6.19

774 93 6
                                    

W końcu nowa część :) Wiem, że nie dodałam niczego przez bardzo długi okres. Niestety ostatni czas był dla mnie bardzo truny. Pomijając już nawał pracy przy praktykach i licencjacie, w mojej rodzinie przydarzył się ostatnio tętniak, poważna operacja kręgosłupa i pogrzeb. Co pewnie oddbije się również na bohaterach "Carmili". 

-----------------------------------------------------------------------------------

Za kolejnymi drzwiami kryła się pustynia. Gdy tylko wkroczyli do snu otoczył ich porywisty wiatr. Targał ubraniami, szarpał ciałem, nie pozwalał nabrać oddechu, ani otworzyć oczu. I piasek. Piasek który wdzierał się wszędzie. Zapełniał każdą najdrobniejszą przestrzeń. Ash czuł go na skórze, w uszach, pod powiekami... nawet gardło miał pełne piasku. Nie mogąc utrzymać się na nogach, opadł na kolana. Wysunął ręce z rękawów i podciągnął bluzkę do góry, aby choć trochę zasłonić głowę. Udało mu się zachłysnąć jednym desperackim haustem powietrza, zanim nieustępliwy wiatr wdarł się również tam, zasypując usta Asha wszechobecnymi drobinami pustynnego pyłu. Ash walczył o każdy oddech, jednak jego wysiłki nie zrobiły wrażenie na wzburzonym żywiole. Król szybko tracił siły i czuł, że nie wytrzyma już długo. Jego pozbawione tlenu płuca paliły żywym ogniem domagając się choć odrobiny życiodajnego gazu. Kiedy miał się poddać otaczającej go potędze, pozwolić się pochłonąć bezdennej pustce, która wciągała go w ciemną otchłań nieświadomości, niespodziewanie poczuł, że jest w stanie zaczerpnąć powietrza. Powoli otworzył oczy i zsuną bluzkę na właściwe miejsce. W odległości mniej więcej trzech metrów wokół niego, szalejący żywioł został ujarzmiony.

- Jak się czujesz? – Ash aż podskoczył z zaskoczenia.

Głos Carmili w głuchej bezdźwięczności, która ich nagle otoczyła wydawał się wręcz nie na miejscu. Dziewczyna wyciągała w jego stronę manierkę z wodą. Ash sięgnął po nią i przepłukał gardło zanim odpowiedział.

- Żyję. A Ty?

- Też. Ale było ciężko. Na szczęście udało mi się w pewnym stopniu przejąć władzę w tej przestrzeni sennej. Na tyle, żeby nas osłonić. Teraz musimy dowiedzieć się, kto śni ten koszmar... - dziewczyna rozejrzała się bezradnie dookoła.

Właściwie... w którą stronę mieli iść? Przed sobą, za sobą, nad sobą... Wszędzie widzieli jedynie ścianę wzburzonego piasku pustyni. Nie byli w stanie nawet określić gdzie znajdują się drzwi, którymi weszli. Jakim cudem mieli tutaj znaleźć ofiarę klątwy snu?

- Idziemy prosto? – zasugerował Ash.

Carmila pokiwała głową. Mogli po prostu pójść przed siebie w nadziei, że przypadkiem trafią na śniącego. Ruszyli miarowym krokiem w głąb... a może na obrzeża pustyni? Kto to wie? Grunt, że ruszyli. Przemierzali złowrogi ląd, przecinając piaskową zamieć. Krok za krokiem, metr za metrem, wydma za wydmą. Przez minutę, godzinę, dzień... a może całą wieczność... Czasami nogi zapadały im się w piasek, czasami stąpali po kamiennych drogach zapadłych resztek ruin jakiejś cywilizacji, znanej jedynie autorowi koszmaru. Czasami niemal mdleli ze zmęczenia, czasami któremuś z nich cisnęło się na usta bezsensowne pytanie „Jak daleko jeszcze?". Gdyby tylko ktoś znał na nie odpowiedź. Bo przecież nikt nie mógł im nawet zagwarantować, że przedzierając się przez rozbestwiony żywioł, nie minęli swojego celu o kilka centymetrów. Może gdyby zrobili krok w lewo, albo w prawo... Może właśnie wtedy trafiliby na cel swojej podróży. Brnęli wciąż przed siebie, gdy nagle Carmila coś poczuła. Lekką zmianę w energii. Cała przestrzeń wokół nich była tak naprawdę jedynie wytworem umysłu śniącego i emanowała jego aurą, co właściwie uniemożliwiało czarownicy odnalezienie ich celu poprzez wyczucie śladów energetycznych, a jednak... Z lewej strony coś drgnęło. Ledwie wyczuwalne, ale jednak nieco mocniejsze skupisko aury niż wszystko wokół nich.

- W tę stronę – zdecydowała natychmiast, ciągnąc Asha za sobą.

- Udało Ci się coś wyczuć?

- Wydaje mi się, że tak...

Ruszyli oboje we wskazanym przez czarownicę kierunku. W miarę jak zbliżali się do wyczuwanego przez nią punktu, Carmila coraz bardziej upewniała się w przekonaniu, że to właśnie tam znajduje się ich cel. Po jakimś czasie wśród wzburzonego piasku dostrzegli skuloną, spowitą w czerń postać. Piaskowa burza została stworzona przez świadomość kogoś, kogo oboje doskonale znali...

- Mamo! – z gardła Asha wydarł się desperacki krzyk, zanim król rzucił się do Eneidy, uwięzionej przez pustynne piekło.  

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz