Biedny Miroś. Za dużo stresu.
--------------------------------
- Zostaw mnie w spokoju! – Miriam krzyknęła po raz dziesiąty, w przeciągu ostatnich dwóch minut.
Wiadomość o zaginięciu Asha zszokowała również ją. Bała się, że wuj może mieć z tym coś wspólnego. Zniknął gdzieś wczoraj wieczorem, nie mówiąc jej gdzie się udaje. Wyszedł tajnymi przejściami, niezauważony przez nikogo. Zastanawiała się, czy jakimś cudem nie zabrał Asha ze sobą. Bała się, co może się stać, kiedy generał Azotan zostanie sam na sam z królem. Nie mogła sobie wyobrazić, żeby wynikło z tego coś dobrego. Gdy tylko dowiedziała się o zniknięciu brata, chciała przetrząsnąć wszystkie tajne korytarze, które znała, w poszukiwaniu Jego Królewskiej Mości. Niestety miała ogon. Simone się do niej przyczepił i nie chciał zostawić jej samej nawet na sekundę. Ciągle jej proponował ramię do wypłakania i pocieszenie w tych trudnych chwilach. Ugh! Naprawdę miała ochotę, żeby roztrzaskać mu ten kształtny nosek.
- Kochanie, jeśli tylko poczujesz, że wiadomość o zaginięciu twojego brata wstrząsnęła tobą i potrzebujesz silnych ramion, które by cię pocieszyły, to daj mi znać.
-Którego słowa w zdaniu „Odczep się wreszcie ode mnie!" nie rozumiesz?! – wrzasnęła nawet na niego nie patrząc.
- „Odczep" i „ode mnie". Gdybym naprawdę był do ciebie przyczepiony, to w znacznie przyjemniejszy sposób. – odpowiedział poważnym tonem, po chwili namysłu.
Miriam warknęła, mamrocząc pod nosem przekleństwa. Próbując uciec przed namolnym lokajem, zawędrowała aż na pałacowy dziedziniec. Usłyszała szum smoczych skrzydeł. To Mirodon i Rubina wrócili z poszukiwań. Jednak skupieni na sobie, ani księżniczka, ani były asasyn nie zwrócili uwagi na dwójkę nowoprzybyłych, dopóki ich uszu nie dobiegł wściekły krzyk:
- Ty! To twoja wina! Mów co zrobiłeś mojemu bratu!
To książę ruszył z pięściami na Simona.
- Mirodon! Stój! – krzyknęła za nim Rubina.
Jej głos potoczył się po dziedzińcu zdesperowanym, pełnym przerażenia echem. Ale zamroczony wściekłością blondyn nie słuchał jej. Z rozpędu wyprowadził cios w twarz lokaja. Zabójca zwinnie uniknął uderzenia, przesuwając się odrobinę w lewo.
- Człowieku, o ci chodzi? – Simone zrobił półobrót, odwracając się w stronę księcia.
- Nie udawaj! Zostałeś przysłany, żeby go zabić! Mów co mu zrobiłeś! – Znów zamachnął się pięścią.
- Ale zrezygnowałem z wykonania zadania! – Asasyn nadal robił uniki.
- Oczywiście! Bo Ostrza Cieni są znane z miłosierdzia! – Krążył wokół zabójcy, próbując go trafić.
- Odszedłem od nich! I dobrze ci radzę, lepiej się uspokój, zanim zapomnę o tym i postanowię zrewanżować ci się ciosem w stylu zabójców z Abb!
- Śmiało! Próbuj! Nie boję się ciebie!
Mirodon wyprowadził kolejny cios, który Simone z łatwością ominął. Zaślepiony furią książę nie widział nic poza swoim celem, na którym chciał wyładować cały stres i troskę o brata, która kumulowała się w nim przez cały dzień. Nie słyszał krzyków Rubiny. Nie wiedział jej przerażonej twarzy, ani tego, jak bardzo się o niego bała, kiedy zaczął walkę ze świetnie wyszkolonym zabójcą. Nie dostrzegał też skupionego na nich wzroku Miriam, która dokładnie obserwowała każdy ich ruch, planując wkroczyć, gdyby Simone zdecydował jednak przestać się bronić i zaatakować księcia. Nie zauważył również jak Ruby wzbija się w powietrze, by po chwili wrócić, przyprowadziwszy ze sobą kogoś jeszcze. Widział jedynie czarnowłosego mężczyznę, którego obwiniał o zniknięcie brata. Jednak ten nikczemnik bawił się z nim, zwinnie unikając każdego ciosu, co jeszcze bardziej wyprowadzało księcia z równowagi. Aż do chwili, kiedy silny podmuch powietrza niespodziewanie zbił go z nóg. Blondyn szybko się podniósł, ale otaczająca go magiczna energia nie pozwoliła zrobić mu nawet kroku.
CZYTASZ
Carmila
FantasyCarmila jest czarownicą. Ale nie jakąś pierwszą, lepszą babinką z brodawką na nosie i czarnym kotem, mamroczącą niezrozumiałe frazesy nad kotłem o podejrzanej zawartości. Co to, to nie! Jest kimś dużo ważniejszym! To jedyna i niepowtarzalna Królewsk...