgnębiony król przysiadł na skraju swojego materaca, a głośne westchnienie wydarło się z jego ust. Oboje mieli koszmarne humory.

- Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę skląć wszystko, na czym świat stoi – mruknęła niewyraźnie przez poduszkę.

- Już to zrobiłaś – odpowiedział Ash zmęczonym głosem. – Trzy razy.

- I zrobię to jeszcze raz – odrzekła, po czym z jej ust popłynął szereg tak niecenzuralnych mamrotań, że wywołałby rumieniec nawet na twarzy najbardziej nieprzyzwoitego marynarza z Meritax.

Normalnie Ash skrzywiłby się na taką wiązankę, ale tym razem całkowicie zgadzał się z czarownicą, chociaż sam nie miał już siły, żeby kląć. Informacje, które usłyszeli podczas przesłuchania Simona... Nie. Nie wskazywały rudowłosej nieznajomej. Zleceniodawcą skrytobójcy był mężczyzna. Zawsze chodził w kapturze, skrywającym jego twarz. Nigdy też nie wypowiedział ani jednego słowa. Zawsze mówił za niego jakiś służący, ale sprawne oko asasyna z Ostrzy Cieni wyłapało kilka ważnych szczegółów. Był wysokim, barczystym, dobrze zbudowanym mężczyzną, ale nie młodzieńcem. Nie poruszał się jak ktoś młody. Raczej jak ktoś po czterdziestce. Był sztywny i wyprostowany jak struna. Sposób w jaki stał wskazywał na kogoś, kto całe swoje życie spędził w wojsku. Ale zachowywał się też dumnie, wyniośle. Na pewno nie miał niskiego stopnia. Był co najmniej majorem. A może nawet... generałem... Natrie opowiedział im o kimś, kto mógłby być Miriam. A księżniczka zawsze kryła się w cieniu Wilhelma Azotana, który... wpasowywał się w opis zleceniodawcy Simona... Zarówno król, jak i czarownica byli przytłoczeni nowymi wiadomościami. No bo ile można się wypierać? Ruda dziewczyna i wysoko postawiony wojskowy. Ile takich par mogło być w królestwie? Oni znali tylko jedną.

Kiedy Carmili skończyły się przekleństwa, znowu odezwała się do Asha.

- No i co teraz zrobimy?

- A co mamy zrobić? - odparł Ash, opadając do tyłu na materac i zasłaniając oczy przedramieniem. – Nie mamy wystarczających dowodów. Sama wiesz. Zeznania ducha, który do tego został już wyegzorcyzmowany i zabójcy z Ostrzy Cieni nie są wystarczające, żeby postawić Azotana przed sądem. Sama o tym dobrze wiesz. Mamy związane ręce. Jedyne, co nam pozostaje, to bycie uważnym. Musimy trzymać oczy szeroko otwarte i znaleźć rzetelne dowody.

- Jesteś królem. Po prostu wtrąć go do lochu.

- Wtedy cała nasza arystokracja poczuje się zagrożona i wznieci bunt. Dziękuje bardzo. Wystarczająco ciężko jest z samym Azotanem. Nie chcę nastawiać przeciwko sobie innych, wysoko postawionych osobistości.

- Czyli co? Po cichu zbieramy siły i szykujemy się do wojny, a oficjalnie udajemy, że nie wiemy o niczym? – usiadła na łóżku, krzyżując nogi i zerkając w stronę Asha.

- Dokładnie tak. Dopóki nie złapiemy nikogo na gorącym uczynku, nic innego nie możemy zrobić.

- Ugh! Nienawidzę takiej bezczynności! Wolałabym po prostu skopać Azotanowi tyłek!

Ash mimowolnie się uśmiechnął.

- To byłoby bardzo niepoprawne politycznie.

- Chrzanić poprawność!

- Niestety, tego nie możemy zrobić. Ale jutro wyślę kilka listów. Na szczęście, mam nie tylko wrogów, ale również kilku przyjaciół, którzy chętnie nam pomogą w razie potrzeby.

- Oby faktycznie byli przyjaciółmi. Po tych akcjach z Miriam, mam poważne wątpliwości, komu można ufać.

- Ja też. Ale musimy być dobrej myśli. Azotan na pewno nie marnuje czasu i zbiera wszystkie możliwe posiłki. Bez wsparcia z zewnątrz, możemy mieć problemy z pokonaniem go. Mimo wszystko musimy zaryzykować.

- Nie cierpię kiedy mówisz takim moralizatorskim tonem i do tego masz rację – jęknęła, wstając z łóżka. – Mam dość. Idę się myć i spać. A jeśli jutro obudzisz mnie przed południem, to obiecuję, że wyręczę Simona w jego robocie i sama cię zabiję – mruknęła i, nie czekając na odpowiedź, trzasnęła drzwiami od łazienki.

Mimo nieprzyjemnych wydarzeń, tej nocy wszyscy byli tak zmęczeni, że spali jak zabici. No... Prawie wszyscy. Tylko jeden Mirodon kręcił się z boku na bok, zastanawiając się, dlaczego po śniadaniu został zaciągnięty za ucho do kuchni i zmuszony do zmywania naczyń. Przecież ostatnio był grzeczny. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego Rani się tak wściekła. Oczywiście biedny książę, nie mógł wiedzieć, że karę zawdzięcza swojemu kochanemu braciszkowi i Królewskiej Czarownicy, którzy poprzedniego dnia obrabowali kuchenną spiżarnię z jeszcze cieplutkich ciasteczek przygotowanych na śniadanie.

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz