4.19.

1K 128 9
                                    

Wrrr! Od zeszłej soboty próbuję dodać ten podrozdział. O ile na komputerze wszystko jest ok, o tyle nic nie wyświetla mi się na komórce. Mam nadzieję, że tym razem w końcu się uda. Durny wattpad strasznie się zacina. 

----------------------------------------------------------------

- Oh słonko, naprawdę? Nie nudzą cię takie oklepane pytania? Przecież moglibyśmy robić teraz tyle przyjemniejszych rzeczy... - rzucił dwuznacznie skrytobójca.

Dziewczyna rozszerzyła oczy, ni to w wyrazie zdumienia, ni oburzenia, otwierając lekko te swoje słodziutkie, malinowe, nieco wąskie usteczka, a Simone mimowolnie zaczął się zastanawiać, jakby smakowały, gdyby je pocałował. Swoją drogą, dziewczyna mu się podobała. Chociaż nie była tym typem zniewalającej femme fatale, którymi się zazwyczaj interesował, poczuł niezdrową fascynację do sposobu, w jaki go zdominowała. Wystarczyło mu jedno zerknięcie na jej dłoń, w której ściskała sztylet, żeby wiedzieć, że umie obchodzić się z bronią. Co za kobieta! Chociaż normalnie nie pociągały go takie rzeczy, tej dziewczynie z przyjemnością dałby się przywiązać do łóżka. Gdyby miał trochę czasu, bardzo chętnie spędziłby z nią trochę czasu. Patrząc na jej temperament, długo nie zapomniałby tej nocy. A może i dnia. Przeczuwał, że zabawa z nią, mogłaby być bardzo... Hmm... Czasochłonna... Niestety, słyszał już tupot pościgu. Było kwestią kilku chwil, zanim znajdą go, przyciśniętego do ziemi i skują. A tego wolałby uniknąć. Dlatego też, mimo że czuł ogromny żal, musiał szybko rozproszyć dziewczynę i czmychnąć w krzaki. Trzeba było się stąd zmywać i to szybko.

- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać! Ty... Ty... Ty prostaku! Nie masz pojęcia, do kogo się zwracasz! Ty prymitywie!

Simone miał nadzieję, że przez jego zaczepki dziewczyna się zdekoncentruje i rozluźni chwyt, co da mu szansę na wyswobodzenie się i ucieczkę. Niestety mimo, że była wyraźnie zdenerwowana, nóż nie odsunął się od jego gardła nawet o milimetr, a kolana nadal wciskały jego ramiona w ziemię. Musiała być doskonale wytrenowana. Widocznie jej ciało, przyzwyczajone do sztuk walki, przytrzymywało go samo, automatycznie, bez udziału rozkojarzonego umysłu. Simone po prostu musiał powtórzyć jeszcze raz: Co za kobieta! Gdyby miałby się kiedyś zakochać, to tylko w niej.

- Oh, tak! Jestem prymitywem. Cieszę się, że to ustaliliśmy – mimo wewnętrznego zachwytu nad jej osobą, na zewnątrz przewrócił oczami. – Ale kochanie...

- Cicho! – dziewczyna mu przerwała.

Poderwała głowę do góry, rozglądając się na boki. Widocznie ona również usłyszała żołnierzy. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, co się dzieje. Rozproszyła się, ale nadal mocno go trzymała. A straż królewska była co raz bliżej i bliżej. Za blisko. Jeszcze pięć, cztery, trzy, dwa, jeden i... Kilu żołnierzy przedarło się przez krzaczory na wąską ścieżynkę. Nawet nie mrugnęli, widząc zabójcę z Ostrzy Cieni, przyciśniętego do ziemi przez szczupłą dziewczynę. Simone musiał im przyznać, że byli nieźle wyszkoleni. Jemu samemu, gdyby stał z boku, oczy zapewne wyszłyby z orbit na tak niecodzienny obrazek. Jednak żołnierze, z kamiennymi twarzami, po prostu zawołali swoich towarzyszy. Mimo wszystko bali się podchodzić do zabójcy z Ostrzy, będąc w tak małej grupce. Nawet jeśli owy zabójca, wydawał się w danej chwili niegroźny. Gdy zbiegł się cały oddział, bez słów wyciągnęli Simona spod kształtnego ciała dziewczyny i skuli jego ręce magicznymi kajdankami, niech to Dewseth weźmie! Ze zwykłych szybko by się uwolnił, jednak te, zaklęto tak, że bez kluczyka nie dało rady ich przesunąć, chociażby o milimetr. I dalej wszystko potoczyło się tak, jak to zwykle bywało, kiedy go chwytano. Żołnierze pogratulowali sobie dobrze wykonanej roboty, łypali na niego z pogardą, któryś nawet odważył się go popchnąć, a potem ukłonili się nieznanej dziewczynie i zaczęli ciągnąć go w stronę pałacu, normalka... Zaraz! Co?! Czemu oni się jej kłaniali? A ona, jak gdyby nigdy nic, skinęła im głową i wyniosłym tonem, zaczęła wypytywać dowódcę oddziału, co właściwie wydarzyło się w pałacu. A dowódca wyglądał, jakby się jej bał! Ciągnięty przez strażników Simone, przez ramię jeszcze raz spojrzał na dziewczynę, mrużąc oczy, aby lepiej widzieć. No tak! Jak mógł od razu jej nie poznać?! Przecież to była siostra króla! Cały czas trzymała się gdzieś w cieniu. Nie była postacią, która jakoś szczególnie rzucała się w oczy, więc podczas swojej misji Simone nie zawracał nią sobie głowy. Teraz wyrzucał sobie, jak mógł od razu nie zauważyć, że ta sztywna, zimna i opryskliwa kobieta nie tylko ma taki temperamencik, ale też coś ukrywa? A patrząc na to, że włóczy się nocami po krzakach, nie był to pierwszy lepszy, byle jaki sekrecik. Biorąc pod uwagę jej umiejętności bojowe i fakt, że nosiła nóż w kieszeni, co raczej wykluczało potajemne spotkania z kochankiem, musiało być to naprawdę coś. Ciekawość aż zżerała go od środka. Ał! Jeden ze strażników łupnął go po głowie, żeby przestał gapić się do tyłu. Zabójca posłał mu mordercze spojrzenie, obiecujące rychłą zemstę. Strażnik zbladł, co było widoczne nawet w nikłym świetle pochodni. Simone uśmiechnął się wrednie pod nosem, zadowolony z siebie. Nawet związany budził przerażenie. A jeszcze bardziej zadowolony będzie, kiedy odkryje sekret swojej rudowłosej wojowniczki. Co za kobieta! Na samo jej wspomnienie przechodził go dreszcz pożądania. Po prostu musiał dowiedzieć się o niej więcej. I nawet już wiedział jak to zrobi. I tak od jakiegoś czasu planował opuszczenie gildii. To miało być jego ostatnie zadanie. Równie dobrze może pozostać nieukończone. Przynajmniej na razie. Ostrza na tym nie ucierpią. Miał coś, na czym na pewno bardzo zależało królowi. Informacje. Jeśli udowodni swoją przydatność i zapewni o stracie zainteresowania zabójstwem władcy, król raczej nie skaże go na śmierć. Zdążył go już trochę poznać. Może i był dobrym monarchą, ale strasznym mięczakiem. Nie potrafił rządzić twardą ręką i Simone postanowił to wykorzystać. Miał tylko nadzieję, że władca nie postanowi go deportować. Naprawdę stracił zainteresowanie swoim zadaniem. Ten jeden, jedyny raz, wielki zabójca z Ostrzy Cieni postanowił wyznaczyć swój własny cel i zignorować zleceniodawcę. Tym razem chciał po prostu rozwiązać tajemnicę, która w tak krótkim czasie, zdążyła całkowicie zaabsorbować jego myśli.

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz